6 lat temu Złoty Pociąg zwrócił oczy całego świata na Wałbrzych. To właśnie wtedy Piotr Koper i Andreas Richter zgłosili swoje odkrycie i rozpoczęła się istna „gorączka złota”.
18 sierpnia 2015 roku odkrywcy poinformowali o potencjalnej lokalizacji i przypuszczalnej zawartości legendarnego składu. 65km trasy kolejowej Wrocław-Wałbrzych stał się miejscem wycieczek i ulubionym tematem dziennikarzy. W znalezieniu pociągu miała pomóc informacja rzekomo przekazana na łożu śmierci przez osobę biorącą udział w jego ukryciu. Władze miasta dokonały formalnej procedury przyjęcia zgłoszenia znaleziska.
Prawdziwa burza rozpoczęła się po wystąpieniu generalnego konserwatora zabytków Piotra Żuchowskiego który stwierdził, że pociąg prawdopodobnie istnieje. Wałbrzych przeżył wtedy prawdziwy boom turystyczny. Wszyscy chcieli wiedzieć, czy złoty skład faktycznie został ukryty w Wałbrzychu. Rozpoczęły się badania terenu. Wyniki z georadarów rozpalały wyobraźnię zarówno samych odkrywców, jak i wszystkich śledzących temat.
Skąd w ogóle wzięła się legenda Złotego Pociągu?
Na przełomie 1944 i 1945 roku przez Wrocław biegł kanał przerzutowy dzieł sztuki zrabowanych na Wschodzie. Centralny magazyn, w którym trzymano tego typu łupy znajdował się w Pruszkowie. Stamtąd transporty szły bezpośrednio do Wrocławia, a następnie większość arcydzieł wywożona była do Bawarii, gdzie pozostały do końca wojny. Przed wkroczeniem Rosjan, Niemcy zdążyli jeszcze wyczyścić wrocławskie galerie i muzea.
Część obrazów wywiezionych z Wrocławia odnaleziono w kolekcji Corneliusa Gurlitta, syna historyka sztuki i zaufanego człowieka Hitlera, Hildebranda Gurlitta. Ten kontrowersyjny kolekcjoner odziedziczył po ojcu cenną kolekcję sztuki zawierającą obrazy zrabowane przez III Rzeszę. Mężczyzna przechowywał w swoim domu ponad 1200 dzieł sztuki, które po swojej śmierci, na mocy testamentu przekazał muzeum w Berlinie.
Jednak nie wszystkie arcydzieła naziści zdążyli wywieźć z Dolnego Śląska. Rosjanie odnaleźli ponad 100 miejsc, w których ukryte były niemieckie i zrabowane dzieła sztuki. Część z pozostawionych przez nazistów dzieł została zrabowana przez nieznanych sprawców i ślad po nich zaginął. Tak było w przypadku słynnego „Portretu Młodzieńca” Rafaela.
Pozostaje jeszcze pytanie dlaczego Złoty Pociąg, miał wyjechać właśnie w kierunku Wałbrzycha, a nie w głąb Rzeszy? Odpowiedź wydaje się być prosta. Ostatnie tygodnie wojny były ciężkim okresem dla Niemców. Głównym zadaniem Wehrmachtu było wówczas spowolnienie marszu Armii Czerwonej na zachód. Bez względu na sytuację jednoznaczne były też rozkazy – rozstrzelać każdego oficera, który próbowałby ratować swoich ludzi lub podjął decyzję o odwrocie.
Rosjanie tymczasem dostali rozkaz zajęcia Berlina najpóźniej do 15 lutego. Niemcy z kolei w spowolnieniu rosyjskiej ofensywy dostrzegali okazję do kontrataku. Plan zakładał oskrzydlające uderzenie na południe od Wrocławia w kierunku Raciborza, odbicie Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego, a może nawet przedarcie się na tyły wojsk radzieckich napierających na zachód. Wehrmacht zaczął więc gromadzić siły w Sudetach. Doszło do akcji zbrojnych, a podczas działań w Lubaniu Rosjanie stracili ok. 34 tysięcy żołnierzy.
W tym samym czasie z miejsc zagrożonych przez Rosjan, wśród spadających alianckich bomb, Niemcy wywozili wszystko co miało wartość. Okolice Wałbrzycha – górzyste i zalesione, okazały się idealnym miejscem na ukrycie cennego ładunku, a pociąg z Wrocławia do Wałbrzycha mógł dojechać w niecałe dwie godziny. To dawało szansę na zabezpieczenie ładunku lub przeładowanie go na ciężarówki.
W tym samym niemalże czasie w Górach Sowich rozpoczęła się budowa Riese – kompleksu podziemnych tuneli i korytarzy niewiadomego do dziś przeznaczenia.
O samym pociągu mówił już w latach 70-tych Tadeusz Słowikowski. Miał on uzyskać informacje o składzie od mężczyzny, który widział wejście do tunelu na własne oczy. Słowikowski mówił o lokalizacji, że jest w okolicy 65 km, następnie na 61.km, na początku lat 90. twierdził także, że istnieje „drugi tunel” w okolicy 64 km
Ostateczna weryfikacja „znaleziska” rozpoczęła się 16 sierpnia 2016 roku. Wtedy rozpoczęły się długo oczekiwane wykopy. Codziennie konferencje podsycały nadzieję, ale z każdym kolejnym dniem stawało się jasne, że owiany tajemnicą teren nie kryje żadnego pociągu, ani nawet tunelu, w którym miał być schowany.
Ostatecznie domysły i przypuszczenia zostały rozwiane przez badaczy z Akademii Górniczo Hutniczej. Ich badania jednoznacznie pokazały, że Złoty Pociąg to tylko legenda. Sam odkrywca Piotr Koper nie dał za wygraną i od czasu do czasu stawia nową hipotezę na temat możliwych lokalizacji tajemniczego składu. Do dalszych badań weryfikujących te miejsca póki co nie doszło.
red
foto: archiwum
redakcja@walbrzych24.com
Komentarze