Zdaniem biegłych, mężczyzna kupił na stacji benzynowej butlę z gazem, zaniósł do domu i
odkręcił ją, Wcześniej rozmontował instalację gazową (do mieszkania doprowadzony był gaz ziemny). 29-latek zapalił świeczki i czekał na wybuch.
- Gdyby ich nie odpalił, w pomieszczeniu nagromadziłoby się znacznie więcej gazu, a wtedy szkody i straty byłyby niewyobrażalnie większe - mówi Marek Rusin ze świdnickiej prokuratury.
Mężczyzna po wybuchu trafił do szpitala, był poparzony. Sąsiadom udało się uciec z budynku. Kamil C. usłyszał zarzuty, przyznał się do umyślnego spowodowania katastrofy budowlanej.
- Jest też oskarżony o usiłowanie, w zamiarze ewentualnym, zabójstwa sześciu osób znajdujących się w dwóch budynkach. Mężczyzna przygotowując wybuch godził się z tym, że pozbawi życia inne osoby - mówi Marek Rusin.
Mężczyzna nie przyznał się do dwóch innych zarzutów.
- To psychiczne znęcanie się nad partnerką, z którą wcześniej mieszkał, a także jej nękanie, do którego dochodziło już po rozstaniu - mówi prokurator Rusin.
Mężczyźnie grozi dożywocie, zdaniem biegłych psychiatrów był poczytalny więc może odpowiadać przed sądem.
foto: ilustracyjne (pixabay)
redakcja@walbrzych24.com