16 sierpnia 2016 roku legenda Złotego Pociągu była na ustach całego świata. Tego dnia rozpoczęły się prace ziemne, które miały ostatecznie potwierdzić istnienie tajemniczego składu. Niestety nic nie odnaleziono.
Gorączka złota rozpoczęła się jeszcze rok wcześniej. 18 sierpnia 2015 roku odkrywcy poinformowali o potencjalnej lokalizacji i przypuszczalnej zawartości legendarnego składu. 65km trasy kolejowej Wrocław-Wałbrzych stał się miejscem wycieczek i ulubionym tematem dziennikarzy. W znalezieniu pociągu miała pomóc informacja rzekomo przekazana na łożu śmierci przez osobę biorącą udział w jego ukryciu. Władze Wałbrzycha dokonały formalnej procedury przyjęcia zgłoszenia znaleziska.
Prawdziwa burza rozpoczęła się po wystąpieniu generalnego konserwatora zabytków Piotra Żuchowskiego, który stwierdził, że pociąg prawdopodobnie istnieje. Wałbrzych przeżył wtedy prawdziwy boom turystyczny. Wszyscy chcieli wiedzieć, czy złoty skład faktycznie został ukryty w Wałbrzychu. Rozpoczęły się badania terenu. Wyniki z georadarów rozpalały wyobraźnię zarówno samych odkrywców, jak i wszystkich śledzących temat.
Rok później rozpoczęły się "wykopki".
Istnienia Złotego Pociągu nie potwierdziły ani prace ziemne, ani badania Akademii Górniczo Hutniczej z Krakowa. Piotr Koper - jeden z poszukiwaczy, nigdy definitywnie nie "odłożył łopaty". Od lat zapowiada wznowienie poszukiwań. Niekoniecznie na słynnym 65 kilometrze.
- Krąży opinia, że jestem niepoważny, że ciągle wierzę w 65 kilometr. Jak nie wierzyć, gdy ma się takie badania? - mówił na początku br Piotr Koper.
Pamiętajcie, czasem ostatni klucz otwiera wszystko. - napisał pod koniec lipca Piotr Koper w social mediach -
Nie składamy chorągwi, to co pokazał grunt, jest przepiękne i działamy dalej. Pod postem pojawiło się wiele komentarzy. z życzeniami wytrwałości w poszukiwaniu Złotego Pociągu.
Czytaj też:
Złoty Pociag: będą kopać dalej ?
Piotr Koper nadal chce rozwiązać zagadkę 65 kilometra i szukać Złotego Pociągu
red
foto: archiwum
redakcja@walbrzych24.com
Komentarze