Przed laty obiecali sobie, że co roku będą się spotykać i wspominać tragedię z grudnia 1985 roku, gdy podczas wybuchu metanu pod ziemią zginęło 18 górników. W tym roku nie mogło być tradycyjnej uroczystości, więc w wąskim gronie zapalili znicze i złożyli kwiaty pod pomnikiem. Nawet po 35 latach, pamięć o tragicznych wydarzeniach jest dla nich niezwykle ważna.
- To jest historia pisana krwią górników od 500 lat na tych ziemiach. Mnóstwo nas tutaj odniosło rany lub zmarło a ta katastrofa była największą w powojennej historii Wałbrzycha. Ten dzień będę pamiętał do końca życia bo brałem udział w akcji ratowniczej. W tej chwili wszystko znów staje przed oczyma - mówi Andrzej Partyka, emerytowany ratownik górniczy.
Do wybuchu doszło 671 metrów pod ziemią około godziny 15:10. Życie straciło 18 górników w wieku od 18 do 42 lat.
- Jakoś godzinę później miałem już gońca w domu bo wzywali wszystkich ratowników na kopalnię i po kolei zastępami szliśmy na akcję. Sama akcja ratownicza nie była zbyt długa, trwała około dwóch dni. Bardzo długo trwało natomiast usuwanie skutków tego wybuchu. Tragiczna historia. W tym roku mamy pandemię i świąt praktycznie nie ma, tak samo 35 lat temu wyglądało to podobnie, to była jedna wielka żałoba - wspomina Andrzej Partyka.
Imiona i nazwiska zmarłych górników uwieczniono na pamiątkowej tablicy na cmentarzu komunalnym przy ul. Moniuszki.
plr
foto: TV Wałbrzych
redakcja@walbrzych24.com
Komentarze