Niezwykle realistyczny był scenariusz ćwiczeń taktycznych, w których w ostatni weekend wzięli udział dolnośląscy terytorialsi. Woda znaczy życie, kiedy więc dowództwo dowiedziało się, że wrogi oddział chce zatruć strategiczny zbiornik w Lewinie Kłodzkim, natychmiast wysłało tam oddział z misją specjalną. 103 żołnierzy miało za zadanie przedostać się niepostrzeżenie z Zieleńca do Lewina, w którym wyznaczono tzw. rejon ześrodkowania (to około 8 kilometrów w linii prostej).
– Wiedzieliśmy, że na miejscu działała grupa dywersyjna, której zadaniem jest odnalezienie nas za wszelką cenę. Z kolei nasze zadanie polegało na przeniknięciu w zagrożony rejon. Nie mogliśmy zostać namierzeni. Żołnierze musieli więc unikać wszelkich pojazdów i spotkania z ludźmi – wyjaśnia ppor. Mariusz Pochylski, dowódca 3. Kompanii. – Zostały wyznaczone ramy czasowe i trasy, którymi poszczególne plutony i sekcje miały się przemieszczać. Od 11.00 rozpoczęliśmy przemieszczenie – o 17.00 weszliśmy w rejon działania i zabezpieczyliśmy go. Zostały wyznaczone punkty obserwacyjne, patrole ruchome, czujki i nasłuch. Podczas gdy część żołnierzy zabezpieczała zbiornik, druga odpoczywała. Potem się zmieniali .
To zadanie udało się wykonać wzorowo. Ale o godzinie 17 grupa dywersyjna (12 osób z innej kompanii) dostała nowe zadanie – zatrucie zbiornika z wodą. Grupa obrońców musiała go chronić przed takim zagrożeniem. Zadbano o to, by grupa dywersyjna pochodziła z innej kompanii - chodziło o to, by żołnierze nie znali się ze sobą i żeby się nawzajem nie informowali o ruchach „wrogich” formacji.
Obie grupy skupiły się na wykonaniu postawionych sobie zadań, a więc dywersanci kilkakrotnie próbowali dotrzeć do zbiornika, by go zatruć, a żołnierze 3. Kompanii skutecznie odpierali ich ataki. Wszystko trwało do godziny 3 nad ranem. W tym czasie na zmianę część obrońców czuwała, a druga część – odpoczywała. O godzinie 3 dowódca dał rozkaz do 3-godzinnego wypoczynku w… lesie.
– Od 8.00 zaczęły się kolejne zajęcia na wiadukcie kolejowym w Lewinie Kłodzkim. Wszyscy trenowali zjazd na linie z 34-metrowego wiaduktu. I tym razem poradzili sobie znakomicie – mówi ppor. Mariusz Pochylski.
Ćwiczenia odbywały się w ramach tzw. rotacji – każdy z żołnierzy WOT musi przynajmniej raz miesiącu przez dwa dni szkolić się w ten sposób.
opr. adm
foto: WOT
redakcja@walbrzych24.com
Komentarze