Menu

''Jesteśmy miastem, które wykorzystuje kredyty by się rozwijać''

Są głosy, które ostrzegają przed rosnącym zadłużeniem Wałbrzycha, ale jak informuje rzecznik Urzędu Miejskiego, Edward Szewczak - „Nie ma się czego obawiać”. W tym roku zawieszono m.in. głosowanie na projekty Budżetu Obywatelskiego. Inwestycje mają być realizowane zgodnie z planem. 

''Jesteśmy miastem, które wykorzystuje kredyty by się rozwijać''
Budżet Obywatelski ma wrócić w przyszłym roku. 
 
- Zawieszenie budżetu, to nie była łatwa decyzja radnych i Pana prezydenta. Sytuacja budżetowa, inflacja powoduje, że cześć z tych projektów  na dzień dobry robi się dwa, trzy razy droższa. Mamy zaległości z projektami. Chcemy dać sobie oddech i nadrobić projekty, które gdzieś  tam leżą i czekają na realizację. Czasy są trudne. Nie wiemy jaka będzie inflacja, jak będzie wyglądać sytuacja Z KPO. Czekamy na to, jak na deszcz. Cała masa projektów, które planowaliśmy z KPO – czeka remont ul. Ogrodowej. Projekt jest zrobiony. Dzięki działaniom rządu, tym pieniędzy nie ma do dzisiaj. Ogrodowa mogłaby być realizowana. Tak samo, jak inne drogi. Staramy się nie rezygnować z kluczowych inwestycji. Chodzi o takie inwestycje, jak remont ul. 1 maja i Zachodniej,  remonty kamienic i budowa mieszkań komunalnych. - mówi rzecznik Urzędu Miejskiego, Edward Szewczak. 
 
Przed rosnącym zadłużeniem ostrzega wałbrzyskie Prawo i Sprawiedliwość
 
 
W tegorocznym budżecie miasta dochody wynoszą 770 mln zł. Wydatki 808 mln zł. Deficyt 37mln, a obsługa długu to 65 mln zł. Co to oznacza?
 
- Jesteśmy miastem, które wykorzystuje instrumenty finansowe, jakimi są kredyty, by się rozwijać. Proszę zwrócić uwagę, że w ciągu ostatnich 10 lat  bez kredytów i obligacji nie powstałoby pewnie 100%  naszych inwestycji, które robimy. Do tych wszystkich inwestycji potrzebny jest wkład własny. Sytuacja jest trudna. Budżet jest, jaki jest. Staramy się go spinać i realizować tak, by to było z korzyścią dla mieszkańców. Nastały trudne czasy – nie tylko dla nas. - mówi rzecznik Urzędu Miejskiego, Edward Szewczak.
 
Całą rozmowę znajdziesz poniżej

red
foto: WTV
redakcja@walbrzych24.com

Komentarze

Jerzy Jacek Pilchowski (11 marca 2023 19:21)
Cytuję użytkownika: Bubu
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Poniżej trwa dalej "przekonywanka", że ten dom ten dom jest "zabytkiem" - gdyż Śródmieście jest uznane za zabytkowy zespół architektoniczny. Powtórzę więc, że gdyby doszło do rozmowy pomiędzy mną i tym panem dziennikarzem (który nie bierze w tym udziału lub schował się za jakimś pseudonimem) to miał by on świetną okazję aby się przygotować i położyć na stole plik dokumentów które to udowodnią. Pomimo tego, ten pan dziennikarz się jak do tej pory nie odezwał. Czekam więc spokojnie i proszę pana Budu poparł pomysł przeprowadzenia takiej rozmowy. Dzięki temu, można będzie ustalić nie tylko co jest białe a co czarne ale również to czy majtki pana dziennikarza są czyste czy też pobrudzone z emocji.
