W życiu codziennym nie da się nie produkować żadnych śmieci. Możemy się nauczyć jak maksymalnie to ograniczać, ale nadal pozostaną pewne odpady, których będziemy musieli pozbyć się z domu, a przecież nie mogą one trafić na ulicę, czy do lasu. Obowiązek zagospodarowania tych odpadów spoczywa na samorządach, które z kolei starają się robić wszystko, by śmieci nie trafiały na składowiska, tylko zostały poddane recyklingowi.
Recykling to nie tylko coraz surowsze normy, jakie na państwa członkowskie nakłada Unia Europejska. Zdaniem ekologów powinien to być standard, coś powszechnego i naturalnego dla każdego człowieka, bo od tego zależy, czy będziemy żyć w czystym środowisku, czy utoniemy w stertach śmieci. Unijne wymogi każą samorządom osiągnąć do 2025 roku osiągnąć poziom odbioru 55% odpadów nadających się do recyklingu względem wszystkich odbieranych odpadów komunalnych. Do tego czasu normy są niższe, ale i tak wiele gmin miało problemy z ich utrzymaniem.
- Dopiero w roku 2021 gmina osiągnęła poziom wymagany rozporządzeniem ministra, czyli poziom 21% przy zakładanym 20% poziomie. W poprzednich latach gmina niestety nie osiągała wymaganych poziomów, na przykład w 2019 roku było to niecałe 21% przy wymaganiach na poziomie 40% - mówi Agnieszka Więckiewicz, wiceburmistrz Boguszowa-Gorc.
Jest zatem jeszcze wiele miejsca do poprawy statystyk. Jak gmina organizuje na swoim terenie odbiór odpadów?
- Od 21 marca odbiór odpadów komunalnych w naszej gminie prowadzony jest przez podmiot wyłoniony w przetargu. Odbiór obejmuje nieruchomości zamieszkałe. Rada Miejska podjęła jednak uchwałę o objęciu także nieruchomości mieszanych i zostaną one wprowadzone do systemu z dniem 1 stycznia. Odbierane z terenu gminy odpady kierowane są do Zakładu Unieszkodliwiania Odpadów w Lubawce. Jest to przedsiębiorstwo, które należy do spółki Sanikom, której nasza gmina jest udziałowcem. W ramach tego zakładu funkcjonują: zakład unieszkodliwiania odpadów, zakład Przetwarzania odpadów komunalnych zebranych selektywnie, kompostownia, oraz składowisko odpadów niebezpiecznych i obojętnych. W zakładzie również odpady selektywnie zebrane są doczyszczane poprzez szereg kamer i sensorów zamontowanych na urządzeniach. Dlatego selektywna zbiórka jest coraz bardziej efektywna - wyjaśnia Agnieszka Więckiewicz.

Najwięcej jednak zależy od samych mieszkańców, bo to oni powinni w pierwszej kolejności segregować odpady i wrzucać do odpowiednich pojemników. Na tym polu gmina widzi najwięcej możliwości poprawy sytuacji.
- W naszej gminie niestety obserwujemy bardzo niską świadomość ekologiczną mieszkańców, dlatego od 2021 roku podjęliśmy szereg działań związanych z wdrożeniem systemu selektywnej zbiórki odpadów. Odpady dzielimy na pięć frakcji, które wynikają z rozporządzenia Ministra Środowiska i Klimatu. Mamy swój PSZOK, czyli Punkt Selektywnej Zbiórki Odpadów Komunalnych. Drukujemy specjalne ulotki, informujące o zasadach segregacji. Od 2021 roku współpracujemy z fundacją, która ustawiła na naszym terenie sześć czerwonych pojemników na elektroodpady o wielkości do 50 cm - wymienia Agnieszka Więckiewicz.


Po co właściwie segregować odpady? Chodzi o to, by podzielić śmieci na odpowiednie grupy, które można następnie przetworzyć i ponownie wykorzystać. Ogranicza się w ten sposób ilość śmieci, które trafiają na wysypiska, lub co gorsze do środowiska. Najpopularniejsze i najłatwiejsze do ponownego wykorzystania są odpady papierowe lub szklane, ale jak się okazuje, nawet kłopotliwy plastik, dzięki zastosowaniu najnowszych technologii pozwala się ponownie wykorzystać. W Świdnicy funkcjonuje firma, która przetwarza plastik z tzw. opakowań PET.
- W naszej produkcji stosujemy płatek PET do produkcji włókna, z którego powstają włókniny poliestrowe. Dziennie jesteśmy w stanie przerobić od 20 do 25 ton, co daje miesięcznie 750 do 1000 ton a rocznie nawet 11 tysięcy ton. Jeden kilogram płatka PET to 1,36 kg butelek, czyli około 41 sztuk. Rocznie przy naszej produkcji jesteśmy w stanie zagospodarować, czyli dać drugie życie 453 milionom butelek - mówi Marta Baścik, wiceprezes spółki IMP Comfort.
Wytworzone przez firmę włókna służą następnie do produkcji towarów, które wykorzystujemy na co dzień, być może nawet nie wiedząc, że wcześniej były to butelki, z których piliśmy wodę i napoje.
- Z naszego włókna powstaje na przykład polar. Żeby wyprodukować jeden polar potrzeba około 48 butelek. Z rzeczy, których używamy na co dzień, są to również wkłady kołdrowe, śpiworowe, wata odzieżowa. Tu zużywa się około 40 butelek na jeden docelowy przedmiot. Te konstrukcje za moimi plecami, są również zrobione z wyprodukowanej przez nas włókniny. Po odpowiednim procesie tłoczenia nadaje się im taki piękny kształt i służyć mogą jako elementy wygłuszeniowe i dekoracyjne - wymienia Marta Baścik.
Choć istnieją takie firmy, to jednak chcąc uchronić środowisko, powinno się ograniczyć zużycie plastiku, ponieważ nadal powstaje go więcej, niż przedsiębiorstwa są w stanie przetworzyć. Na przykład w samym Wałbrzychu liczącym około 100 tysięcy mieszkańców, każdego dnia do koszy na śmieci trafia aż... tona plastiku. Surowiec, którego nie uda się przetworzyć, trafi na wysypiska, gdzie będzie rozkładał się od 400 do nawet 1000 lat.
eon
foto: użyczone / pixabay / envato / Sanikom / IMP Comfort
redakcja@walbrzych24.com
Komentarze