W minionym roku wałbrzyska Państwowa Straż Pożarna i powiatowe jednostki Ochotniczych Straży Pożarnych brały udział w 2188 działaniach ratowniczych. Aż 122 wyjazdy dotyczyły fałszywych alarmów. Co ciekawe 733 zdarzenia dotyczyły pożarów a o wiele więcej, bo 1333 razy Straż Pożarna wzywana była do tzw. miejscowych zagrożeń, czyli działań niezwiązanych z ogniem.
- Straż Pożarna już nie jest taka, jaką sobie kiedyś wyobrażaliśmy, jaką budowali nasi dziadkowie. Teraz to jest szeroko zakrojone ratownictwo. W naszym powiecie tylko 34% zdarzeń to pożary. Na poziomie całego kraju to już tylko 20%. Coraz częściej Straż Pożarna zajmuje się ratowaniem ludzi podczas miejscowych zagrożeń, usuwaniem skutków powodzi i innych klęsk żywiołowych, a coraz rzadziej podczas pożarów. Naszych ludzi powinno się raczej określać mianem ratownika, a nie strażaka. Pamiętam dyskusje nad ustawą, w której chciano zamienić miano strażaka-ochotnika na ratownika-ochotnika, ale ludzie nie chcieli się na to zgodzić. Z naszych interwencji wynika jednak, że jesteśmy coraz bardziej ratownikami, niż strażakami - twierdzi st. bryg. Krzysztof Szyszka, komendant Państwowej Straży Pożarnej w Wałbrzychu.
Z działań niestandardowych w minionym roku pandemię zastąpiła wojna na Ukrainie. Strażacy aktywnie włączyli się w pomoc na rzecz uchodźców.
- Nasza komenda, jak i cała Straż w Polsce mocno zaangażowała się w pomoc. Zadysponowaliśmy swój autobus, który już 26 lutego jeździł przez granicę wschodnią i przewoził ludzi. Przygotowywaliśmy tymczasowe miejsca dla uchodźców, angażowaliśmy się w zbiórki darów, organizowaliśmy magazyn przy ul. Villardczyków, gdzie szczególnie intensywnie działało nasze OSP Wałbrzych. Zbieraliśmy też sprzęt strażacki i udało się go zgromadzić aż 7 palet. Nasi strażacy z całego powiatu pokazali ogromne serca, oddając swój sprzęt, który mieli w zapasie - mówi Krzysztof Szyszka.
Jako najczęstszą przyczynę powstawania pożarów wskazano umyślne podpalenia (447 zdarzeń). Wśród zdarzeń niezwiązanych z pożarami najczęściej strażacy interweniowali podczas usuwania skutków huraganów i silnych wiatrów (225 zdarzeń). Jak podkreślił starosta wałbrzyski Krzysztof Kwiatkowski, tegoroczny atak zimy (nieujęty w ubiegłorocznym raporcie) pokazał, jak bardzo potrzebni są nasi ratownicy.
- Mieliśmy naprawdę rekord pod względem ilości uszkodzonych drzew i blokowania dróg. Z moich informacji wynika, że najdłuższa blokada na drodze powiatowej trwała godzinę. To by się nie udało, gdyby nie jednostki OSP i PSP. Ja nie miałem żadnych szans odblokowania tych dróg swoimi zasobami, choć pracowały trzy drużyny. Sami wiecie, że po odblokowaniu drogi i obróceniu samochodu przychodziły trzy następne zgłoszenia dotyczące dalszych odcinków tej samej drogi. Za tę ciężką pracę bardzo wam dziękuję - mówił starosta Krzysztof Kwiatkowski.
Prezydent Wałbrzycha Roman Szełemej podkreślał rosnącą rolę strażaków w ratownictwie medycznym, bo coraz częściej są dysponowani również do tego typu zdarzeń.
- Uważam, że ten trend będzie się w Polsce nasilał. Przypominam, że dwa lata temu z panem Zbigniewem Szczygłem, obecnym radnym sejmiku, byłym komendantem PSP województwa wałbrzyskiego przygotowaliśmy wniosek do Krajowego Planu Odbudowy na wyposażenie jednostek PSP i OSP w subregionie wałbrzyskim i ziemi kłodzkiej w wyjazdowe wozy Straży Pożarnej, wyposażone jak karetki. Ten wniosek jest złożony w Warszawie i jeśli Polska wcześniej, czy później otrzyma środki z KPO, to tam są zapisane na ten cel ogromne sumy - mówi Roman Szełemej.
Za najgroźniejsze zdarzenie, w jakim brali udział strażacy w minionym roku uznano pożar hal poprzemysłowych przy ul. Ludowej. Najważniejszymi działaniami szkoleniowymi określono ćwiczenia na Obwodnicy Europejce, które miały miejsce tuż przed jej otwarciem.
Z pełnym raportem dotyczącym funkcjonowania Straży Pożarnej w powiecie wałbrzyskim można zapoznać się na poniższym nagraniu:
plr
foto: TV Wałbrzych
redakcja@walbrzych24.com
foto: TV Wałbrzych
redakcja@walbrzych24.com