No i masz babo placek! Nie chcę być niegrzeczny, ale dyskusja z tobą jest taka jak z kilogramem gwoździ. To, że śródmieście Wałbrzycha jest zabytkowym zespołem architektonicznym to jedno, ale to nie wyklucza że w tym śródmieściu znajdują się obiekty, które uznane są za zabytki. Np. kościółek przy Pl. Kościelnym - Sanktuarium pw. Matki Boskiej Bolesnej nie jest zabytkiem dlatego, że jest położony w śródmieściu, tylko dlatego że jest. Co ma ci powiedzieć dziennikarz? Jedynym miarodajnym źródłem czy coś jest zabytkiem czy nie, jest decyzja konserwatora zabytków - i na tej podstawie dokonuje się wpisu do rejestru zabytków. Budynek przy Kościelnej 6a w Wałbrzychu jest tam właśnie wpisany. Co do majtek pana dziennikarza to nie wiem, ale jestem pewien, że twoje z emocji są ciągle dalekie od czystości...
Wymienienie budynku (numer 732) na liście obiektów wchodzących w skład zabytkowego zespołu architektonicznego nie jest dowodem na to, że ten budynek jest zabytkiem. Oznacza to tylko, że na danej działce nie może powstać obiekt np. wieżowiec ze stali i szkła. Gdyby ten budynek był (SAM W SOBIE) zabytkiem to jego remont przebiegał by pod ścisłym nadzorem konserwatora i w dotyczącej tego remontu dokumentacji były by dokładne zalecenia konserwatora oraz protokoły kontroli które by potwierdzały wykonanie tych zaleceń. W takiej sytuacji pan dziennikarz mógł by takie dokumenty przedstawić i z nich powinno wynikać uzasadnienie ABSURDALNIE wysokich kosztów tego remontu. Ewentualnie, może pan poprosić redakcję tego portalu aby opublikowała fotokopie tych dokumentów. P.S. Zaczyna być to nudne. Wyczuwam w tym co pan pisze zdenerwowanie. Któregoś pięknego dnia, CBA może się tym zająć i wtedy inwestor (czyli UM) oraz firma która ten remont przeprowadziła będzie musiała udostępnić im WSZYSTKIE dotyczące tego remontu dokumenty i ...
Bubu (11 marca 2023 17:10)
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Poniżej trwa dalej "przekonywanka", że ten dom ten dom jest "zabytkiem" - gdyż Śródmieście jest uznane za zabytkowy zespół architektoniczny. Powtórzę więc, że gdyby doszło do rozmowy pomiędzy mną i tym panem dziennikarzem (który nie bierze w tym udziału lub schował się za jakimś pseudonimem) to miał by on świetną okazję aby się przygotować i położyć na stole plik dokumentów które to udowodnią. Pomimo tego, ten pan dziennikarz się jak do tej pory nie odezwał. Czekam więc spokojnie i proszę pana Budu poparł pomysł przeprowadzenia takiej rozmowy. Dzięki temu, można będzie ustalić nie tylko co jest białe a co czarne ale również to czy majtki pana dziennikarza są czyste czy też pobrudzone z emocji.
No i masz babo placek! Nie chcę być niegrzeczny, ale dyskusja z tobą jest taka jak z kilogramem gwoździ. To, że śródmieście Wałbrzycha jest zabytkowym zespołem architektonicznym to jedno, ale to nie wyklucza że w tym śródmieściu znajdują się obiekty, które uznane są za zabytki. Np. kościółek przy Pl. Kościelnym - Sanktuarium pw. Matki Boskiej Bolesnej nie jest zabytkiem dlatego, że jest położony w śródmieściu, tylko dlatego że jest. Co ma ci powiedzieć dziennikarz? Jedynym miarodajnym źródłem czy coś jest zabytkiem czy nie, jest decyzja konserwatora zabytków - i na tej podstawie dokonuje się wpisu do rejestru zabytków. Budynek przy Kościelnej 6a w Wałbrzychu jest tam właśnie wpisany. Co do majtek pana dziennikarza to nie wiem, ale jestem pewien, że twoje z emocji są ciągle dalekie od czystości...
