Decyzją rządu od soboty 6. czerwca dopuszcza się organizację uroczystości weselnych do 150 osób. Na tę decyzję czekało niemal 120 tys. par, które zaplanowały swój ślub i wesele na czas między marcem, a wrześniem. Sprawa była również niezmiernie istotna także dla usługodawców z branży ślubno-weselnej. Branża ślubna odmrożona - jak zatem będą teraz wyglądały wesela? Sprawdzili reporterzy Onetu.
Po tej decyzji pary i cała branża ślubna odetchnęły z ulgą. Raz, że nie wiadomo było, czy w ogóle będzie możliwe organizowanie wesel, dwa - pierwotnie mowa była o maksymalnie 50 gościach.
- Dzisiaj trudno powiedzieć, czy to dobre rozwiązanie, bo czym innym jest 150 osób w sali 150-metrowej, a czym inny w sali 500-metrowej. Osoby zaproszone na wesele, chcą mieć gwarancję bezpieczeństwa, czy przy 150 osobach będą ją mieć, pewnie czas pokaże - komentuje Katarzyna Gajek, przedstawicielka Polskiego Stowarzyszenia Branży Ślubnej.
Wedding planerzy i menadżerowie sal weselnych zgodnie przyznają, że nie wiadomo na razie, jak postępować z gośćmi, czy im mierzyć temperaturę, czy mają utrzymywać talerzykowe lekkie dystanse. Organizacja wesel będzie teraz wymagać pewnej elastyczności od DJ-ów, animatorów, menedżerów i dostosowywania się do nowej rzeczywistości. Wszyscy muszą się przygotować na przeróżne pytania zarówno ze strony pary młodej, rodziców i gości.
- Na sto procent ktoś spyta, czy jak kuzyn przyjdzie z dziewczyną, to będzie mógł tańczyć z ciocią czy panną młodą - mówi menadżer imprez Paweł Kucharski i uspokaja: - Uważam, że nie ma co się stresować, nakręcać. Wręcz przeciwnie, podczas zabawy można też wykorzystać obecną sytuację i na przykład przy “tańcu welonowym” powiedzieć, że z panną młodą można zatańczy dopiero, gdy ona wyciągnie płyn do dezynfekcji, którym spryska ręce wujka czy kuzyna. Można zrobić na oczepiny bieg w maseczkach. Myślę teraz na gorąco, ale to też pokazuje, że trzeba pozostać elastycznym wobec dzisiejszych realiów. Najważniejsze powinno być, żeby para młoda i goście czuli się komfortowo i bezpiecznie, dlatego ważne są jasne ustalenia i na samym początku poinformowanie o nich w prosty, bezpośredni sposób zaproszonych na uroczystość.
Jeśli chodzi o wytyczne sanitarne, są analogiczne do tych, które zostały podane przy odmrażaniu choćby branży beauty. Mowa była o ozonowaniu, dezynfekcji. Założono, że w uroczystości weselnej uczestniczą ludzie zdrowi i rozsądni, a ci będący w grupie ryzyka, czyli np. mający choroby współistniejące, z obecności zrezygnują. Ustalono, że para młoda będzie zbierać oświadczenia od gości, które w przypadku zakażenia, będzie można przekazać sanepidowi, który prześledzi drogę kontaktów, jeśli okazałoby się, że jeden z gości będzie miał pozytywny wynik na obecność koronawirusa.
- Na pewno zmienione rozstawienie stołów, żeby przy każdym siedziało mniej osób. Kelner będzie miał swój określony stół do obsługi, żeby do stołu nie podchodziło kilka różnych osób. Myślimy nawet o sztućcach, bo nie wyobrażam sobie, by na półmiskach pojawiły się, jak wcześniej, łyżki, czy widelce, z których każdy będzie mógł korzystać, nakładając sobie danie. Na pewno częściej będziemy wymieniać naczynia i sztućce - pod tym względem będzie to dla nas więcej pracy, ale oczywiście nie ma co załamywać rąk, tylko zakasać rękawy - mówi menadżerka sali "Zacisze" w Złotowie.
