W szczytowym okresie działalności nielegalnym wydobyciem węgla w Wałbrzychu według oficjalnych danych mogło się trudnić ponad 700 osób. W praktyce zapewne było ich jeszcze więcej ale teraz zdaniem Straży Miejskiej jest to temat marginalny. Czy zatem na dobre zamknęliśmy rozdział pt. wałbrzyskie biedaszyby?
W Wałbrzychu nadal działa specjalny zespół monitorujący zjawisko nielegalnego wydobycia węgla ale zdaniem zastępcy komendanta Straży Miejskiej ich działania coraz częściej sprowadzają się wyłącznie do patrolowania niż interweniowania.
- Na terenie miasta Wałbrzycha ten problem już praktycznie nie istnieje. Są to jedynie sporadyczne przypadki, gdzie podczas patrolu udaje nam się zlokalizować nowe wyrobisko ale są to jednostkowe przypadku w porównaniu do lat ubiegłych, kiedy odbywało się to na masową skalę - mówi zastępca komendanta Straży Miejskiej w Wałbrzychu Andrzej Piotrowski.
Zdaniem strażników rośnie też świadomość mieszkańców co do szkodliwości tego procederu a dzięki różnym programom jest coraz mniej przestarzałych pieców, dlatego tzw. "biedaszybnikom" brakuje potencjalnych klientów, zwłaszcza że wałbrzyski węgiel nigdy nie nadawał się do palenia w warunkach domowych.
- Mieszkańcy zgłaszają nam przypadki nielegalnego wydobycia węgla, choć ostatnio mieliśmy taką interwencję w dzielnicy Sobięcin, gdzie wysłany na miejsce patrol nie potwierdził tego zdarzenia. Zgłoszenie dotyczyło przeładunku węgla w workach na samochód a okazało się, że była to zwykła przeprowadzka mieszkańca, który wywoził materiały z komórki do innego miejsca zamieszkania. Mieszkańcy są wyczuleni a my za każdym razem sprawdzamy wszystkie zgłoszenia - twierdzi Piotrowski.
Wszelkie podejrzenia wydobycia lub handlu węglem wątpliwego pochodzenia można zgłaszać na policję lub do Straży Miejskiej. Mundurowi przypominają, że palenie węglem słabej jakości może zakończyć się poważnym uszkodzeniem pieca.
plr
foto: archiwum
redakcja@walbrzych24.com
Dodaj komentarz