Jerzy Jacek Pilchowski (11 marca 2023 15:16)
Poniżej trwa dalej "przekonywanka", że ten dom ten dom jest "zabytkiem" - gdyż Śródmieście jest uznane za zabytkowy zespół architektoniczny. Powtórzę więc, że gdyby doszło do rozmowy pomiędzy mną i tym panem dziennikarzem (który nie bierze w tym udziału lub schował się za jakimś pseudonimem) to miał by on świetną okazję aby się przygotować i położyć na stole plik dokumentów które to udowodnią. Pomimo tego, ten pan dziennikarz się jak do tej pory nie odezwał. Czekam więc spokojnie i proszę pana Budu poparł pomysł przeprowadzenia takiej rozmowy. Dzięki temu, można będzie ustalić nie tylko co jest białe a co czarne ale również to czy majtki pana dziennikarza są czyste czy też pobrudzone z emocji.
Bubu (11 marca 2023 12:16)
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: Bubu
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: Bubu
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: Bubu
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: TZ
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: TZ
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: Prince Harry
Cytuję użytkownika: Księgowy
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: Ha
Cytuję użytkownika: ?
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: ?
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Ta rozmowa jest tutaj opublikowana dwa razy. Kopiuję więc to co już napisałem: Faktycznie, Wałbrzych nie jest jeszcze oficjalnie zbankrutowanym miastem. I pewnie jeszcze prze jakiś czas nie będzie. Mamy przecież ciągle do sprzedania różne obiekty, z Zamkiem Książ i ratuszem na czele. Ewentualnie, będziemy te obiekty mogli dać jako zastaw pod następne pożyczki. - Zgodnie z zasadą: "Wasze są ulice. Nasze kamienice.". Dodatkowo. Dziennikarz który prowadzi te rozmowy apeluje na końcu aby zgłaszać osoby z którymi mógł by porozmawiać. Zgłaszam więc swoją kandydaturę. Trochę dla "jaj" i trochę na poważnie. Jestem po prostu bardzo ciekawy czy odważy się rozmawiać z osobą która nie będzie mówić to co jest "dopuszczalne".
Myślę, że jak będą szukać osoby, która miała możliwość wyjechać do USA po stanie wojennym, to na pewno pana zaproszą, bo mogą nikogo innego nie znaleźć.
To co mogę opowiedzieć na temat sposobu w jaki amerykańskie władze władze zarządzają miastami też jest bardzo ciekawe. - To też wywołało by wściekłość Cara gdyż było by to pośrednią krytyką tego co on tu robi.
Nikt pana nie pyta jak były zarządzane miasta w USA w latach 80, wszystkich interesuje jak dostał pan paszport w tych czasach?
Do osoby posługującej się nikiem "?" I nie tylko. Co by nie mówić o p. Pilichowskim i jego poglądach, to Chłop ma na tyle odwagi, by nie ukrywać się tak jak my pod nikami, a każdy swój komentarz opatruje swoimi danymi osobowymi. Pewnie nikt z nas by nie stanął z Nim do rozmowy twarzą w twarz, więc to już o czymś świadczy.
