Większość stereotypów dotyczących sów można schować między bajki. Jeśli myśleliście, że są to ptaki z doktoratem i dziobem między książkami, to musimy was rozczarować. W rzeczywistości to bardzo sprawne drapieżniki, o czym można było się przekonać w minioną niedzielę podczas spotkania ze Skrzydlatą Ferajną w Zagórzu Śląskim.
W sercu Gór Sowich mieliśmy okazję z bliska przyjrzeć się oswojonym sowom i dowiedzieć się wiele na ich temat od pasjonatów, którzy na co dzień zajmują się tymi ptakami.
- Jest tu ze mną puchacz europejski, nasz rodzimy gatunek. Ten osobnik to jeszcze pisklę 5-miesięczne, ale jest to największy gatunek sowy na świecie. Dorosłe osiągają nawet 180 cm rozpiętości skrzydeł i wagę do 5,5 kg. Ścisk w szponach to nawet dwie tony - mówi Jakub Bokisz ze Skrzydlatej Ferajny.
Oprócz szponów sowy mają także bardzo dobry słuch i wzrok. Potrafią dostrzec ofiarę z odległości 1,5 km. Specjalne upierzenie sprawia, że w locie poruszają się bezszelestnie, co czyni je doskonałymi drapieżnikami. Czy są faktycznie tak mądre, jak zwykło się je określać?
- Mówią, że "sowa mądra głowa", ale ja zatkam jej uszy i przyznam, że w rzeczywistości są całkiem głupiutkie i nie wiem skąd te stereotypy. Wygląd faktycznie mają majestatyczny i mądry, natomiast sowa jest ptakiem, który bardzo szybko zapomina. Gdybyśmy ją odłożyli na dwa tygodnie do woliery, to ona zdziczeje, nie pozwoli się pogłaskać i nie będzie tak spokojnie siedziała na ręku i tolerowała tak bliskiego kontaktu z człowiekiem - twierdzi Jakub Bokisz.
Jak się okazuje w Górach Sowich nadal można spotkać różne gatunki tych ptaków, choć jest to trudne, bo zazwyczaj unikają kontaktu z człowiekiem. Poza tym, jak już wcześniej wspomniano poruszają sę bezszelestnie a ich ubarwienie sprawia, że doskonale kamuflują się w lesie.
- Na pewno występują tu uszatki, puszczyki zwyczajne a z tego co się orientuję, widziano tu także sóweczkę, jedną z najmniejszych sówek - mówi Jakub Bokisz.
W Zagórzu mogliśmy także zobaczyć przedstawiciela bardziej egzotycznego gatunku puchaczyka żółtobrzuchego, który występuje w Ameryce. Więcej ptaków (nie tylko sów) można zobaczyć u Skrzydlatej Ferajny w Radziechowie za Złotoryją.
- To jest nasza pasja. Nigdy nie sądziliśmy, że będziemy się tym zajmować, bo na co dzień pracujemy w zupełnie innej branży. Raz trafił do nas pierwszy ptak, który skradł nasze serca i tak się rozwinęło, że ptaków drapieżnych mamy ponad dwadzieścia a wszystkich ponad setkę. Obecnie prowadzimy coś na kształt ZOO, ale u nas nie ogląda się ptaków zza siatki czy szyby. Wyciągamy je z woliery, można je wziąć na rękę, pogłaskać, zrobić zdjęcie czy spojrzeć w oczy największej sowie na świecie - zachęca Jakub Bokisz.
Skrzydlata Ferajna przyjechała do Zagórza na zaproszenie Centrum Obsługi Ruchu Turystycznego "Akwarium" oraz Fundacji Dzika Nadzieja, która na co dzień ratuje dzikie zwierzęta i popularyzuje wiedzę o mieszkańcach naszych lasów.
plr
foto: P.Tokarski
redakcja@walbrzych24.com
Dodaj komentarz