Marian Bublewicz to Wicemistrz Europy w 1992 roku, Mistrz Polski w latach: 1975, 1983, 1987, 1989, 1990, 1991, 1992. Łącznie wliczając starty w innych klasach zdobywca 20 tytułów mistrzowskich w Polsce.
Marian Bublewicz zmarł 20 lutego 1993. Jego samochód wypadł z zakrętu podczas IX edycji Zimowego Rajdu Dolnośląskiego i uderzył w drzewo. Kierowca był przytomny, jednak pomoc nadeszła za późno.
Marian Bublewicz spędził w rozbitym samochodzie 50 minut. Kibice próbowali rękoma otworzyć samochód, a w karetce nie było podstawowego wyposażenia. Po uwolnieniu rajdowca z potrzasku, został on przewieziony do szpitala w Lądku-Zdroju. Zmarł po długiej, czterogodzinnej walce o jego życie. Śmierć rajdowca przyczyniła się do dyskusji na temat procedur bezpieczeństwa podczas wyścigów.
Przy okazji rocznicy śmierci Mariana Bublewicza w Ludwikowicach Kłodzkich spotkali kierowcy, którzy pamiętają rajdowca. Między innymi Sobiesław Zasada, Lesław Orski, Robert Mucha, Romuald Chałas, Marek Gieruszczak. Mówili oni o pamiętnym dniu i tym, jak na przestrzeni lat zwiększało się bezpieczeństwo podczas rajdów. Podczas konferencji wiele czasu poświęcono mówieniu o technologii i różnicach w budowie aut.
Drzewo, w które uderzył Marian Bublewicz zostało ścięte. Jak do tego doszło?
- Mam nadzieję, że po takim czasie nikt mnie już do odpowiedzialności nie pociągnie. Jak się dowiedziałem, o które drzewo się Marian rozbił, to pojechaliśmy z kolegą, który przyjechał do mnie z Florydy i ścięliśmy to drzewo. Zwaliliśmy je za drogę i wzięliśmy sam pieniek. Był cały okorowany, bo Marian się na nim „zawinął”. Przez wiele lat miałem ten pieniek w zakładzie. Zrobiliśmy sobie z niego strzelnicę. Strzelaliśmy do „mordercy” naszego ulubionego Mariana. - mówi organizator rajdów i fan sportów motorowych, Józef Jurek.
Jednym z gości był Sobiesław Zasada, który ma już 93 lata. Powrócił do rajdów w Rajdzie Safari 2021, co czyni go najstarszym kierowcą startującym w rajdowych mistrzostwach świata
- Jeżeli spytasz mężczyznę czy uważa, że jest lepszym kochankiem, czy kierowcą, to większość powie, że kierowcą. Panowie mają do tego skłonności. „Wszyscy jeżdżą najlepiej”. W moich czasach rajdy trwały długo - 3500 km. Przeważnie dwie noce. Jeździło się w dzień i w nocy. Rajdy odbywały się na odcinkach specjalnych, ale również na trasie. Mało było takich sytuacji, żeby ktoś przejechał drugą noc bez spóźnień. To były wielkie wyścigi. - mówi Sobiesłw Zasada
red
foto/oprc: wikipedia
redakcja@walbrzych24.com
Komentarze