Płot wokół przychodni na Podzamczu odciął ścieżki, ławki i możliwość dostawy towaru miejscowym przedsiębiorcom. Mieszkańcy są zbulwersowani, a właściciel przychodni nie zamierza nic zmieniać. Spółdzielnia Mieszkaniowa Podzamcze głowi się jak wytyczyć nowe drogi.
Od 30 lat przedsiębiorcy z Podzamcza mieli dojazd do swoich lokali, teraz płot blokuje im dojazd od zaplecza, co sprawia problemy z dostawą towaru. Płot odcina także ścieżki, przez co mieszkańcy muszą iść po trawie.
- Jeśli chcemy usiąść na ławce, to możemy to zrobić, ale przed twarzą będziemy mieć siatkę. W płocie są furtki, ale ich usytuowanie nie zostało najwidoczniej przemyślane - mówią mieszkańcy.
Gmina Wałbrzych sprzedała działkę i otaczające ją chodniki w 2018 roku. O planach odgrodzenia terenu właściciel (jak twierdzi) poinformował wszystkich zainteresowanych
- Płot powstał na naszej działce i takie konsultacje nie są konieczne. W 2018 roku kupiliśmy przychodnię w drodze przetargu od miasta. W 2019 roku geodeta zaprosił wszystkich, którzy graniczą z nasza działką na okazanie granic. Przyszli wszyscy lokalni przedsiębiorcy z aktami notarialnymi. Zaproponowałem, że chcemy to ogrodzić w ramach bezpieczeństwa i odpowiedzialności cywilnej za chodniki. - mówi właściciel przychodni Robert Śliwa.
Jak twierdzi właściciel przychodni - chciał się dogadać z przedsiębiorcami, ale przez 2,5 roku nie udało się.
- Zaproponowałem taki układ, że oni muszą zrobić na swoich posesjach miejsca parkingowe dla samochodów dostawczych, bo na przykład ciężarówka z piwem blokuje mi dojazd dla karetki. Według mnie jest to nie do przyjęcia. Przedsiębiorcy mają w swoich aktach służebność dojścia do ich nieruchomości. W żadnym z tych aktów prawnych nie była to służebność naszej działki. - mówi Robert Śliwa.
Właściciele sklepów i lokali graniczących z przychodnią są zbulwersowani.
- Można ewentualnie chodzić, ale wjazdu nie ma. Są tutaj sklepy, które handlują alkoholem i napojami – są to rzeczy ciężkie i dowozić by je było chyba trzeba od ulicy Grodzkiej. Jest to niemożliwe. Jest piekarnia, gdzie są przewożone kosze z chlebem. Jak pada deszcz jest niemożliwe, żeby chodzić z tym chlebem. Ni stąd, ni zowąd postawiono nam płot. Możliwości dojazdu z drugiej strony też nie ma. Jesteśmy odcięci od dostaw. - mówi przedsiębiorca Sylwia Cozac.
Sprawa dotyczy też zwykłych spacerowiczów, którzy będą musieli okrążać przychodnię. W nocy bramki są zamykane na klucz.
Z właścicielem przychodni spotkał się prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Podzamcze Tadeusz Choczaj.
- Byłem i oglądałem to wszystko. Są tam dwie działki – jedna jest własnością gminy, a druga spółdzielni. W ich aktach została zapisana służebność Siedzę z całym sztabem technicznym i zastanawiamy się, jak to rozwiązać na naszej działce. Nie wiem, jak miasto, które ma działkę leżącą bezpośrednio przed tymi obiektami. Pan Śliwa zmuszony różnymi przepisami zamknął teren i ja mu się wcale nie dziwię. Skoro była taka sytuacja, że nie mogła wjechać karetka. Właściciele obiektów też powinni zrozumieć pewne rzeczy. To jest początek sprawy. - mówi prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Podzamcze, Tadeusz Choczaj.
Właściciele sklepów napisali list do prezydenta Wałbrzycha, Romana Szełemeja. Oczekują rozwiązania problemu. Do sprawy będziemy wracać.
red
foto: WTV
redakcja@walbrzych24.com