Parlamentarzyści Platformy Obywatelskiej nie ufają polskiej prokuraturze, dlatego zgłaszają wnioski o kontrole w Invest Parku do Państwowej Inspekcji Pracy, ministra Jarosława Gowina i Najwyższej Izby Kontroli. To pokłosie tzw afery taśmowej z udziałem byłych już członków Prawa i Sprawiedliwości w Wałbrzychu.
Po ujawnieniu przez lokalne media nagrań, których bohaterami są byli działacze PiS, władze partii postanowiły rozwiązać lokalne struktury. Zdaniem parlamentarzystów PO działania podjęte przez władze Prawa i Sprawiedliwości to za mało i domagają się kontroli służb państwowych.
- Opinia publiczna została zbulwersowana publikacją nagrań działaczy PiS-u w siedzibie państwowej spółki. Nagrania pokazały patologiczny mechanizm dzielenia pieniędzy według kryteriów prywatnych i partyjnych, groźby i zastraszanie oraz chory mechanizm kadrowy. Czekaliśmy na reakcję rządu i prezesa PiS. Nie doczekaliśmy się bo uważamy za ruch całkowicie fikcyjny to, że zostały rozwiązane struktury wałbrzyskiego PiS-u, bo z łatwością mogą być znowu powołane a osoby wprost odpowiedzialne za tę patologię nie poniosły żadnych konsekwencji - mówi poseł Tomasz Siemoniak, PO.
- Podjęliśmy już działania i jednym z nich jest wnioskowanie do Mariana Banasia o przeprowadzenie pilnej kontroli w Wałbrzyskiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej. Prosimy o skontrolowanie kilku zagadnień, w tym prawidłowości wydawania środków publicznych, zasad przeprowadzania naborów do pracy, zasadności i racjonalności zawierania umów sponsorskich oraz zawierania umów na promocję - mówi posłanka Izabela Katarzyna Mrzygłocka, PO.
Zdaniem senatorki Agnieszki Kołacz-Leszczyńskiej nawet po wybuchu afery, procedery związane z subiektywnym dzieleniem pieniędzy w spółce nie ustały.
- Wszyscy winni tego, co dzieje się w Strefie dalej czują się bezkarni, nie robią sobie nic z ujawnionych taśm. Niech potwierdzą to ostatnie wydarzenia jak finansowanie klubów sportowych w Boguszowie-Gorcach. Tam za chwile mają odbyć się wybory na burmistrza - twierdzi senatorka Agnieszka Kołacz-Leszczyńska, PO.
Oprócz NIK-u parlamentarzyści domagają się kontroli z Państwowej Inspekcji Pracy zarówno w Invest Parku, gdzie ich zdaniem miało dojść do mobbingu wobec Radosława Łosińskiego, który zarejestrował niewygodne dla PiS nagrania, oraz w terenowym oddziale KRUS, gdzie pracował wcześniej jeden z bohaterów afery Bartłomiej Grzegorczyk. O nieprawidłowościach informują także wicepremiera Jarosława Gowina, który stoi na czele Ministerstwa Rozwoju, Pracy i Technologii i wnioskują o kontrolę w trybie nadzoru właścicielskiego w Invest Parku. Nie składają natomiast zawiadomienia w prokuraturze.
- Mamy świadomość, że prokuratura zamiata sprawy pod dywan, tak jak zamiotła większość politycznych wątków afery PCK, gdzie działacze PiS okradali kontenery z odzieżą dla ubogich. W prokuraturę nie wierzymy. Uważamy, że NIK z zerwanym spod kontroli PiS-u prezesem Marianem Banasiem będzie działała rzetelnie a inspektorzy wobec tak rażących naruszeń nie pozostaną obojętni - dodaje Tomasz Siemoniak.
Przypominamy, że WSSE Invest Park
wydała oświadczenie, w którym odcina się od afery, twierdząc że nagrania nie zostały zarejestrowane w jej siedzibie a specjalna komisja do spraw mobbingu po wewnętrznej kontroli nie wykazała by do mobbingu w ogóle doszło. Radosław Łosiński przyznał natomiast w rozmowie z Onetem, że do nagranej rozmowy doszło w biurze Bartłomieja Grzegorczyka, ówczesnego wiceprezesa spółki Invest Park Development, która mieści się w biurowcu należącym do Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.
plr
foto: TV Wałbrzych
redakcja@walbrzych24.com
Komentarze