Mieszkanka Jeleniej Góry, która chciała dorobić się na inwestycjach za pośrednictwem giełdy internetowej. Wypełniła podany wniosek, po czym skontaktował się z nią mężczyzna, który miał być jej asystentem. Mężczyzna poinformował ją, że będą kontaktować się za pośrednictwem jednego z komunikatów, na który przesłał jej link do zainstalowania aplikacji, za pomocą której uzyskał dostęp do rachunków bankowych pokrzywdzonej. Oszust poinformował kobietę, że powinna na początek wpłacić 990 złotych, aby sprawdzić, jak działa strona portalu giełdowego. Mężczyzna przeprowadził ją przez proces przelewu środków, a następnie polecił, aby zalogowała się do banku i podała kod BLIK. Kiedy kobieta ponownie zalogowała się do banku, okazało się, że z jej rachunków zniknęło blisko 80 tysięcy złotych, a strona portalu giełdowego nie istniała.
Do podobnej sytuacji doszło również w Jeleniej Górze i powodem późniejszych zmartwień była także chęć szybkiego zarobku. Kobieta "zainwestowała" w sumie 45 tysięcy złotych. Część z tej sumy przekazała bezpośrednio oszustom na ich konto, część ściągnęli sobie sami za pomocą programu, który kazali poszkodowanej zainstalować na komputerze.
Kompletnym brakiem czujności wykazał się także w podobnej akcji mieszkaniec Lwówka Śląskiego. Najpierw oszust zaproponował mu inwestycję w wysokości 2 tysięcy złotych, a następnie w celi uzyskania większych zysków 40 tysięcy złotych, na które poszkodowany wziął kredyt. Kiedy oszust poinformował, że 74-latek uzbierał ze swoich inwestycji 50 tysięcy złotych, ten chciał je wypłacić, ale otrzymał instrukcję, że aby to zrobić konieczna będzie wpłata kolejnych 15 tysięcy złotych na nowej platformie inwestycyjnej. Gdy mężczyzna zorientował się, że mógł zostać oszukany, skontaktował się z biurem rzekomej platformy inwestycyjnej, gdzie poinformowano go, że faktycznie padł ofiarą oszustwa, ale uzyska pomoc w odzyskaniu tych pieniędzy w zamian za 5% prowizji. Po dokonaniu przelewu w wysokości 3 tysięcy złotych kontakt się urwał... był to kolejny etap oszustwa. Łącznie mężczyzna stracił ponad 60 tysięcy złotych.
Popularną metodą oszustów jest udział w handlu internetowym. Mieszkaniec Trzebnicy próbował sprzedać na jednym z popularnych portali używany wózek dziecięcy. Skontaktował się z nim potencjalny kupiec, który przesłał spreparowany link, za którego pośrednictwem miało dojść do transakcji. Po niespełna 2 godzinach na jego telefon zadzwonił mężczyzna, który podał się za pracownika firmy kurierskiej. Kontakt dotyczył zaplanowanej wysyłki. Mężczyzna poinformował, że nie może odebrać pieniędzy. W tym momencie oszust prowadził tak rozmowę, aby mężczyzna nie zorientował się, że może zostać oszukany. Precyzyjnie instruował go przez kolejne etapy procesu, które musiał wykonać, aby pieniądze trafiły na jego konto. Po wykonaniu wszystkich czynności oszustowi otworzyła się furtka, wszedł w posiadanie danych konta bankowego oraz mógł wykonywać na nim operacje. W rezultacie oszust wziął pożyczkę na ponad 8 tysięcy złotych, a gdy pieniądze trafiły na rachunek zgłaszającego, ten wyprowadził je z konta.
Przypadek z Wałbrzycha pokazuje, że oszustem może być także bardzo bliska osoba. 36-letni mieszkaniec naszego miasta mając dostęp do konta swojego niepełnosprawnego brata, zaciagnął w jego imieniu siedem pożyczek na łączną kwotę 60 tysięcy złotych.
