W ubiegłym tygodniu wójt i jego zastępca zostali doprowadzeni do Prokuratury Rejonowej w Wałbrzychu przez funkcjonariuszy Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu. Wójt Mirosław Lech usłyszał zarzut żądania i przyjęcia łapówki w kwocie 5000 złotych, natomiast Bogdan Stochaj przyjęcia łapówki w wysokości 2 000 złotych. Wręczającym miał być jeden z przedsiębiorców budowlanych, którego firma wykonywała prace na rzecz Gminy Stare Bogaczowice. Włodarze nie przyznają się do stawianych im zarzutów.
- Jesteśmy niewinni, dlatego prosimy aby nasz wizerunek i nasze nazwiska publikować w całości. Nie jesteśmy przestępcami i nie mamy nic do ukrycia - mówił podczas konferencji prasowej wójt Mirosław Lech.
Zdaniem obu panów najbardziej bulwersujący w całej sprawie jest sposób, w jaki obaj podejrzani zostali zatrzymani i przewiezieni do prokuratury. Do zatrzymania wójta doszło na terenie Urzędu Gminy a zastępcy w jego domu, gdzie przebywał w trakcie urlopu.
- Wszystkie czynności, które nakazali mi funkcjonariusze wykonałem bez żadnych obiekcji. Nie stawiałem żadnego oporu a mimo to zostałem zakuty w kajdanki i w obecności pracowników oraz interesantów jak pospolity bandyta zostałem zaprowadzony do radiowozu - relacjonuje Mirosław Lech.
Wójtowie twierdzą, że zachowanie funkcjonariuszy nie było w żaden sposób uzasadnione a zatrzymanie i przymusowe doprowadzenie do prokuratury miało charakter krótkotrwałego pozbawienia wolności. Zarówno policja jak i prokuratura zapewniają, że wszystko odbyło się zgodnie z przepisami.
- Prokurator prowadzący postępowanie wydał postanowienie o zatrzymaniu z uwagi na to, że w jego ocenie były podstawy do zastosowania środków zapobiegawczych. Realizację tych czynności zlecił Komendzie Wojewódzkiej Policji. Sposób zatrzymania, rodzaj użytych środków, i czynności na miejscu były to decyzje policji i na to prokurator nie miał żadnego wpływu - informuje prokurator rejonowy w Wałbrzychu Marcin Witkowski.
- Sposób doprowadzenia, czyli konwój osoby podejrzanej o przestępstwo określony jest szczegółowymi przepisami, które mówią jakie policjanci muszą podjąć czynności by taki konwój wykonać prawidłowo i bezpiecznie - tłumaczy rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji Paweł Petrykowski.
Po dwugodzinnym przesłuchaniu wójtowie zostali wypuszczeni za poręczeniem majątkowym. Nie przyznali się do stawianych im zarzutów. Obecnie kontyruują swoją pracę w urzędzie. O osobach, które rzekomo miały wręczyć im łapówkę mówią niewiele. Wiadomo jedynie, że chodzi o firmę, która w 2016 roku na zlecenie gminy realizowała niewielką inwestycję - remont chodnika na terenie gminy.
- Ten chodnika miał niespełna 250 metrów długości. Wartość inwestycji to około 57 tysięcy złotych. Przedstawione nam zarzuty mówią o przyjęciu korzyści na łączną sumę 12 tysięcy złotych. Dodam tylko, że wykonawca nie dokończył inwestycji - mówi Mirosław Lech.
Wójtowie doszukują się w całej sprawie również wątków personalnych, które ich zdaniem mogły mieć wpływ na takie potraktowanie ich przez policję i prokuraturę.
- Zastanawia nas fakt, że w prokuraturze, która prowadzi postępowanie pracuje prokurator rejonowy blisko spokrewniony z byłą dyrektorką Zespołu Szkół w Starych Bogaczowicach, która została przez obecnego wójta odwołana ze stanowiska. Kobieta ta jest od tamtej pory w stałym konfilkcie z władzami gminy Stare Bogaczowice - mówi zastępca wójta Bogdan Stochaj.
Prokurator rejonowy nie komentuje tych doniesień i zapewnia, że do zatrzymania i przesłuchania doszło wyłącznie na podstawie zebranego materiału dowodowego.
plr
foto: P. Tokarski
Komentarze