Menu

Co o Daisy pisała angielska prasa?

Tłumaczka pamiętników księżnej Daisy i autorka bestselleru „Siostry Daisy von Pless i Shelagh Westminster” Barbara Borkowy, przełożyła właśnie artykuł Harolda Nicolsona, angielskiego dyplomaty i wybitnego biografa, który ukazał się w magazynie The Spectator z 22 lipca 1943, niecały miesiąc po śmierci księżnej Daisy von Pless w Wałbrzychu. Zapraszamy do lektury.

Co o Daisy pisała angielska prasa?
Pokonała ją samotność – intymny portret księżnej Daisy von Pless napisany tuż po jej śmierci

Harold Nicolson (1886-1968)  był dyplomatą i pisarzem, bywalcem salonów i erudytą. Prywatnie był mężem kuzynki księżnej Daisy, kontrowersyjnej w dwudziestoleciu międzywojennym pisarki Vity Sackville-West. Małżonkowie gościli w Książu na zaproszenie Daisy i Hansa Heinricha XV.

Daisy Cornwallis-West wyszła za mąż za Hansa Heinricha XV, Księcia von Pless kiedy była wciąż jeszcze dziewczynką w wieku szkolnym i dziewczynką w wieku szkolnym pozostała przez całe swoje życie.

Urodziła się w rodzinie słynnej z dobrego wyglądu, aczkolwiek w dzieciństwie nie uchodziła za ładną. Nawet kiedy już uznano ją za jedną z najcudowniejszych kobiet Europy, z jej nosem ciągle było coś nie tak: był zbyt ruchliwy, zuchwały i podniecający, by zrobić z niej statycznie klasyczną piękność, ale jakimś cudem niejednego zastanawiał, jak ktoś tak śliczny może być zupełnie nieświadomy swojej urody. Łobuzerskie niedyskrecje, w które ten nos wsadzała, przerażający brak taktu jej wielu pytań i uwag nigdy nikogo nie oburzały: wręcz przeciwnie, zachwycały odkryciem, że w tym wyrachowanym świecie znaleźć wciąż można osobę aż tak nierozważną. Nie była pod żadnym względem przebiegła; choć całkowicie pozbawiona kalkulacji, swoim gorącym sercem ujmowała ludzi tak różnych, jak egoistycznego Edwarda VII, introwertycznego Williama II, swojego poważnego, aczkolwiek łaskawgo teścia oraz niezliczoną ilość innych, którzy z uwielbieniem ją otaczali. Nawet w środku pierwszej wojny światowej, kiedy już brakowało jedzenia, zawiadowca stacji w Berchtesgaden przemycał do jej przedziału kiełbaski zawinięte w potłuszczony papier z odręcznie napisanym ołówkiem życzeniem: „Gröss Gott!“

W Książu i w Pszczynie, normą były olbrzymie przyjęcia dla czterdziestu gości; status utrzymywany w jej kilku pałacach był taki, że kiedy opuszczała pokój rozlegał się dzwonek i wypudrowany lokaj towarzyszył jej gdziekolwiek szła; jednocześnie, nawet tak dostojny gość, jak Ambasador, kładąc się do łóżka rozgniatał położony tam przez nią żartem placek z jabłkami, a chichot towarzyszący bitwie na poduszki rozbrzmiewał po korytarzach. Nie znaczy to jednak, że nie zajmowała się poważnymi sprawami. Od chwili przyjazdu do Niemiec, przerażona była okropnymi warunkami, w jakich mieszkali ludzie na Śląsku. Molestowała o to Kanclerza Rzeszy, zadręczała Cesarza oraz zjednała sobie sympatię i uwagę Cesarzowej. Nic więc dziwnego, że biedni poddani w jej majątkach obdarzali tą wesołą angielską dziewczynę sympatią i czułością, która oparła się dwóm wojnom.