Dziękuję za ten komentarz. Jest tak, że ja rozumiem ludzi którzy nie chcą się własnym nazwiskiem podpisywać. Szczególnie wtedy gdy piszą coś krytycznego pod adresem miłościwie nam panującego Cara i jego ferajny. Macki wałbrzyskiego "układu" oplatają bowiem całe miasto i ludzie się po prostu boją. Tego, że ich lub ich rodziny spotkają takie lub inne represje. Z tym wiąże się sprawa obsesyjno-maniakalnego wracania do tego, że przez prawie 30 lat mieszkałem w Ameryce. Jestem "nietykalny" gdyż mam amerykańską emeryturę. Dodatkowo, stać mnie na dobrego (warszawskiego) adwokata więc nie można mi wytoczyć procesu o "obrazę majestatu". Grożono mi tym ale się z tego szczerze śmiałem. Pisze bowiem nie tylko komentarze ale również różne teksty na różne. - Gdyby wytoczono mi taki proces to była by to dla mnie wspaniała okazja aby pisać serię reportaży z sali sądowej i "rozsławić" Cara na całą Polskę. Grozi i się więc (od czasu do czasu) tym, że "dostanę po mordzie". To było by łatwe gdyż jestem już starym dziadkiem. Problem polega na tym, ze mam taki "głupi" charakter, że groźby spływają po mnie jak woda po kaczce. Pisze się wiec (co chwila) różnego rodzaju sugestie, że byłem esbeckim kapusiem, że straszyłem górników czołgami, itd. Czasami odpowiadam na to sugestią aby np., redakcja tego portalu zrobiła na mój temat tak zwaną kwarendę w IPN-ie. Nikt się do tego jednak nie rwie gdyż wiadomo, że zostało to już przy różnych okazjach zrobione. - Aby dostać Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski oraz Krzyż Wolności i Solidarności taka kwarenda jest robiona z urzędu. Dodatkowo, w wydanej przez IPN książce "Po stronie dobra" jest duży rozdział w którym opisałem moje KOR-owskie przygody. Mam już też wstępną umowę z IPN-em w sprawie wydania moich wspomnień. - Publikacje IPN-u są traktowane jako prace źródłowe więc są sprawdzane pod względem zgodności z innymi źródłami oraz wiarygodności autora. P.S. Kończąc. Jest też tak (jakoś śmiesznie), że "nie lubią" mnie również moi koledzy z PiS-u. Naciskam bowiem na nich aby PIERWSZYM PUNKTEM programu lokalnego PiS-u był postulat przeprowadzenia dokładnego audytu wałbrzyskiego budżetu. Tak ogólnie to większość z nich się ze mną w tej sprawie zgadza ale "nie ma chętnych" by to oficjalnie ogłosić. Wiadomo bowiem, że gdyby to zrobili to Car wpadnie w histerie i lokalny "układ" stanie się nieobliczalny.
Plichowski, znasz moje zdanie na twój temat, ale gdyby udało wam się PiSowcom przeprowadzić audyt finansów miejskich i doprowadzić do przesłuchania Cara tak jak przesłuchano wójta Hausmanna w Walimiu, to cofnął bym publicznie to co na twój temat sądzę. Powątpiewam czy uda się tego dokonać, bo jestem przekonany że PO i PiS to dwie strony jednego medalu, jeden układ mafijny żyjący w symbiozie jako pasożyt na ciele Polaków.
Uwazam, ze Pilchowski to taka krowa co duzo ryczy, a jak przychodzi cos powazniejszego to siup do Ameryki - taki gadajacy stronniczy narrator-zadymiarz. Odnosnie podpisywania sie swoim imieniem... akurat na tej stroniej to nic nie znaczy. I zgadzam sie w 100%, ze "PO i PiS to dwie strony jednego medalu, jeden układ mafijny żyjący w symbiozie jako pasożyt na ciele Polaków".
"Zadymiarzem" to ja pewnie w jakimś sensie jestem. Lub może raczej "rozganiaczem" zasłony dymnej za którą Car i jego ferajna stara się ukryć szemrane przetargi w sprawach ... - nie wyliczam gdyż zajęło by to zbyt dużo miejsca. Tego rodzaju sprawy (i ich ocenę) należy jednak rozstrzygać indywidualnie. To znaczy każdy ma prawo sam ocenić to co jest napisane lub powiedziane. Tak więc, ja po prostu proponuję aby pan Marek Szeles zaprosił mnie na rozmowę. Zakładam, że się ze mną nei będzie zgadzał i będzie mi mógł zadawać pytania i usłyszeć moje odpowiedzi. Będzie więc miał szansę aby udowodnić, że ... - E! Wygląda na to, że pan Szeles zrobi (na myśl o takiej konfrontacji" w majteczki. Oni (ta cała szelemejowa ferajna) wszyscy są bowiem tacy sami jak pan dr Szelemej. Jak trzeba np., op... salową w szpitalu albo szeregową urzędniczkę w ratuszu to on jest wielki "bohater" ale jak ktoś powie coś "nie tak" to chowają się pod stołem.
