Grupa 19 uczniów wałbrzyskiego „Energetyka” i dwoje ich opiekunów wracało w ubiegłym tygodniu z wycieczki do Francji. Z powodu stanu epidemicznego i wprowadzonych zarządzeń, Polacy powracający z zagranicy muszą zostać poddani 14-dniowej kwarantannie. Jeszcze przed przyjazdem autobusu do Wałbrzycha zrobiła się z tego spora awantura… Początkowo młodzież miała zostać przewieziona na kwarantannę do wyznaczonego ośrodka na terenie województwa, ale pod naciskiem rodziców trafiła pod ich opiekę.
Wszyscy pasażerowie autobusu, zgodnie z zaleceniami, najpierw przeszli na granicy wymaganą kontrolę sanitarną. U jednej osoby stwierdzono podwyższoną temperaturę. Wojewódzki Inspektor Sanitarny nakazał, aby skierować uczestników wycieczki do szpitala w Bolesławcu. Tę decyzję jednak zmieniono i autobus z młodzieżą podjechał pod eskortą policji na badania w szpitalu im. Sokołowskiego w Wałbrzychu. Po badaniach mieli zostać skierowani na 14-dniową kwarantannę do zamkniętego ośrodka.
- Centrum Zarządzania Kryzysowego Wojewody rano zgłosiło konieczność rozwinięcia kwarantanny przez starostę wałbrzyskiego. Przystąpiliśmy do działania zgodnie z ustawą. Od razu przekazałem informację do służb zarządzania wojewody, że dotyczy to młodzieży szkolnej, która podlega prezydentowi Wałbrzycha, który jest również starostą i winien kwarantannę na terenie miasta rozwinąć. Czekaliśmy, kiedy ten autobus do nas dotrze i czy w ogóle dotrze, czy młodzież od razu pojedzie do Bolesławca - mówi starosta wałbrzyski Krzysztof Kwiatkowski.
Dlaczego autobus trafił do Wałbrzycha, a nie do Bolesławca? Czym była spowodowana zmiana decyzji?
- W międzyczasie dotarła do mnie informacja, że na pokładzie autobusu jest pasażer, którego stan zdrowia wskazuje na to, że ma podwyższoną temperaturę. Mając to na względzie, wydałem polecenie, że ta osoba ma być przebadana i skierowałem autobus na Batorego, aby lekarze mogli zobaczyć uczestnika wycieczki. A co do kwarantanny - decyzję w tym zakresie podejmują służby sanitarne - wszystkie osoby wjeżdżające na teren Polski mają poddać się kwarantannie domowej - zaznacza starosta Kwiatkowski.
- Jeżeli trzeba skierować kogoś na kwarantannę stacjonarną, to w mojej ocenie prawnej taki dokument powinien wydać powiatowy inspektor sanitarny, bądź wojewódzki. Taki dokument do mnie nie wpłynął. Powiatowy Inspektor Sanitarny w Wałbrzychu, dr Małgorzata Bąk, była poinformowana przeze mnie, że kieruję autobus do szpitala na Batorego. Uważam, że nie wolno było przejąć grupy na kwarantannę, jeżeli mamy jeden z czynników, który może powodować zagrożenie epidemiologiczne na terenie powiatu - przekonuje starosta Krzysztof Kwiatkowski.
Komentarze