Próba przeszczepienia jej dotychczasowego, rozbawionego trybu życia na grunt Pszczyny lub Książa nie całkiem się powiodła. Starszy o prawie dwadzieścia lat mąż, był tradycjonalistą. Bez przerwy nalegał, żeby była bardziej „fürstlich“, na co reagowała wybuchami młodzieńczego śmiechu, odbijającego się echem od namalowanych na sklepieniach mitologicznych postaci i cherubinów. Jej teść, panujący wtedy książę, wykazywał więcej zrozumienia i nie obraził się, kiedy zasiadła raz do obiadu w sukni uszytej z worków po końskiej paszy. Cesarzowa Fryderykowa (sama zgorzkniała na emigracji) wzięła tę tęskniącą za rodzinnym domem dziewczynę pod swoją protekcję, a Cesarz Wilhelm nigdy nie przestał otaczać jej szczerą troską. Jednakże, wybryki, do jakich była przyzwyczajona w Denbighshire i w Newlands Manor, przetransportowane na Śląsk straciły na swojej lekkości i spontaniczności. Młodzi niemieccy hrabiowie, baronowie i oficerowie zapraszani do Książa, choć bardzo chętni do uczestnictwa w zabawach o angielskim charakterze, nigdy nie wyczuwali kiedy należy je przerwać. Pewnej nocy w Książu, zaplanowano piknik w ruinach Starego Zamku w lesie. Służba została wysłana tam po południu z porcelanową zastawą, szklanymi kieliszkami i srebrnymi sztućcami; stół przygotowano jak za zamierzchłych czasów w sali bankietowej jakiegoś starego zamczyska, a wypudrowani lokaje stali za krzesłem każdego gościa. Niewinne igraszki przeszły jednak w hulankę: stół został wywrócony, a szkło i porcelana roztrzaskane. W pamięci jednego z uczestników pozostał obraz wielkiego srebrnego świecznika, leżącego na podłodze z wciąż płonącymi świecami, których wosk kapał do olbrzymiej kałuży szampana.

Przez pięćdziesiąt cztery lat swojego pobytu w Niemczech, księżna Pless nie opanowała języka niemieckiego. Nie była przez to w stanie zrozumieć niuansów niemieckiej etykiety, ani mocnych dynastycznych tradycji, jakimi inspirowała się rodzina Hochbergów. Jak sama wyznała w pamiętnikach: „Nigdy nie orientowałam się w rodowodach“. Jedynymi znanymi jej niemieckimi wyrażeniami były te, których używano w szpitalach i domach rekonwalescencyjnych. Nigdy też nie przywiązywała wagi do drętwego ceremoniału niemieckiego dworu. Dla niej „kanapa była tym samym co sofa“, podczas gdy w ówczesnych Niemczech reprezentowała ona ważny symbol. Kiedy była jeszcze młodziutką kobietą, miała skłonność wtrącania się do wszystkiego. Niemcy, oczywiście, uznali to za angielską arogancję; jednakże, jej wszechobecna radość życia, którą każdemu ofiarowała, pokonywała nawet ich ograniczony punkt widzenia. Stała się więc pewnego rodzaju „wyjątkiem“, akceptowanym czasami z oszołomieniem, czasami z irytacją, ale przeważnie z tkliwością.

Od momentu wybuchu pierwszej wojny światowej, nie wyparła się swojej ojczyzny; wykorzystywała znajomości, a miała ich wiele, by zrobić wszystko i pomóc angielskim jeńcom wojennym. Cesarz (za co należy mu się ukłon) nie zaprzestał nad nią opieki, a nawet zaprosił ją do Pszczyny, gdzie miał swoją siedzibę, mimo ostrzeżeń, że pobyt Angielki, która głośno wyznawała swój patriotyzm, nie zostanie przez innych dobrze przyjęty. Później wysłana została na front serbski do pracy w pociągu sanitarnym, po czym oddelegowano ją do Berchtesgaden.  Gdy nastąpił pokój, majątek von Plessów – wielkości angielskiego hrabstwa, został podzielony, a ich olbrzymi dochód stopniał do skromnych wymiarów. Księżna Pless straciła niemieckie obywatelstwo, nie przyznano jej polskiego i stała się ponownie angielską poddaną, którą w zasadzie, zawsze była.

