- Nie chodzi nawet o urządzenie, które jest jedno lepsze drugie gorsze… ono samo nie leczy. Są takie urządzenia i technologie, które umownie na jakimś etapie automatycznie pomagają, ale to nie dzieje się zbyt często - mówi prezydent Wałbrzycha, Roman Szełemej.
Prezydent Szełemej wskazuje na braki kadrowe w szpitalach, nie tylko w w szpialu w Wałbrzychu.
- Każde urządzenie wymaga obsługi. Chyba największą barierą, przed którą stoi polska służba zdrowia i to barierą niełatwą do pokonania jest po prostu kryzys kadrowy - wskazuje prezydent.
Pandemia koronawirusa wymusiła niesłychaną mobilizację personelu.
- Jeśli to trwa miesiąc, dwa - jest to do udźwignięcia, ale jeśli to trwa już kilkanaście miesięcy, to co ja obserwuje, wywołuje efekt wypalenia i zobojętnienia . Jesteśmy tak wyczerpani mentalnie, psychicznie i fizycznie… nie da się na takim poziomie zaangażowania tak długo pracować. To jest ponad ludzkie siły. Zresztą to jest obserwacja z wszystkich krajów nie tylko z Polski - dodaje Roman Szełemej.
ilu potrzeba lekarzy?
- Pięćdziesięciu, stu lekarzy, pielęgniarek jeszcze więcej . Wiele pielęgniarek i lekarzy pracuje po 250-300 godzin miesięcznie, bo inaczej byłby kłopot z ułożeniem grafiku. Szpital zgodnie z decyzją wojewody udostępnia kolejne oddziały celem przygotowania ich, albo wręcz udostępnienia ich chorym z zakażeniami koronawirusem - mówi prezydent Wałbrzycha.
adm
foto: pixabay
redakcja@walbrzych24.com
Komentarze