Przeciwnicy prezydenta niejednokrotnie zarzucali mu, że łączy pracę w Urzędzie Miejskim z dyżurami w szpitalu. Szełemej twierdzi, że pod tym względem nie ma powodów do zmartwień.
- Tej władzy nie podoba się nikt, kto nie jest członkiem tej władzy. To tylko kwestia szukania pretekstów. Oczywiście moje zatrudnienie jest całkowicie zgodne z prawem. W obecnym stanie trwa od 10 lat i było wielokrotnie przedmiotem weryfikacji przez władze. Nie mam tu żadnych wątpliwości. W kwestii czy jestem dla tej władzy wygodny, czy nie, śmiem twierdzić, że byłbym zmartwiony, gdyby się okazało, że jestem dla tej władzy wygodny - komentuje Prezydent Wałbrzycha Roman Szełemej.
Jak podkreśla Szełemej odejście kogokolwiek z grona lekarzy w szpitalu, byłoby sporym ciosem dla ciągłości funkcjonowania poszczególnych oddziałów, ponieważ po prostu brakuje lekarzy w polskim systemie zdrowia. Po odwołaniu Marioli Dudziak z funkcji dyrektora Specjalistycznego Szpitala im. A. Sokołowskiego w Wałbrzychu pojawiły się głosy, że nowy zarządzający może wręczyć Szełemejowi wypowiedzenie z uwagi na to, że stanął murem za odwołaną Dyrektor Mariolą Dudziak i podobnie jak ona odważnie przeciwstawia się władzom wojewódzkim.
- Nie obawiam się tego. Nie ma powodów ani podstaw. Nie jestem strachliwy, ale dajmy spokój takim spekulacjom. Dla mnie najważniejsze jest to, by szpital dobrze działał. Przy takim prowadzeniu zarządzania, wszystko wskazuje na to, że będzie działał gorzej w niezwykle trudnych warunkach - twierdzi Roman Szełemej.
Przypominamy, że w czwartek delegacja pracowników szpitala i wałbrzyskich radnych złożyła w Urzędzie Marszałkowskim protest i petycję podpisaną przez 400 osób zatrudnionych w szpitalu z wnioskiem o przywrócenie na stanowisko dyrektor Marioli Dudziak.
plr
foto: archiwum
redakcja@walbrzych24.com
Komentarze