Kiedyś (na innym forum) już to próbowałem wyjaśniać, ale widać - bez skutku. Jak ktoś ułożył sobie w głowie spiskową teorię dziejów, to ciężko poradzić. O szemranych przetargach mówisz waść od lat, ale nie mając zielonego pojęcia o tej materii. Od 94 roku w Polsce obowiązują przepisy (wielokrotnie zmieniane) o zamówieniach publicznych, które praktycznie uniemożliwiają po stronie zamawiających jakiekolwiek kombinacje, o ile stosują oni przepisy ustawy. Ta sfera jest ponadto dość szczegółowo kontrolowana przez RIO, NIK, a w wałbrzyskim ratuszu również przez CBA. I żadna z tych instytucji nie znalazła nic "szemranego" w tym zakresie. Jeżeli masz jakiś przykład (a pewnie masz, bo wyliczanie "zajęłoby zbyt dużo miejsca") to bardzo proszę - podaj go, choć jeden. Podobnie rzecz ma się z "audytem wałbrzyskiego budżetu". Kto miałby go przeprowadzić i w jaki sposób? Budżet ten jest przecież regularnie prześwietlany przez wymienione wcześniej instytucje i nic strasznego z tego nie wynika...
Tak. Już od kilku lat krytykuję w ostry sposób PO-kręconą "politykę finansową" uprawianą przez Szełemeja. I jak pan pewnie zauważył, ilość komentatorów (na różnych forach) którzy piszą teraz o tym w podobny sposób rośnie lawinowo. Powodem jest to, że w sprawie "szemranych przetargów" Wałbrzych jest już na bardzo wysokim poziomie "abstrakcji". Przechodząc do AUDYTU. Jak wszyscy wiemy, różnego rodzaju przepisy są tak pogmatwane, że władze samorządowe mają PEŁNĄ WOLNOŚC w bardzo głupim ale, zgodnym z prawem, wydawaniu publicznych pieniędzy oraz takim przygotowaniu przetargów, że wygrywają je "właściwi ludzie". Tak więc dokładnie przeprowadzony audyt wcale nie musi oznaczać, że ktoś stanie przed sądem. Oznaczało by to jednak, że wydatki z budżetu miasta zostały by w "czytelny" dla wszystkich sposób "posortowane". To spowodowało by moim zdaniem sytuację w której ludzie "chwycili by się za głowy" gdyż dotarła by do nich prawda o stanie finansów miasta. P.S. Paradoks tej sytuacji polega na tym, że PiS wcale się do przeprowadzenia takiego audytu nie spieszy. Mogło by to bowiem oznaczać oficjalne uznanie tego, że Wałbrzych zbankrutował. W efekcie, rząd PiS-u musiał by tu przysłać komisarza i przejąć na siebie obowiązek wyprowadzenia miasta ze spirali zadłużenia. OK. Gdyby chodziło tylko o Wałbrzych to pewnie by się tak stało ale w podobnej sytuacji jest bardzo wiele rządzonych przez PO-wskich "neo-liberałów" miast. Podsumowując. Czym dłużej mieszkańcy będą tolerowali ludzi takich jak Szelemej tym bardziej bolesne dla nich będzie wyplątywanie się z tego co on narobił. W tym czasie (w czasie gdy świadomość sytuacji w jakiej jest miasto) jego już tu pewnie nie będzie. - Będą oczywiście dalej stały domy w takim lub innym "Jabłowie" i w tych domach cwaniacy będą popijali i śmiali się głośno z tych którzy dali się wykiwać.
