Mieszkańcy budynku przy Al. Wyzwolenia 52 narzekają na przeciekający dach. Po każdym deszczu ich mieszkanie jest zalewane i stale muszą je odmalowywać. Jak twierdzą, zgłaszają zarządcy problemy już od dwóch lat i nic się nie zmienia.
Budynek przy al. Wyzwolenia 52 powinien być chlubą Wałbrzycha. Kilka lat temu wygrał nawet konkurs na najładniejszą nieruchomość w mieście. Niestety w 2020 roku wybuchł tam pożar i to uruchomiło falę problemów, z jakimi do dziś borykają się lokatorzy.
Pani Zofia zwróciła się do nas z prośbą o pomoc, ponieważ jej liczne apele do zarządcy budynku nie przynoszą skutku. Od czasu remontu dachu po pożarze jej mieszkanie jest zalewane przy każdych opadach deszczu. Lokal ma wykupiony, dlatego wszelkie naprawy musi wykonywać na własny koszt.
- Problemy zaczęły się już wówczas, gdy naprawiali ten dach. Nie zabezpieczyli tego prawidłowo, była późna jesień i woda lała się wszędzie. Cały sufit mieliśmy ubrudzony. Po remoncie tego dachu, na wiosnę, gdy zaczęły się deszcze, znowu wszędzie leciała woda. Nie da się jej wyłapać, bo cieknie po ścianie, kominach i krokwiach. Dzwonię i proszę o naprawę, zarówno do tej firmy, jak i do pani kierowniczki, która zarządza naszym budynkiem. Obiecują, że usterki będą usunięte, ale nie robią nic. Wiem, że gwarancja na ten dach była na pięć lat. Minęły już dwa lata i nic nie robię - żali się pani Zofia.
Pani Zofia uskarża się na działalność zarządcy budynku i pracowników, którzy przychodzili na inspekcję po jej zgłoszeniach. Rzekomo zjawiali się za późno, gdy ściany po deszczu zdążyły wyschnąć.
- Gdy im pokazałam, oni odpowiedzieli, że to stare zacieki, które dawno wyschły. Mówiłam, że tynki były na strychu robione na nowo po remoncie, więc te zacieki są świeże. Przyszli sprawdzać 4-5 dni po deszczu, jak była piękna słoneczna pogoda. Powinni to zobaczyć w czasie deszczu, a oni powiedzieli, że nie są na wezwanie jak karetka pogotowia - twiedzi Zofia.
Zwróciliśmy się do Miejskiego Zarządu Budynków z prośbą o wyjaśnienie tej kwestii. Niestety w ciągu tygodnia nie doczekaliśmy się odpowiedzi na nasze zapytania drogą mailową. Mimo wielu prób nie udało nam się także skontaktować z przedstawicielami MZB telefonicznie. Przy kolejnym załamaniu pogody mieszkanie pani Zofii prawdopodobnie znów zostanie zalane.
- Żądam usunięcia tych usterek, żeby nigdzie mi już nie ciekło, żebym nie musiała więcej płakać i się denerwować. Chcę tylko żyć w normalnych warunkach, żeby moje mieszkanie nie było stale zabrudzone. To nie ja je brudzę, staram się utrzymać porządek, ale się nie daje - podsumowuje pani Zofia.
Czekamy na odpowiedź MZB w tej sprawie. Do tematu powrócimy.
plr
foto: użyczone, TV Wałbrzych
redakcja@walbrzych24.com
Komentarze