Ostatnie lata jej życia były tragiczne. Najmłodszy syn, zaaresztowany przez Niemców, zmarł po wyjściu z więzienia. Najstarszy, który przyjął polskie obywatelstwo, żyje na emigracji. Średni służy w polskiej armii w randze oficera. Ona sama, sparaliżowana i z zanikiem pamięci zamieszkała na starość w Książu i podobno, nieświadoma nawet była, że Anglia i Niemcy prowadzą ze sobą nową wojnę. W tym wielkim pałacu przyszło jej umrzeć samej. Dawna pompa i świetność zniknęły, tak samo jak 4 000 służby, karoce, prywatny pociąg i sznury pereł. Jej radość z ich posiadania była zawsze jak radość dziewczynki w wieku szkolnym z nowej sukienki.
 
 
W pretensjonalnym świecie była najmniej snobistyczną osobą, jaką kiedykolwiek znałem; w okrutnej rzeczywistości jaśniała radością i uprzejmością. Miała na świecie tylko jednego wroga – samotność, która ją w końcu pokonała.

Harold Nicolson, angielski dyplomata i pisarz, The Spectator, 22 lipca1943
 
Zapraszamy Cię do współtworzenia portalu walbrzych24.com
Zrobiłeś film lub ciekawe zdjęcie? Masz ciekawy temat? A może miałeś sporo szczęścia i znalazłeś się w odpowiednim miejscu i czasie w centrum wydarzeń... bierz telefon w dłoń i nagraj film lub zrób zdjęcie, a później wyślij do nas.
Pisz na adres: redakcja@walbrzych24.com
 

The Spectacor 1943r./tł. Barbara Borkowy

foto: użyczone

 

Komentarze

Jeszcze nikt nie skomentował tego artykułu - bądź pierwszy!

Dodaj komentarz

Wałbrzych 24 aktualności


Wałbrzych 24 to wiodący portal informacyjny w mieście i regionie. Najważniejsze są dla nas informacje z Wałbrzycha, ale również piszemy o tym, co dzieje się w sąsiednich gminach takich jak  Świdnica, Boguszów - Gorce, Mieroszów, Szczawno Zdrój, Świebodzice, Głuszyca, czy Walim. Oprócz przekazywanych przez Wałbrzych 24 wiadomości, znajdziesz tu również wiele fotogalerii, rozmowy z zaproszonymi gośćmi, publicystykę czy informacje o wydarzeniach, imprezach i koncertach, które odbywają się w mieście czy okolicy.

Na stronie głównej Wałbrzych 24 znajdziecie aktualności czyli najnowsze informacje z miasta, jednak zachęcamy też do zaglądanie do innych kategorii - rozrywki, sportu, 112 czy do zakładki Po Sąsiedzku, gdzie znajdziecie wiadomości z okolicznych gmin.

Uprościliśmy też nawigację strony, by była bardziej intuicyjna, co ma ułatwić czytelnikom znalezienie szukanych informacji i jeszcze sprawniejsze poruszanie się po naszej stronie.

Wałbrzych najnowsze wiadomości


Często najnowsze wiadomości Wałbrzych tworzone są wspólnie z Wami - naszymi czytelnikami, za co serdecznie dziękujemy. Zachęcamy do przesyłania do nas informacji i zdjęć na adres: redakcja@walbrzych24.com.

Dzięki takiej współpracy jesteśmy w stanie szybko reagować i przekazywać Wam najnowsze informacje, pisać o realnych problemach miasta i mieszkańców. Zachęcamy też do śledzenia naszych social mediów - Facebook Wałbrzych 24, Facebook Telewizja Wałbrzych i kont na Instagramie.

Zachęcamy też do komentowania bieżących informacji z Wałbrzycha i okolic. Pod artykułami macie możliwość wyrażenia własnej opinii w komentarzach do czego gorąco zachęcamy.

Rozwiń
Do góry
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Zaakceptuj Zamknij