Nie mają łatwego życia burmistrzowie, którzy w swoich samorządach mają przeciwko sobie większość Rady Miejskiej. W Kamiennej Górze podobnie jak w Świebodzicach trwa zażarta dyskusja pomiędzy radnymi a burmistrzem Januszem Chodasewiczem o konieczność emisji dodatkowych obligacji. Niespełna rok temu miasto otrzymało z rządowego funduszu Polski Ład dotację celową na projekt rewitalizacji miejskiego Zalewu i do tej pory nawet nie rozpoczęto prac. Jest to obiekt, który lata świetności dawno ma za sobą, a który u starszych mieszkańców Kamiennej Góry wywołuje podobne uczucie nostalgii, jak wałbrzyski GDK, czy stadion Górnika na Nowym Mieście.
Burmistrz Janusz Chodasewicz już od dawna obiecywał zająć się tym obiektem i przywrócić mu dawną świetność, wspominając gdy nad Zalewem prężnie działał ośrodek sportowo-rekreacyjny, kąpielisko, czy wypożyczalnie sprzętu wodnego a w czasie weekendu potrafiło tam gościć nawet 8 tysięcy osób. Gdy nadarzyła się okazja pozyskania funduszy na rewitalizację obiektu, miasto złożyło stosowny wniosek i otrzymało promesę w wysokości niespełna 10 mln zł.
Po ostatnim przetargu okazało się, że najtańsza oferta wynosi ok. 14 mln zł. Jak twierdzi burmistrz Janusz Chodasewicz rosnące z dnia na dzień koszty to problem, z którym borykają się niemal wszystkie samorządy, a większość z nich decyduje się dołożyć środki z własnego budżetu i mimo wszystko realizować zaplanowane inwestycje, jak na przykład wałbrzyską wieżę widokową, czy Skwer Sybiraków. Zdaniem burmistrza środki celowe jeśli nie zostaną już wkrótce wykorzystane, przepadną.
- To nie jest tak, jak państwo radni sugerują, że te pieniądze możemy przerzucić na budynki, drogi, czy cokolwiek innego. Proszę nie ulegać sugestii, że jesteśmy tak niegospodarni, że wydajemy pieniądze na Zalew, kiedy walą się domy. Mamy tylko pieniądze na Zalew i proszę nie siać tu demagogii, że można te pieniądze wykorzystać w inny sposób. Albo wykorzystamy je na ścieżki, pomosty, nasadzenia, latarnie i monitoring, albo pożegnamy się z tymi pieniążkami już niebawem, bo zaraz mija termin związania ofertą wykonawcy tego najtańszego, naszego miejscowego wykonawcy - mówił podczas ostatniej sesji RM burmistrz Kamiennej Górzy Janusz Chodasewicz.
Radni zarzucają burmistrzowi, że od początku mierzy zbyt wysoko, jak na możliwości budżetu niewielkiego miasta. Pierwotne plany mówiły o inwestycji nawet za kwotę 30 mln zł, ale ostatecznie zrezygnowano np. z budowy letnich basenów i ograniczono zakres prac, ale zdaniem radnych przy obecnym kształcie kwota nadal jest zbyt wysoka. ich zdaniem w przeciwieństwie do tego, co twierdzi burmistrz, projekt można zmodyfikować, rozpisać nowe postępowanie i uzyskać korzystniejszą ofertę a przy tym zachować otrzymaną promesę.
- Na ostatniej sesji 26 kwietnia dziewięciu radnych, w tym ja, głosowało nie przeciwko modernizacji Zalewu, ale przeciwko zadłużeniu przez burmistrza miasta na kolejne 5 milionów 150 tysięcy złotych. To nie było głosowanie przeciw modernizacji zalewu. Tego burmistrz państwu nie powiedział i szkopuł tkwi w szczegółach - mówił radny Łukasz Sławiński.
Ostatecznie podczas sesji radni zamiast 5 mln zł zgodzili się na emisję obligacji za niespełna 2 mln zł. Burmistrz nie wyraził zgody na taką zmianę i jak podkreślał, bez jego zgodny takowej uchwały radni przyjąć nie mogą. Radni byli jednak innego zdania i swój wniosek przegłosowali stosunkiem 9 za, 4 przeciw i przy 2 wstrzymujących się od głosu. Burmistrz stwierdził, że jest to złamanie prawa i opuścił sesję, nie pozwalając przy tym wprowadzić "na szybko" zmian w uchwale budżetowej przez skarbnik miasta. Obrady zostały przerwane po pięciu godzinach dyskusji i mają zostać wznowione 11 maja.
plr
foto: YouTube / Kamienna Góra / archiwum
redakcja@walbrzych24.com
foto: YouTube / Kamienna Góra / archiwum
redakcja@walbrzych24.com
Komentarze