Wałbrzych musi emitować wielomilionowe obligacje, by ratować budżet. W Świebodzicach burmistrz zapowiada wstrzymanie wypłaty diet i własnej pensji, by opłacić rachunki bieżące. Władze Kamiennej Góry już zalegają z opłatami za ZUS pracownikom oświaty oraz wspólnotom mieszkaniowym na fundusze remontowe. W kasach samorządów świecą coraz większe pustki.
Choć rząd zapewnia, że dzięki swoim reformą pozostawił więcej pieniędzy w portfelach Polaków, to z prostej matematyki wynika, że ktoś musiał na tym stracić. Okazuje się, że obecnie najbardziej na brak funduszy narzekają samorządy, a co za tym idzie, cierpią również mieszkańcy... ci sami, którzy na zmianach podatkowych mieli zyskać.
O świecących pustkami samorządowych kasach słychać ze wszystkich stron coraz głośniej. Niedawno Prezydent Wałbrzycha Roman Szełemej informował, że w latach 2019-2023
budżet miejski stracił około 150 mln zł na skutek zmian podatkowych.
- Skutki tej ogromnej wyrwy budżetowej uderzają bezpośrednio w mieszkańców miasta. Zagrażają realizacji podstawowych potrzeb w zakresie utrzymania żłobków, przedszkoli, transportu publicznego, oświetlania ulic czy wydatków na sport, kulturę i zdrowie - mówił Prezydent Wałbrzycha Roman Szełemej.
- Sytuacja finansowa miasta jest bardzo ciężka Próbuje zrobić wszystko, co jest dobre dla naszego miasta (...). Większość opozycji, czyli 13 radnych robi wszystko, żeby w mieście burmistrzowi dzieżko się pracowało. Podjąłem decyzje i wstrzymałem radnym wypłatę diet. Jeśli będą środki — zapłacę, w tej chwili tych środków nie ma - mówił burmistrz Świebodzic Paweł Ozga.
Niepokojące wieści docierają również z Kamiennej Góry, gdzie jak ustalili dziennikarze Informacji Dolnośląskich, Urząd Miejski zalega od kilku miesięcy z zapłatą składek ZUS nauczycielom i innym pracownikom oświaty. Mieszkańcy alarmowali także, że miasto w wielu przypadkach przestało także wpłacać fundusze do wspólnot mieszkaniowych, w których ma udziały w postaci lokali komunalnych.
- Lwia część wspólnot mieszkaniowych w Kamiennej Górze, w których swoje udziały ma gmina, jest pod zarządem Spółki Mieszkaniowej. Zgodnie z obowiązującymi przepisami, wszyscy właściciele lokali, w tym samorząd, powinni – zgodnie z podjętymi uchwałami – regularnie każdego miesiąca wpłacać środki w wysokości uzależnionej od procentowej liczby udziałów i przyjętych stawek na konto wspólnoty. Tak się jednak nie dzieje – informują Czytelnicy ID, prosząc o zachowanie anonimowości na łamach tygodnika. – Pracownicy SM na niewygodne pytania dotyczące braków na kontach wspólnot unikają udzielania jednoznacznej odpowiedzi lub odpowiadają, że „zbadają sprawę”. Co więcej, SM nie podejmuje działań, by wymusić na gminie wpłaty, co de facto działa na szkodę nas mieszkańców - czytamy w Informacjach Dolnośląskich.
Dziennikarzom udało się w końcu uzyskać informacje o kwocie zadłużenia. Prezes Spółki Mieszkaniowej Wojciech Smoliński przekazał, że na dzień 31.05.2023 zadłużenie miasta względem wspólnot to ok. 2,1 mln zł. Co to oznacza?
- Pieniądze nie są wpłacane na fundusze remontowe i bieżące utrzymanie wielu wspólnot mieszkaniowych, w których gmina ma swoje udziały! (…) Zadłużenie miasta wciąż rośnie, a prace na budynkach i likwidacje awarii są finansowane ze środków prywatnych właścicieli mieszkań - czytamy w ID.
Zarówno członkowie niektórych wspólnot, jak i pracownicy oświaty zamierzają złożyć pozew zbiorowy wobec władz miasta oraz Spółki Mieszkaniowej, która ich zdaniem nie naciska na ratusz w sprawach zadłużenia tak, jak czyni to w przypadku zalegających z opłatami zwykłych mieszkańców.
Zapytaliśmy władze Wałbrzycha, czy do podobnych sytuacji dochodzi w naszym mieście?
- Gmina Wałbrzych nie zalega z opłatami dotyczącymi wspólnot mieszkaniowych oraz ZUS - odpowiada Edward Szewczak, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Wałbrzychu.
Nie znaczy to jednak, że gmina nie ma problemów z dopięciem swojego budżetu. Nieco ponad tydzień temu Rada Miejska zgodziła się na emisję obligacji na kwotę aż 70 milionów złotych na pokrycie bieżącego deficytu. Opozycyjni radni sprzeciwiają się dalszemu zadłużeniu miasta. Nie podają jednak żadnych propozycji jak ratować publiczne finanse, chwaląc przy tym prospołeczne działania rządu.
- Jeżeli skutki tych „fatalnych” decyzji powodują ubytek w budżecie Miasta o 150 mln zł (wg wyliczeń R. Szełemeja), oznacza to, że te miliony trafiły do portfeli wałbrzyszan. Prezydent nie uwzględnia tego, że wałbrzyszanie, mając zwiększony budżet domowy, nabywają więcej produktów i usług, a pozyskany z nich podatek zasila m.in. dziurawy budżet Wałbrzycha - pisze w liście otwartym radny Jerzy Langer, pomijając fakt, ile środków z domowych budżetów pochłonęła w ostatnim czasie galopująca inflacja w tym drastyczna podwyżka paliw, energii itp. Gminy również dotknęły te podwyżki i nawet relatywnie nieco zwiększone wpływy z PIT i CIT względem ubiegłych lat nie rekompensują sumy ponoszonych strat. Gdyby nie niekorzystne dla samorządów zmiany w polityce fiskalnej rzadu, wpływy te byłyby znacznie wyższe.
opr.plr
foto: archiwum
redakcja@walbrzych24.com
Komentarze