Przypomnijmy, sensacyjnego odkrycia w kościele Najświętszej Marii Panny w Głuszycy dokonali Grzegorz i Ewelina Borensztajn, którzy od lat zajmują się badaniem tajemnic i śladów pozostawionych po II wojnie światowej. Tym razem ich uwagę przykuła pewna tajemnicza szafa ukryta za mechanizmem organów w głuszyckim kościele. W szafie znaleźli liczne dokumenty, książki, gazety, śpiewniki z dawnych lat. Po wstępnym przebrnięciu przez zawartość szafy badacze dostali zapewnienie od urzędników, że dokumenty pozostaną w Głuszycy, nie będą wywiezione do żadnego archiwum i będzie można badać je na miejscu.
- Jesteśmy już w 100% pewni, że jest to szafa związana z działalnością chóru, który prężnie działał przy tamtejszej parafii. Wiemy, że kantor wkładał w tę działalność wiele pracy. Kupował drogie nuty. Każdy z członków chóru dostawał własną książeczkę z partiami przeznaczonymi dla niego i wiele z nich jest podpisana. Wypełniamy dzięki temu luki w historii Głuszycy - mówi badacz i popularyzator historii Grzegorz Borensztajn.
Jedna z książek jest natomiast dowodem na to, że pod koniec XIX wieku w Głuszycy mieszkali ludzie różnych narodowości i różnych wyznań ale żyli w pełnej zgodzie.
- Jest to mała książeczka liturgiczna opisująca nabożeństwa kościelne. Znaleźliśmy ją w dawnym kościele ewangelickim ale jest to książeczka katolicka wydana w 1892 roku we Wrocławiu. Wówczas liturgia prowadzona była po łacinie. Mieszkali tu przede wszystkim Niemcy więc mamy tłumaczenia na język niemiecki. Drugą największą społecznością byli tu Polacy zatem są tu również opisy nabożeństw czy sakramentów w języku polskim. Widać zatem, że wszyscy sobie tutaj w zgodzie i w spokoju żyli - twierdzi Grzegorz Borensztajn.
Wiele cennych informacji będzie można pozyskać z notatek kantora, który ten chór prowadził. Okazuje się jednak, że przetłumaczenie jego zapisków nie będzie takie proste, ponieważ posługiwał się pismem starogermańskim, którego niewiele osób potrafi obecnie odczytać.
- Na szczęście udało nam się spotkać Niemca, który bardzo dobrze posługuje się tym pismem i zaczął nam pomgagać. Wysłaliśmy mu już część skanów i przetłumaczył je z "niemieckiego na niemiecki" a my możemy przełożyć to teraz na polski. Już udało nam się wyczytać z tych notatek, że kantor przygotowywał różne inscenizacje, więc chór nie tylko śpiewał ale prezentował całe przedstawienia jak w operetce. Kantor jakby reżyserował całe widowisko rozpisując wszystkim ich role - tłumaczy Borensztajn.
W szafie znaleziono także ulotki i plakaty, z których wynika, że chór =występował nie tylko w Głuszycy czy Wałbrzychu ale także we Wrocławiu i o wiele dalej w Niemczech. To dla mieszkańców niewielkiej Głuszycy było sporym wyróżnieniem.
Obecnie zawartość szafy jest nadal badana, choć jak zapowiadają członkowie grupy "Szlakiem Riese" chcą zająć się tym zimą a teraz korzystając z pogody kontynuują swoje projekty plenerowe. Docelowo dokumenty mają być prezentowane w kościele, którego wieża już za kilka dni oficjalnie zostanie udostępniona do zwiedzania. Ambitnym przedsięwzięciem byłaby próba odtworzenia jednego z przedstawień według notatek kantora. Może za jakiś czas ktoś podejmie się takiej próby?
Więcej o skarbach z kościelnej szafy przeczytasz TUTAJ
plr
foto: P.Tokarski
Zapraszamy Cię do współtworzenia portalu walbrzych24.com
Zrobiłeś film lub ciekawe zdjęcie? Masz ciekawy temat? A może miałeś sporo szczęścia i znalazłeś się w odpowiednim miejscu i czasie w centrum wydarzeń... bierz telefon w dłoń i nagraj film lub zrób zdjęcie, a później wyślij do nas.
Pisz na adres: redakcja@walbrzych24.com