Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości opublikowała swoje badania dotyczące rynku pracy zrealizowane wspólnie z Uniwersytetem Jagiellońskim. Z "Bilansu Kapitału Ludzkiego" wynika, że Polacy w 2017 r. zarabiali przeciętnie 2758 zł na rękę. O 284,16 zł mniej niż wg GUS. Porównanie tej kwoty z przeciętnym wynagrodzeniem w sektorze przedsiębiorstw, czyli firm zatrudniających powyżej 9 osób, wypada jeszcze gorzej. W nich bowiem wyniosło w 2017 r. 4530,47 zł brutto. Wg metodologii PARP wartość brutto wyniosła 3862,52 zł. Mniej więcej tyle, ile wg GUS wynosiło w... 2012 r., gdy odnotował kwotę na poziomie 3895,72 zł.
Kobiety zarabiają dużo mniej
Dane PARP pokazują szerszy obraz polskiego społeczeństwa, który odbiega od tego z raportów np. OECD. Wyraźnie bowiem widać różnice płacowe między kobietami a mężczyznami. O ile w przypadku mężczyzn kwota średnia to 3133 zł netto, to w przypadku kobiet jedynie 2384 zł. Oznacza to, że zarobki kobiet wynoszą 76 proc. zarobków mężczyzn. W przedziałach uśrednionych. Różnica rośnie im niższe wykształcenie posiadają pracownicy. Dla porównania wg statystyki OECD wynosi ona jedynie 10 proc.
Jak zauważył portal money.pl, najwięcej bowiem zarabiają żonaci mężczyźni. Jeśli porównamy ich 3632 zł miesięcznie netto z 2432 zł zamężnych kobiet, okaże się, że pracodawcy płacą im o 40 proc. więcej.
Raport potwierdza także, że najlepiej zarabiają osoby, które nie chcą etatu. średnie wynagrodzenie netto prowadzących własną działalność gospodarczą sięgnęło 4696 zł. Etatowiec musiał radzić sobie za kwotę o 2 tys. zł niższą. Mógł liczyć na 2678 zł. Zarabiający na śmieciówkach dostawali jeszcze mniej – niespełna 2100 zł.
Jeśli spojrzymy na dane całościowo, okaże się, że trudności z przeżyciem całego miesiąca za zarabiane pieniądze ma 41 proc. badanych. Jak wskazują autorzy badania PARP, istnieje różnica w postrzeganiu sytuacji materialnej rodziny zależy od płci. Mężczyźni częściej (62 proc. do 56 proc.) uznawali, że nie mają problemu z dotrwaniem do pierwszego.
Danym PARP powinni z uwagą przyjrzeć się nie tylko rządzący, ale i pracodawcy. Bardzo dokładnie pokazują, ile powinni zaoferować swoim pracownikom, by ci nie myśleli o odejściu. A zatrzymanie załogi przy szorującym po dnie bezrobociu jest jednym z głównych zmartwień właścicieli i zarządzających firmami. Bezpowrotnie skończyły się czasy, gdy można było znaleźć osoby gotowe pracować za pensję minimalną. Dziś wśród bezrobotnych co dziesiąty podjąłby pracę za 1459 zł netto (2000 zł brutto - red.).
Za takie pieniądze nie uda się także podkupić nikogo konkurencji. Nawet, jeśli pracownik nie ma umowy. Wskaźnik w tej grupie wyniósł 2 proc. Ile zatem trzeba zapłacić, by mieć pewność, że zatrudniony będzie choć trochę zadowolony i przestanie rozglądać się za lepszą ofertą? Średnie wynagrodzenie netto wskazywane jako zadowalające to 3808 zł. Wśród mężczyzn to 4250, wśród kobiet 3406. Jeśli chcielibyśmy "podkupić" kogoś konkurencji kwoty rosną odpowiednio do 4444 i 3706 zł. Bezrobotni podejmą zatrudnienie za ponad tysiąc złotych mniej. Mowa oczywiście o pełnym etacie w oparciu o umowę o pracę.