Kolejni mieszkańcy Aglomeracji Wałbrzyskiej martwią się nasileniem prac leśnych związanych z wycinką drzew. Tym razem niepokój wzbudziły prace na masywie Chełmca. Leśnicy tłumaczą, że choć może wyglądać do drastycznie, wszystko odbywa się z korzyścią dla przyrody.
Nowy Lubominek to część Boguszowa-Gorc położona u podnóża Chełmca w cichej i spokojnej okolicy, z dala od miejskiego zgiełku. Spokój mieszkańców zakłóciły niedawno zakrojone na szeroką skalę prace leśne. Oprócz hałasu mieszkańców niepokoi skala wycinki. W mailu od mieszkanki Nowego Lubominka czytamy:
Zdaję sobie sprawę z tego, że ta wycinka nie jest nielegalna. Niewątpliwie ktoś podpisał zgodę. Wiemy przecież, że Lasy Państwowe używają wielu argumentów aby uzasadnić swoje działania. NIE MOGĘ JEDNAK NIE ZAPROTESTOWAĆ.Dzwoniłam dziś rano do leśniczego, oczywiście stwierdził, ze wycinka jest planowa i niezbędna aby MÓGŁ ROSNĄĆ NOWY LAS!. Zapytał mnie czy używam drewno i czy jestem gotowa żyć w świecie z plastiku, szkła i stali. Stwierdził, ze wycinka będzie trwać dalej, gdy tylko zwolni się miejsce na składowanie kolejnych pni. Kryzys klimatyczny nabiera rozpędu a przed naszymi oczami niszczony jest – w świetle prawa – kolejny ekosystem, który dostarcza nam usługi o ogromnej wartości, korzyści ekosystemowe jakie świadczą duże drzewa mają sześciokrotnie wyższą wartość niż drzewa małe, nie wspominając o młodych nasadzeniach.
Obawy osób zatroskanych o losy przyrody tym razem z ramienia Nadleśnictwa Wałbrzych stara się rozwiać zastępca nadleśniczego Marek Nogawka:
- To wszystko są zabiegi zaplanowane zgodnie z przyjętym Planem Urządzenia Lasu. Jest to dokument o strategicznym znaczeniu tworzony raz na 10 lat. Na podstawie istniejących zasobów drzewnych robi się pomiary, bada się stadium, w jakim znajduje się las i przystępuje do pewnych zabiegów. Jednym z nich są tzw. cięcia uprzątające i taki przypadek mieliśmy właśnie na Chełmcu. Tam około 20-30 lat temu rozpoczęliśmy proces odnowienia i zainicjowaliśmy obsiew buczyny, parę gniazd jodłowych. To nie są szkółki leśne tylko układy wprowadzające gatunki, których dawno nie było. Mamy taki program restytucji jodły w Sudetach Środkowych. Przychodzi taki moment, że las trzeba wyciąć. Usuwa się stare górujące drzewa i tworzy miejsce dla nowego lasu - tłumaczy Marek Nogawka.
Zdaniem leśników jest to najlepsza metoda, która gwarantuje, że za kilkadziesiąt lat w tym miejscu powstanie zdrowy i różnorodny las o wiele lepszej jakości niż tworzony metodą sztucznego nasadzenia.
- To już jest las, który istnienie pod spodem. Usuwamy tylko duże drzewa, które górują na powierzchni ale ludzie nie widza, że tam rosną już nowe pokolenia. To las 20-30 letni. Musimy też zdążyć w odpowiednim czasie z tym zabiegiem bo za 2-3 lata okazałoby się, że z tego młodego pokolenia nic by nie zostało. Za kolejne 2-3 lata te drzewa, które zostały się zregenerują, odbudują korony a prawdziwy efekt zobaczymy dopiero za 40 lat - twierdzi Marek Nogawka.
O lepszym niż przed laty stanie naszych lasów świadczy zdaniem leśników fakt, że możemy w nich znaleźć coraz więcej... prawdziwków. Więcej na temat szeroko zakrojonych prac leśnych dowiecie się z rozmowy z Markiem Nogawką w programie
Gość Dnia Telewizji Wałbrzych.
plr
foto: użyczone
redakcja@walbrzych24.com
Dodaj komentarz