OK, to spróbujmy od początku: może znasz jakiś sposób na "ustawienie przetargu"? Podaj proszę przykład wałbrzyski - postaramy się go przeanalizować (bo dostęp do dokumentów przetargowych jest - trzeba tylko wiedzieć jak szukać). Ja zajmuję się zawodowo tą problematyką od wielu lat i powiem szczerze, że nie znam skutecznego sposobu, jak zamawiający mógłby "ustawić" przetarg. Podpowiedz proszę. Co do finansów miasta, to też nie trzeba wielkiego audytu, by mieć wiedzę na temat jego zadłużenia, ale do bankructwa to baaardzo daleka droga. Zadłużenie jest faktycznie bardzo wysokie (większość samorządów w Polsce ma wysokie - i nie jest to uzależnione od opcji politycznej sprawujących władzę) bo wynosi z tego co pamiętam ok. 90% rocznego budżetu. Ale jest to zadłużenie miasta, które ma stałe, coroczne i pewne dochody, z których w ciągu 2-3 lat jest w stanie spłacić całość zadłużenia. Wiązałoby się to oczywiście ze stagnacją i oszczędnościami - np. zamrożeniem inwestycji. OK, To porównajmy teraz to z sytuacją przeciętnego Kowalskiego, który bierze kredyt na mieszkanie - powiedzmy 0,5 miliona zł na 25 lat z oprocentowaniem 10%. Rata kredytu wynosi ok 4,5 tys. zł miesięcznie. Załóżmy, że Kowalski zarabia bardzo dobrze - 10 tys. brutto, netto ok. 6,5 tys, czyli ma realny dochód ok. 80 tys. rocznie. To ile razy jego zadłużenie przekracza roczny dochód, który nie jest pewny (zwolnienie czy zmiana pracy, choroba itp) Odpowiedź brzmi: dług wynosi 650% rocznych dochodów. Czy powiemy, że Kowalski jest bankrutem już w chwili zakupu mieszkania?
W takim razie proszę przeanalizować przetarg na remont kamienicy (o ile pamiętam przy ulicy Kościelnej) wtóry pochłonął tyle forsy, że za jedno jednopokojowe mieszkanie wychodzi 460 tysięcy złotych. No cóż. Jestem oczywiście na przegranej pozycji gdyż z pańskiej analizy wyjdzie pewnie, że wszystko było zrobione i rozliczone prawidłowo. Jednym słowem: Przegrałem! Pozwolę sobie jednak zmienić trochę "punkt widzenia" i zapytać za ile by pan takie mieszkanie na wolnym rynku kupił? Wyjdzie (chyba - czyli z pewnością) wtedy tak, że będzie to jednak dużo mniej niż te 460 tysięcy. I co wtedy? Czy w takiej sytuacji wolno mi będzie twierdzić, że ten przetarg jest SZEMRANY - choć formalnie "nie ma się do czego przyczepić". Sprawa zadłużenia. Ocenia się, że pożyczki przekraczające w sumie 60% rocznych przychodów są NIESPŁACALNE lub NIEOPŁACALNE. To znaczy można je spłacić ale wymaga to aby oszczędzać na jedzeniu, lekarstwach lub innych (NIEZBĘDNYCH) wydatkach. Normalny człowiek wie, że takich rzeczy się nie robi. UM Wałbrzych (konkretnie miłościwie nam panujący Car) tak jednak postępuje. Jaki jest tego powód? To proste. Nie on będzie to zadłużenie spłacał. Długi miasta są bowiem specyficzne. Za ich spłacanie odpowiada budżet miasta oraz mieszkańcy. Tak więc gdy budżet miasta jest niewypłacalny to (zgodnie z prawem) spłacanie spada na mieszkańców. Oznacza to, że UM musi wtedy wydawać mniej niż powinien. Można np., obciąć zarobki pracownikom UM lub (ewentualnie i to i tamto) podnosić opłaty czyli sięgnąć do kieszeni mieszkańców. Dzięki temu, Wałbrzych (realnie) nie zbankrutuje nawet wtedy gdy Car, w swojej nieograniczone łaskawości, pożyczy jeszcze (dodatkowo) tyle, że zadłużenie miasta skoczy do 190% rocznych przychodów. W takiej sytuacji, mieszkańcy będą po prostu biedniejsi. Poza tym, to trafiła pan "w sam środek dziesiątki" przywołując przykład Kowalskiego który jest "w malinach" gdy chce kupić mieszkanie. W Ameryce, przeciętny członek klasy średniej może kupić dom za około 200-300% swoich rocznych zarobków. To znaczy swoich zarobków co powoduje, że może je wydać (przez 2-3 lata) w całości i żyć za to co zarabia jego żona. W Polsce stosunek zarobków (przeciętnego członka klasy średniej) do ceny mieszkania (pomijając dom) jest taka jaka jest. Rachunki nabierają więc, jak pan słusznie zauważył, ABSURDALNEGO charakteru. W takiej sytuacji, radze wszystkim aby natychmiast rozpoczęli strajk żądając podwyżki o np., 200%. - Oczywiście wiem, że jestem "niepoważny" choć sprawa jest poważna.