Na salach weselnych zwiększy się liczba obsługujących gości kelnerów. Wyłączona zostanie część samoobsługowa, ale o nie znaczy, że wycofane zostaną bufety i bary w tym niezwykle popularne na polskich weselach "wiejskie stoły". Wręcz przeciwnie, będą one po prostu obsługiwane przy serwisie przez kelnera, żeby zminimalizować ryzyko, że ktoś podchodzi, może kichać, prychać i stać nad bufetem zbyt długo.
Katarzyna Gajek podaje, że jednym z ustaleń branży z ministerstwem była redukcja osób przy stołach. Zmniejszono ją o 20 proc. względem standardowego usadzenia, czyli przy stole, przy którym dotychczas siedziało 10 osób, usiądzie teraz osiem.
- Jak będą wyglądać wesela, czas pokaże. Z omawianych z ministerstwem wytycznych, wiele decyzji będzie leżeć po stronie właściciela obiektu, w którym uroczystość się będzie odbywać. Nie było mowy o zapisach na temat tańca, składania życzeń. Tu trzeba się odwołać do zdrowego rozsądku i zaapelować do pary młodej, że być może warto odejść od niektórych obyczajów. Może tym razem nie róbmy standardowego składania życzeń, obściskiwania się i całowania z całą rodziną. Niech senior rodu wzniesie toast, a goście złożą prezenty na stole, jak ma to miejsce na amerykańskich przyjęciach i to też może być dobre - mówi Gajek.
W podobnym tonie wypowiada się menadżer imprez Paweł Kucharski:
- Myślę chociażby o tym, że w ramach składania życzeń, ja je złożę w imieniu wszystkich gości, a wspólnie odśpiewamy sto lat, by uniknąć tym samym obściskiwań i obcałowywań z całą rodziną. Oczywiście nie wiem, czy to się uda, bo na pewno trafią się babcie, ciocie, które będą chciały złożyć życzenia w tradycyjny sposób, a wiadomo, że pary młodej nie otoczymy pleksi. Ważne jednak dla mnie będzie to, co ustalę z młodą parą - w jakiej sytuacji reagować, do jakiej nie dopuszczać - wyjaśnia.
Przedstawicielka Polskiego Stowarzyszenia Branży Ślubnej apeluje do zespołów, animatorów, DJ-ów o taką organizację zabaw dla wszystkich gości, by nie dochodziło do zbytniej bliskości. - Pomyślmy o dostosowaniu scenariusza imprezy do obecnych realiów. Powinniśmy jak najbardziej zmniejszać ryzyko zakażenia, na przykład przemyśleć fakt korzystania z fotobudki i rzeczy wielokrotnego użytku. Ale też nie popadajmy w paranoję, że będziemy rysować kółka na parkiecie, w których pary mają tańczyć, żeby zachować dystans.
Czy domy weselne i same imprezy będą kontrolowane przez Sanepid?
- Oczywiście, będziemy sprawować pieczę nad weselami, ale na takiej zasadzie, że wierzymy obywatelom i na pewno nie będzie desygnowanego żadnego pracownika inspekcji sanitarnej na wesele, żeby analizował, czy są zachowane dystanse. Chcemy ograniczać ryzyko za pomocą przepisów, a że społeczeństwo polskie jest niezwykle racjonalne, to z całą pewnością wszystko będzie zgodne z naszymi intencjami i zaleceniami - powiedział w rozmowie z Onetem główny inspektor sanitarny.
- W jakichś skrajnych sytuacjach, gdy będzie sygnał od kogoś, że coś się dzieje. Albo będzie sytuacja, kiedy po weselu się okaże, że w jego wyniku doszło do ogniska zakażeń i wraz z wywiadem wyjdą informacje, że naruszono wytyczne, to wtedy ewentualnie można z przepisów związanych ze zwalczaniem COVID-19 wynieść jakąś odpowiedzialność - dopowiedział w rozmowie z Onetem rzecznik GIS Jan Bondar. Jednocześnie zaznaczył, że organizatorzy wesel są świadomi obowiązujących zaleceń, a także przypomniał, że pandemia jeszcze się nie skończyła.
opr.plr
źródło: Onet.pl
foto: pixabay
redakcja@walbrzych24.com
Komentarze