Nasza drużyna miała pełną motywację, by zrewanżować się za pierwszy mecz obecnego sezonu. 25 września ubiegłego roku przegrali spotkanie wyjazdowe w Kołobrzegu 56:63. Był to pierwszy mecz ligowy nowego składu, który dopiero "zgrywał się" ze sobą, co przełożyło się na wynik meczu. W ubiegłą sobotę na parkiecie widzieliśmy już w pełni zgrany skład.
Jeszcze pierwsza kwarta była całkiem wyrównana. Po 10 minutach na tablicy mieliśmy wynik 18:17 na korzyść Górnika, ale już na przerwę nasi zawodnicy schodzili z bezpieczną przewagą 38:27. W trzeciej kwarcie powiększyli dystans do wyniku 59:41 i do końca meczu nie oddali przewagi, wygrywając go pewnie 84:58. Trener gości nie krył, że jego drużyna mierzyła się z pewnymi problemami, które przełożyły się na taki, a nie inny wynik.
- Mamy bardzo wąską rotację, wypadł nam Motylewski i zrobiła się dosyć mocna dziura. Przegraliśmy dosyć mocno zbiórkę i osobiste. Wiedzieliśmy, że będziemy mieli z tym problem. Mieliśmy kilka pomysłów, żeby spróbować zaryzykować. Pewne elementy wyszły lepiej, inne gorzej. Mimo wielu naszych błędów i złej gry w ataku próbowaliśmy, bo nie mieliśmy nic do stracenia. Szukaliśmy naszej szansy, ale nie udało się. Górnik jest mocnym zespołem. Wiedzieliśmy, że możemy to przegrać. Wracamy do Kołobrzegu, odpoczywamy i czeka nas mecz z Katowicami i teraz na tym się koncentrujemy - mówił podczas konferencji prasowej Rafał Frank, trener Sensation Kotwicy Kołobrzeg.
W ekipie Kotwicy znalazł się nasz były zawodnik Damian Pieloch. Kapitan kołobrzeżan spędził na boisku 31 minut, zdobywając 9 punktów.
- Mecz zaczęliśmy dobrze. Problemy zaczęły się, kiedy Szymon Długosz złapał dwa faule i musieliśmy zrobić rotację. Przed meczem okazało się, że nie może z nami zagrać Motyl. Zagraliśmy trochę nerwowo, nie zagraliśmy koszykówki, którą ostatnio preferowaliśmy. To jest ciężki teren i nie udało się, trudno - podsumował Damin Pieloch.
Jak podkreślał trener Górnika Andrzej Adamek, nasza ekipa przed tym spotkaniem też przechodziła pewne perturbacje.
- W zasadzie cały tydzień zawodnicy nam się wymieniali z powodu chyba jakiegoś wirusa "jelitówki". Ktoś przyszedł, ktoś odszedł i sytuacja była niewesoła. Tym bardziej duże gratulacje dla zawodników, że się zmobilizowali i stanęli na wysokości zadania. Utrzymali dobre tempo gry, mimo że byli osłabieni. Wiele rzeczy było nie takich, ale pamiętajmy, że zawodnicy też są ludźmi, czasami chorują i mają trudniejsze chwile - mówi Andrzej Adamek, trener Górnika Zamek Książ Wałbrzych.
Informacje te potwierdza kapitan biało-niebieskich Damian Durski, który spędził na boisku 27 minut, zdobywając 10 punktów.
- Cały czas nam ktoś wypadał i nie mogliśmy zrobić pełnego treningu przez cały tydzień. Mimo to szacunek dla wszystkich chłopaków, bo jak pokazują statystyki, wszyscy weszli na boisko i zdobywali punkty, każdy dołożył swoją cegiełkę. 25 asyst, więc była bardzo zespołowa gra. Cieszymy się z tego zwycięstwa, ale nie popadamy w jakiś huraoptymizm i spokojnie przygotowujemy się do kolejnego meczu - podsumował Damian Durski.
Aktualnie Górnik znajduje się na szczycie tabeli 1 Ligii, choć należy zauważyć, że jest tam dosyć ciasno. Górnik ma na koncie 32 punkty, ale kolejne 3 zespoły mają tylko o jedno oczko mniej. Notowany na 4. miejscu WKS Śląsk II Wrocław ma zaległe jedno spotkanie, bo w tym sezonie swoje kolejki rozgrywa z opóźnieniem. Miasto Szkła Krosno, które znajduje się na 5. miejscu ma tylko 2 punkty straty do Górnika.
Zapowiada się bardzo emocjonująca runda, w której każde potknięcie może zaważyć na ostatecznej pozycji w tabeli. Przy obecnej postawie Górnika awans do rundy play off powinniśmy mieć pewny, ale jak wiadomo kibice spragnieni są po kilku obiecujących sezonach postawienia kropki nad "i" w postaci awansu do Orlen Basket Ligii.
Całą konferencję prasową możecie obejrzeć poniżej:
opr.plr
foto: P. Mistrzak
redakcja@walbrzych24.com
foto: P. Mistrzak
redakcja@walbrzych24.com
Komentarze