Tematem spotkania były słowiańskie demony. Szymon Góralczyk grał na orientalnych instrumentach i snuł opowieści o zmorach, południcach i innych bytach występujących w słowiańskich wierzeniach. Czy demony było dobre, a może złe? Jak chłop zbudował Hempu Hamp i czy spełnienie tego, czego sobie życzymy zawsze wychodzi na dobre? O tym i wielu innych rzeczach mogliśmy posłuchać podczas godzinnej gawędy z użyciem instrumentów.
- O demonach wiemy całkiem dużo. W odróżnieniu od mitów i rzeczy związanych z bóstwami – wiara w demony, jako części otaczającego nas świata przetrwała bardzo długo. Przetrwała do naszych czasów i nie była tak tępiona przez chrześcijaństwo. Te demony były po prostu częścią chaty, częścią lasu. Do dzisiaj można spotkać ludzi, którzy wiedzą, że tam mieszka zmora albo, że coś zrobiła południca, albo gnieciuch. Z tego, to wszystko wynika. - mówi Szymon Góralczyk z Karawany Opowieści.
Które słowiańskie demony są najbardziej znane?
- Niektórzy zaliczają do demonów Babę Jagę, a inni do mitów. Na Śląsku są bardzo znane i populrne utopce. Jest wiele związanych z nimi historii. Na Kaszubach łopi i wieszczy. - mówi Szymon Góralczyk z Karawany Opowieści.
Instrumenty, których używał Szymon Góralczyk nie były stricte słowiańskie, ale doskonale wpisały się w nastrój.
- Jest bęben obręczowy, który jest charakterystyczny dla wielu kultur na świecie. Niektórzy mówią, że jest to trochę bęben szamański, bo ma trzymanie z tyłu i można na nim grać na różne sposoby. Jest też tank drum zrobiony z butli gazowej. Jest drumla, która jest znana na całym świecie. Może nie są to koniecznie słowiańskie instrumenty, ale nadające pewnej magii całemu spotkaniu. - mówi Szymon Góralczyk z Karawany Opowieści.
foto: P. Mistrzak
redakcja@walbrzych24.com
Komentarze