Kiedyś popularną metodą oszustów było rozsyłanie e-maili określanych ogólnie jako metoda "na afrykańskiego księcia". Czy dziś jeszcze ktoś dałby się na to nabrać? Okazuje się, że tak i przykładem jest mieszkanka Legnicy, która otrzymała wiadomość o treści "może cię nie znam, ale wierzę, że zostałaś wybrana przez ducha świętego i możesz moją otrzymać dotację pieniężną darowiznę w wysokości 5.000.000,00 dolarów amerykańskich i wierzę, że dobre rzeczy się zdarzają". Zamiast od razu przenieść wiadomość do kosza, 76-latka rozpoczęła korespondencję z oszustem, który namówił ją na przesłanie 30 tysięcy złotych w ramach "opłaty celnej za wydanie certyfikatu" a następnie kolejnych 35 tysięcy złotych. Mimo ostrzeżeń ze strony pracowników banku kobieta przekazała całą kwotę oszustowi i do końca myślała, że postępuje właściwie. Informację o potencjalnym przestępstwie przekazała policji wspomniany bankowiec.
Podszywanie się pod pracowników różnych instytucji nadal jest "w modzie" wśród oszustów. Dwóch mieszkańców Wrocławia dało się nabrać metodą "na prokuratora i pracownika banku". Oszuści najpierw dzwonili, podając się za bankowca i informowali, że ktoś próbuje zaciągnąć w ich imieniu kredyt. Następnie dzwonił "prokurator" i nakazał w ramach kontroli konta złożenie prawdziwego wniosku kredytowego. Środki miały być później przekazane śledczym i w ten sposób wrocławianie w wieku 27 i 21 lat stracili kolejno 40 i 20 tysięcy złotych.
Fałszywy policjant zadzwonił również do mieszkanki Gryfowa Śląskiego, informując, że ktoś włamał się na jej konto bankowe, ale został powstrzymany. Pieniądze miały być jednak nadal zagrożone, dlatego nakazano kobiecie wypłatę środków z konta i przekazanie "zaufanej osobie". W trakcie rozmowy zaproponowano kobiecie, aby bez rozłączania się wybrała numer 112, by zweryfikować sprawę na policji i wtedy drugi oszust potwierdził, że akcja jest autentyczna. Ostatecznie kobieta przekazała oszustce do rąk własnych kwotę 42 tysięcy złotych, które miała odzyskać za kilka dni. Pieniędzy nie odzyskała.
Przestępcy wykorzystują także zaufanie obywateli do pracowników instytucji pomocy społecznej. W Zgorzelcu jedna z mieszkanek została zaczepiona na ulicy przez kobietę podającą się za pracownika pomocy społecznej i poinformowała ją, że może przekazać jej dodatkowy zasiłek. Poszkodowana zaprosiła oszustkę do domu, a ta dokładnie rozejrzała się po pomieszczeniach i pod pretekstem wyjścia do toalety przeczesała pokój, z którego wyniosła 20 tysięcy złotych i uciekła.
Gorącym tematem ostatniej zimy były problemy z zakupem węgla. Przed kolejnym sezonem grzewczym oszuści znów wykorzystują niepokój mieszkańców, którzy chcieliby zabezpieczyć się, zanim Polacy ruszą na większe zakupy. Mieszkaniec Trzebnicy próbował pomóc swojej mamie i znalazł ogłoszenie w internecie z korzystną ceną. Zapłacił przestępcom 3800 zł, a zakupionego węgla nigdy nie zobaczył.
W zbiorowym komunikacie Komenda Wojewódzka Policji podała informacje o fali oszustw internetowych bez szczegółów poszczególnych spraw. Dowiadujemy się z niego o kolejnych licznych poszkodowanych: 73-letnia mieszkanka Legnicy straciła 88 tysięcy złotych, 45-letnia mieszkanka Wrocławia straciła 120 tysięcy złotych, 66-letni mieszkaniec Złotoryi stracił 40 tysięcy złotych, 48-letni mieszkaniec Wrocławia stracił 48 tysięcy złotych i 46-latka z Brzegu Dolnego straciła aż 190 tysięcy złotych.
opr.plr
foto: ilustracyjne
redakcja@walbrzych24.com
foto: ilustracyjne
redakcja@walbrzych24.com
Komentarze