Minęło 5 lat od gorączki złota związanej z poszukiwaniem rzekomo zakopanego pociągu na 65 kilometrze. Spytaliśmy jego poszukiwacza Piotra Kopra, czy powinno się zostawić legendę w spokoju.
- Jeżeli się czegoś szuka, to po to, by znaleźć, a nie by zostało ukryte i o tym rozmawiać. Jestem pewien, że wydobyty zabytek, to jest hit. Nie opowiadanie o nim – mówi poszukiwacz Złotego Pociągu, Piotr Koper.
Prace, które miały udowodnić istnienie Złotego Pociągu zakończyły się fiaskiem. Zabiło to też całą magię, jaka wytworzyła się wokół legendy.
- Oczywiście, że zabiło i to jest prawda. Co mam na to poradzić? Staram się popularyzować ten temat i robię, co mogę, by odkryć i nie rozmawiać o tym, a działać w tym kierunku - mówi poszukiwacz Złotego Pociągu, Piotr Koper.
Turyści wciąż chcą zobaczyć słynne miejsce, gdzie ma znajdować się pociąg, ale nie ma tam nawet tablicy informacyjnej. Czy zdaniem poszukiwacza - powinna powstać?
- Na pewno by to uatrakcyjniło to miejsce, ale nie chodzi o to, by stawiać tablice pamiątkowe i cieszyć się, że jakaś eksploracja była. Trzeba to rozwiązać. - mówi poszukiwacz Złotego Pociągu, Piotr Koper. – mówi poszukiwacz Złotego Pociągu, Piotr Koper.
Piotr Koper „nie składa łopaty” i zamierza rozwiązać zagadkę Złotego Pociągu. Potrzebne są pieniądze na kolejne badania. Jak mówił rozmowie z nami - jest potrzebne około 500 tys zł.
- Gdybym wtedy przy tych wykopach miał wiedzę, która teraz posiadam po 5 latach, to przygotowałbym się do tego inaczej. - mówi poszukiwacz Złotego Pociągu, Piotr Koper.
red
foto: WTV
redakcja@walbrzych24.com
Komentarze