W Dniu Świętego Walentego 1935 roku w majątku Furstenstein księcia von Pless na Śląsku przyszła na świat Dorothea Stempowska, z domu Wawrzyczek, która całe swoje życie spędziła w Książu i jest ostatnią żyjącą osobą pamiętającą księżna Daisy.
Prezes Fundacji Księżnej Daisy von Pless Mateusz Mykytyszyn pracuje obecnie nad redakcją wspomnień Pani Doroty. Poniżej fragment rozdziału "Kraina mojego dzieciństwa":
Żyliśmy za to w otoczeniu dzikich zwierząt, które ze względu na bliskość książańskiego parku regularnie pojawiały się na przedzamczu i tarasach. Tak samo jest z resztą i dziś. W moim dzieciństwie zimy na dolnym Śląsku były bardzo srogie. W czasie wielkich mrozów muflony podchodziły pod samą bramę zamkową, gdzie rosły trzy kasztanowce. Lubiły obgryzać ich gałązki. Jakieś trzy lata temu podczas mroźnego ranka widziałam z okna całą wycieczkę przeskakującą między tarasami w poszukiwaniu pożywiania. Widok żyjących w naturze saren, zajęcy, dzików i wszelkiego rodzaju ptactwa był dla nas codziennością. Podobnie jak lisy czy kuny na zamkowych dziedzińcach.
Żyliśmy w pięknym, nowoczesnym majątku, ale otoczeni lasem. Rytm naszego funkcjonowania wyznaczały pory roku i przykazania boże. Spacery i zabawy na łonie natury należą do najpiękniejszych wspomnień mojego dzieciństwa. Rajską krainę naszego dzieciństwa stanowiła leśna dolina z przepływającą dołem Pełcznicą i dwoma zamkami po obu jej stronach. Wtedy nazywała się Furstensteingrunt, dziś to Przełomy Pełcznicy pod Książem.
Wałbrzyszanie mieli okazję dwukrotnie wysłuchać opowieści o dzieciństwie i życiu w cieniu Zamku Książ podczas spotkań współorganizowanych przez Fundację Księżnej Daisy von Pless. Oprócz samej księżnej pamięta także czasy II wojny światowej i strach, w jakim żyli ówcześni mieszkańcy dóbr zamkowych.
- Nie mieliśmy już wstępu do zamku, mieszkaliśmy w budynku przy obecnym parkingu hotelowym. Pojawili się umundurowani ludzie. Mówiono, że to organizacja Todt. Przychodziło coraz więcej ludzi, również robotników, zaćzęły się wybuchy pięćdziesiąt metrów pod nami. Dla nas to wszystko było owiane tajemnicą. Były domysły, że prowadzona jest jakaś nazistowska budowa ale to były tylko przypuszczenia. Widzieliśmy że coś się dzieje ale nikt nie wiedział co - wspominała Doris Stempowska.
Jubilatce składamy najserdeczniejsze życzenia, a osoby, które chciałyby poznać jej wspomnienia zapraszamy do obejrzenia relacji z otwartych spotkań z Doris Stempowską:
opr.plr
foto/video: Fundacja Księżnej Daisy von Pless
redakcja@walbrzych24.com
foto/video: Fundacja Księżnej Daisy von Pless
redakcja@walbrzych24.com
Komentarze