Do licznych zdjęć i nagrań umieszczanych w sieci, w których bohaterami są dzikie zwierzęta, wielu mieszkańców regionu zdążyło się już przyzwyczaić. Nie można tego jednak powiedzieć o osobach, które stają twarzą w twarz z dzikami, lub obserwują je z bliska z okien swoich domów. Obecnie, niezależnie od pory roku, wizyty gości z lasu są na terenach zamieszkałych coraz częstsze, między innymi dlatego, że zwierzętom łatwiej jest znaleźć pożywienie wśród ludzkich śmieci niż w swoim naturalnym środowisku. Jak informują nas mieszkańcy Boguszowa-Gorc, do takich wizyt w ostatnim czasie bardzo często dochodzi w rejonie ul. 1 Maja i Waryńskiego.
- Zielony skwer pomiędzy ul. 1 Maja a Waryńskiego jest bardzo często uczęszczany przez mieszkańców Boguszowa. W szczególności przez dzieci, rodziny oraz osoby spacerujące z psami. Dziki w ostatnim czasie wychodzą o tej samej porze, ok. 19:30 - pisze do nas nasza czytelniczka i na dowód przesyła nagranie, na którym widać dużą rodzinę dzików buszujących na tym terenie.
Urząd Miejski w Boguszowie-Gorcach potwierdza, że problem występuje, ale jednocześnie urzędnicy zapewniają, że walka z niechcianymi gośćmi odbywa się na wiele różnych sposobów.
- Skala problemu jest, powiedziałbym spora. Najwięcej problemów z bytnością dzików mamy na styku z Wałbrzychem. Zwierzęta przechodzą sobie w rejonie ul. Krakowskiej albo od strony ul. Reja. Wykorzystaliśmy wszelkie możliwe środki, jeśli chodzi o przeciwdziałanie temu zjawisku. Rozstawialiśmy odstraszacze, w tej chwili rozsypujemy specjalne granulaty. Mamy też decyzję starosty na odstrzał redukcyjny i podpisane umowy z myśliwymi - wymienia Grzegorz Zając, kierownik Biura Zarządzania Kryzysowego i Ochrony Środowiska w Urzędzie Miejskim w Boguszowie-Gorcach.
Gdy w Wałbrzychu słyszy się o odstrzale dzików, od razu na mysl przychodzą obrazki z Podzamcza, gdzie myśliwy strzelał w centrum gęsto zaludnionej dzielnicy. W Boguszowie-Gorcach poczyniono wiele starań, by takie sytuacje nie miały miejsca, ale z kolei oznacza to, że myśliwy nie może działać wszędzie, gdzie mieszkańcy zgłaszają obecność dzików.
- Problem polega na tym, że decyzja jest wydana na konkretne działki i nie możemy dokonywać odstrzału wszędzie tam, gdzie pojawiają się dziki, a największy problem jest na ogródkach działkowych. Nie możemy dokonywać tam odstrzału, bo nie są to miejsca użyteczności publicznej w myśl ustawy Prawo Łowieckie art 45, ust. 3. - twierdzi Grzegorz Zając.
W Wałbrzychu postawiono na metodę odłowu i wywożenia dzików poza tereny zurbanizowane. To jednak przedsięwzięcie bardzo kosztowne i w boguszowskim ratuszu są wątpliwości, czy takie działania byłyby w tym mieście skuteczne.
- W mojej ocenie i posiłkując się opiniami myśliwych, odłowienie i wywiezienie zwierząt dziesięć kilometrów dalej spowoduje, że dziki i tak wrócą do pierwotnego miejsca. Sądzimy, że przyjęty model walki w oparciu o odstrzał redukcyjny wydaje się być jedynym sensownym i skutecznym rozwiązaniem - mówi Grzegorz Zając.
Mieszkańcy, którzy napotkają dziki, powinni zgłosić ten fakt do Straży Miejskiej lub policji w Boguszowie-Gorcach. Funkcjonariusze mają przeganiać zwierzęta za pomocą sygnałów dźwiękowych.
plr
foto: użyczone
redakcja@walbrzych24.com