Krzysztof Rutkowski włączył się do sprawy odebrania kucyka powiatowej radnej przez Dolnośląski Inspektorat Ochrony Zwierząt. Podczas konferencji prasowej przed Starostwem Powiatowym w Wałbrzychu doszło do wielu słownych przepychanek z udziałem przedstawicieli DIOZ i osób, które twierdzą, że są przez nich poszkodowani.
Zwierzę zostało zabrane z pastwiska w nocy na początku listopada. Przedstawiciele DIOZ-u twierdzili, że cała rodzina kobiety, do której należał kucyk, znęcała się nad nim i zaniedbywała jego leczenie. Po odebraniu zwierzęcia DIOZ miał przekazać go do kliniki weterynaryjnej i od razu uruchomiono internetową zbiórkę na jego leczenie.
- W imieniu mojej rodziny pragnę oświadczyć, że wszystkie informacje przekazywane przez DIOZ są kłamliwe i bardzo krzywdzące. Pytam, jak DIOZ mógł w środku nocy wejść na teren czyjejś posesji i ukraść starego, schorowanego kuca? Klacz była świeżo po korekcji kopyt, była pod stałą opieką weterynaryjną. Została siłą wyciągnięta i przewieziona w nieznane miejsce. Ze względu na swoje schorzenie nie nadawała się do transportu. Wiem, że kosztowało ją to wiele bólu i stresu. To się nazywa pomoc zwierzęciu? To jest znęcanie - czytamy w oświadczeniu pokrzywdzonej.
W wyjaśnienie sprawy zaangażowały się instytucje państwowe i samorządowe w tym Dolnośląska Izba Rolnicza oraz jej Rada w powiecie wałbrzyskim. Będą się domagać zmiany przepisów, którymi podpiera się DIOZ i podobne organizacje.
- Postanowiłem zwołać posiedzenie Rady tylko na ten temat z udziałem przedstawicieli prokuratury, policji, Powiatowego Inspektoratu Weterynarii oraz starorsty wałbrzyskiego i prezesa Dolnośląskiej Izby Rolniczej. My stanowczo nie zgadzamy się z takimi działaniami, że pod osłoną nocy przyjeżdża grupa ludzi, zabierając zwierzę w rzekomo złym stanie zdrowia, a o tym fakcie nie jest powiadomiony Powiatowy Inspektorat Weterynarii ani władze gminy. Właściciel do dziś nie wie, gdzie znajduje się jego zwierzę. Nie zgadzamy się na to by przepisy, czyli ustawa o ochronie zwierząt były tak nieprecyzyjne, by pozwalały na takie działania. Ktoś na tych zwierzętach chce zrobić kapitał. W spotkaniu brały udział osoby, które przedstawiały konkretne fakty dotyczące działalności tej organizacji, która w nazwie ma Inspektorat. Jest to celowe nadużywanie tej nazwy, aby wprowadzić w błąd ludzi i aby osoby, które są odwiedzane przez tę organizację myślały, że są oni z jakiegoś umocowania państwowego - mówi Paweł Mazur, przewodniczący Rady Powiatowej Dolnośląskiej Izby Rolniczej Powiatu Wałbrzyskiego

- Rolnicy z terenu naszego powiatu są coraz bardziej zaniepokojeni działalnością członków tej organizacji i niemocą czy może bardziej właściwie biernością Policji i prokuratury wobec ich działań. Ja gwarantuję, że jako Starosta Wałbrzyski dołożę wszelkich starań, aby ukrócić działalność organizacji, które balansują na pograniczy prawa, a przepisami prawnymi żonglują jak piłką - napisał w oświadczeniu Starosta Powiatu Wałbrzyskiego Krzysztof Kwiatkowski.
Kobieta zgłosiła sprawę na policję, ale zwierzęcia jeszcze nie odzyskała. Jak twierdzi Krzysztof Rutkowski, jego biuro ustaliło już miejsce przetrzymywania zwierzęcia i przekazało tę informację policji w Boguszowie-Gorcach, która bada sprawę.
- Za pomoc w tej sprawie Biuro Rutkowski nie przyjęło żadnych pieniędzy ani od urzędu, ani od państwa, którzy zostali pokrzywdzeni. Dla nas przypadek ma charakter absolutnie kryminalny. Apelujemy do wszystkich, którzy zostali pokrzywdzeni przestępczą działalnością DIOZ, zgłaszali się na telefon alarmowy naszego biura. Myślę, że w końcu zakończy się to przedstawienie i ten teatr groteskowy, prowadzony przez tę organizację, która nazywa siebie Inspektoratem - mówi Krzysztof Rutkowski.
Na konferencji były obecne też inne osoby, które twierdzą, że zostały bezpodstawnie pokrzywdzone przez DIOZ.
- 22 maja 2021 roku ten pan z panią Pietruszką weszli do mnie na posesję i ukradli mi psa. Złożyli administracyjne zawiadomienie o czasowe odebranie zwierzęcia. Burmistrz miasta Świeradów-Zdrój odmówił. Odwołali się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które potwierdziło moją rację. Prokuratura nie podjęła żadnych czynności i sprawę umorzyła. Zaskarżyli to do sądu, który też to umorzył. Czyli wynika z tego, że po prostu ukradli mojego psa. Teraz toczy się postępowania i ci panowie dostaną zarzuty. Będziemy dochodzili odszkodowania, taką samą działką będę chodził jak pan Konrad i domagam się pół miliona złotych - mówi Łukasz Paczyński ze Świeradowa-Zdroju.

Podczas konferencji doszło do wielu potyczek słownych i wymiany zdań pomiędzy osobami, które twierdzą, że zostały poszkodowane przez DIOZ a samymi członkami tej organizacji, którzy starali się zakłócić przebieg konferencji. Później w swoich mediach społecznościowych odrzucali wszystkie kierowane wobec nich zarzuty, twierdząc, że działają zgodnie z prawem i w dobrej wierze a wszystkie ich interwencje były i są zasadne. Więcej zobaczycie na filmie poniżej:
plr
foto: TV Wałbrzych
redakcja@walbrzych24.com
Komentarze