Sprawa ciągnęła się od 2017 roku. W październiku wójt i jego zastępca zostali zatrzymani i w kajdankach doprowadzeni do Prokuratury Rejonowej w Wałbrzychu, gdzie usłyszeli zarzuty przyjęcia korzyści majątkowych i poświadczenia nieprawdy w dokumentach. Po wpłaceniu kaucji zostali zwolnieni z aresztu i zorganizowali konferencję prasową, na której deklarowali swoją niewinność.
- Wszystkie czynności, które nakazali mi funkcjonariusze, wykonałem bez żadnych obiekcji. Nie stawiałem żadnego oporu, a mimo to zostałem zakuty w kajdanki i w obecności pracowników oraz interesantów jak pospolity bandyta zostałem zaprowadzony do radiowozu - relacjonował Mirosław Lech.
Obaj samorządowcy zgodzili się wówczas na publikację swoich wizerunków i podawanie w pełni imion i nazwisk, twierdząc, że nie są przestępcami i nie mają nic do ukrycia.
Po toczącym się kilkanaście miesięcy śledztwie w 2019 roku akt oskarżenia wpłynął do sądu a w nim po sześć zarzutów dla obu oskarżonych: poświadczenia nieprawdy w dokumentach i wypłatę 5 tysięcy złotych, przyjęcia łapówek przy czterech różnych inwestycjach w gminie na łączną kwotę 8200 zł i namawiania prywatnego przedsiębiorcy do uzyskania fałszywego zwolnienia lekarskiego.
Ostatecznie sąd umorzył wątek dotyczący poświadczenia nieprawdy w dokumentach, a od pozostałych zarzutów uniewinnił. Wyrok nie jest prawomocny i jak pisze Gazeta Wyborcza, w lipcu sprawa trafiła do apelacji.
opr.plr
foto: archiwum
źródło: Gazeta Wyborcza
redakcja@walbrzych24.com
foto: archiwum
źródło: Gazeta Wyborcza
redakcja@walbrzych24.com
Komentarze