Trudno dokładnie wskazać ilu uchodźców faktycznie przyjechało do Wałbrzycha, ale szacuje się, że na ten moment może być ich około 3000. W punkcie recepcyjnym zarejestrowało się już ponad 1200 osób (stan na czwartkowy poranek). Aż 60% z nich stanową dzieci i młodzież w wieku szkolnym. Wielu jest w kiepskiej kondycji psychicznej z powodu przeżyć związanych z ucieczką z objętego wojną kraju.
- Są straumatyzowane, wystraszone, zaskoczone zmianą otoczenia, nie wszystkie rozumieją co się wokół nich dzieje. Nie chcą iść do szkoły, bo boją się zostawać bez opiekunów. Również rodzice obawiają się puścić dzieci do szkoły, bo chcą mieć je cały czas przy sobie. To bardzo szerokie spektrum problemów, które trzeba rozwiązać, że trudno mówić o jakiejś stabilnej sytuacji - mówi wiceprezydent Wałbrzycha Sylwia Bielawska.
Jeśli jednak rodzice zdecydują się posłać dziecko do szkoły, to w pierwszej kolejności powinni zgłosić się do punktu recepcyjnego, gdzie otrzymają wszelkie informacje, jak przeprowadzić procedurę zapisu i do której placówki powinni się zgłosić ze względu na rejon, w którym zamieszkują. Rejestracja w punkcie nie jest obowiązkowa, ale ułatwia władzom miasta zawczasu przygotowanie odpowiedniej liczby miejsc w szkołach, a jest to spore wyzwanie, bo liczba chętnych jest nieporównywalnie większa niż w poprzednich latach, a należy pamiętać, że jesteśmy obecnie w środku roku szkolnego.
- Do tej pory we wszystkich wałbrzyskich placówkach uczyło się około 130 uczniów ukraińskich. W tej chwili mamy taką sytuację, że jednego dnia zgłosiło się 50 osób chętnych do zapisania dzieci. Musimy się do tego w odpowiedni sposób przygotować, bo przecież szkoły mają ograniczone możliwości przyjęcia, nawet pod kątem lokalowym i przystosowania sal do nowych uczniów - twierdzi Sylwia Bielawska.
Z poziomu systemu edukacji nie zapewniono ukraińskim dzieciom okresu przejściowego, tylko dołączając do nowej klasy, powinno realizować standardowy program nauczania razem z polskimi rówieśnikami.
- Dzieci ukraińskie muszą wejść w ten czas trwania roku szkolnego i realizować to, co jest w naszej podstawie programowej, zamiast skupić się na wyrównywaniu różnic czy nauce języka polskiego. Trafiają w środek roku szkolnego i jest im z tego powodu znacznie trudniej. Jako samorządowcy wystąpiliśmy do Ministra Edukacji o możliwość tworzenia tzw. klas zerowych, gdzie te dzieci uczyłyby się wyłącznie języka polskiego, bo gdyby się okazało, że zostaną tu na dłużej, to od 1 września rozpoczynając normalnie naukę, weszłyby z pewną znajomością języka i miałyby większe szanse zdać np. egzamin 8-klasisty czy maturę, co zdecyduje o ich dalszej ścieżce edukacyjnej - wyjaśnia Sylwia Bielawska.
Szkoły mają też problem z zapewnieniem odpowiedniej kadry nauczycielskiej. Najbardziej pożądani są obecnie nauczyciele dwujęzyczni, którzy pomogliby dzieciom w najtrudniejszym okresie wdrażania.
- Prowadzimy w tej chwili rozmowy i będziemy zatrudniać nowych nauczycieli takich, którzy pracowali wcześniej na Ukrainie. Możemy jedynie ich zatrudnić na stanowisku nauczyciela wielokulturowego lub wspomagającego, bo ministerstwo nie zmieniło przepisów w tym zakresie. Obecność tych osób będzie jednak bardzo ułatwiała uczniom proces adaptacyjny - dodaje Bielawska.
Sytuacja jest dynamiczna i zmienia się z dnia na dzień. Obecnie trudno jest określić, ile dzieciaków ostatecznie zostanie w wałbrzyskich szkołach na stałe a dla ilu najbliższe dni, tygodnie czy miesiące będą wyłącznie okresem przejściowym. Jak wynika z rozmów z uchodźcami, część z nich wierzy, że wkrótce wróci do swojej ojczyzny. Niektórzy z kolei planują na stałe wyjechać do innego kraju. Jak informują władze województwa do dolnośląskich szkół i przedszkoli, po 24 lutego, zapisanych zostało niemal 3,5 tys. ukraińskich uczniów.
plr
foto: archiwum
redakcja@walbrzych24.com
Komentarze