Przed Sądem Okręgowym w Świdnicy toczy się proces przeciwko dyrekcji szpitala im. Sokołowskiego wytoczony przez zwolnionego z pracy dra Romana Szełemeja. Gazeta Wyborcza dotarła do zeznań pierwszych świadków, które wypadają na korzyść byłego ordynatora oddziału kardiologii.
Przypominamy, że Roman Szełemej otrzymał wypowiedzenie w trybie natychmiastowym, bez okresu wypowiedzenia we wrześniu ubiegłego roku. Wówczas dyrekcja szpitala uzasadniała swoją decyzję naruszeniem podstawowych obowiązków pracowniczych, a to obowiązku dbania o dobro zakładu pracy, wyrażającym się w powodowaniu dezorganizacji pracy Szpitala, podważaniu kompetencji przełożonej – pełniącej obowiązki dyrektora Szpitala, obowiązku rzetelnego i efektywnego wykonywania pracy, przestrzegania ustalonego czasu pracy, przestrzegania regulaminu pracy, wyrażające się w naruszaniu postanowień regulaminu pracy w zakresie potwierdzania czasu pracy przy użyciu kart zbliżeniowych, nieprzestrzeganie ustalonego w zakładzie pracy czasu pracy, w tym samowolne opuszczanie Szpitala w czasie dyżurów, nieprawidłowości w rozliczaniu czasu pracy, niewykonanie polecenia Pracodawcy, niewykonywanie obowiązków Lekarza Kierującego Oddziałem Kardiologii.
Od samego początku Roman Szełemej nie zgadzał się z tą decyzją i zapowiedział walkę o swoje prawa w sądzie. Proces ruszył w marcu tego roku, a przed sądem zeznawało trzech lekarzy w tym także powiązani z oddziałem kardiologii, którym kierował Szełemej. Jak ustaliła Gazeta Wyborcza, wszyscy pozytywnie wypowiadali się o byłym ordynatorze.
– Nie miałem zastrzeżeń do funkcjonowania oddziału kardiologii. Nie mam żadnych wątpliwości co do tego, że to powód kierował cały czas i bezsprzecznie tym oddziałem - mówił doktor Edward Bajkacz, wieloletni zastępca Romana Szełemeja.
– Roman Szełemej był najlepszym lobbystą tego szpitala. Był też organizatorem i twórcą oddziału, na którym pracowałem. Szełemej nie tylko zatrudniał nowych lekarzy, ale zorganizował też spotkanie z konsultantem krajowym i ustabilizował pracę oddziału w 2021 roku – mówił doktor Krzysztof Bujak, który kierował Oddziałem Chirurgii Szczękowej.
Zeznania składał także dr Paweł Bułacik, były szef poradni Kardiologii Dziecięcej, który odszedł z pracy w sierpniu ubiegłego roku. Sąd pytał go m.in. czy to Szełemej namawiał go do odejścia.
– Było wręcz przeciwnie. Nosiłem się z zamiarem odejścia od dawna. To była bardzo ciężka praca. Sytuacja była odwrotna, to ja się chciałem z Romanem skontaktować w sprawie odejścia, ale ostatecznie do takiej rozmowy nie doszło - zeznawał dr Paweł Bułacik, były szef poradni Kardiologii Dziecięcej, który odszedł z pracy w sierpniu ubiegłego roku.
Kolejni świadkowie zostaną przesłuchani na następnej rozprawie, którą wyznaczono na kwiecień. Roman Szełemej domaga się przywrócenia na dotychczasowe stanowisko.
opr.plr
źródło: Gazeta Wyborcza
foto: archiwum
redakcja@walbrzych24.com
Komentarze