Chłopie, co ty bredzisz? Nieszczęście forów internetowych polega na tym, że bezkarnie można pleść bzdury z wiarą że nikt tego nie zakwestionuje. "Gdy budżet miasta jest niewypłacalny, to spłacanie zgodnie z prawem spada na mieszkańców"??? Większej bzdury dawno nie słyszałem!!! Gdzieś ty widział takie prawo??? Bo polskie prawo, po pierwsze - nie przewiduje bankructwa/upadłości gminy, po drugie - w przypadku niewypłacalności gminy, ostatecznym gwarantem zobowiązań zaciąganych przez samorządy jest Skarb Państwa. Jedyny przypadek takiej niewypłacalności miał miejsce w gminie Ostrowice, której zadłużenie przekraczało 4 roczne budżety. I problemem nie była tu wielkość tego zadłużenia, ale brak możliwości jego obsługi. A było to wynikiem tego, że zadłużano się w tzw. parabankach, które owszem - udzielały pożyczek, ale na procent kilkukrotnie większy niż przy kredytach bankowych. A jeżeli chodzi o budynek przy Kościelnej, to jest postawienie problemu "na głowie", że mieszkania "kosztowały" więcej niż zakup takiego mieszkania na wolnym rynku. To tak jakby szacować, ile kosztował remont jakiegoś zabytkowego kościółka, a powstało tylko jedno niewielkie biuro (zakrystia). Bo trzeba to powiedzieć, że budynek przy Kościelnej to zabytek, czy nam się to podoba czy nie, w związku z czym nie można go było zburzyć tylko obowiązkiem gminy było o niego zadbać, nie doprowadzić do zawalenia, więc wyremontować. Przy okazji tego remontu zmieniono zupełnie przeznaczenie budynku (uzyskując niejako przy okazji kilka mieszkań), zagospodarowano teren wokół i ciągi komunikacyjne, zastosowano proekologiczne rozwiązania (fotowoltaika, pompy ciepła, solary, odzyskiwanie wód opadowych). Do tego przedsięwzięcia dołożył się z resztą Skarb Państwa, bo Bank Gospodarstwa Krajowego dorzucił 2 mln zł, a gmina dopłaciła 1,2 mln. Szukaj dalej "dziury w całym", bo w przypadku remontu (rewitalizacji) zabytków koszty są zawsze wyższe niż budowa od podstaw nowego obiektu wg nowych technologii - i tak jest na całym świecie.
Czyli twierdzi pan, że jeżeli UM przestaje być wypłacalny i zarządzanie takim miastem przejmuje komisarz to nie ma on prawa dokonywać cięć w wydatkach i podnosić opłaty? W takiej sytuacji, czyli przekazania miasta pod zarząd komisarza, jest to dowód na to, że miasto DE FACTO zbankrutowało. Idąc dalej. Nie pomyślałem o tym, że budynek na kościelnej jest jak pan twierdzi zabytkiem. Czy może pan to potwierdzić wskazując odpowiedni link? Wydaje mi się to bowiem dziwne aby konserwator zabytków pozwolił np., na to aby na podłogi kładziono panele, itd. Tak więc ośmielam się uważać, że "snuje pan narrację".
Narrację to ty snujesz od lat, na dodatek jednowymiarową... Tutaj masz o "ścisłej ochronie konserwatorskiej" śródmieścia Wałbrzycha: https://dziennik.walbrzych.pl/z-kamienicy-przy-koscielnej-zostaly-same-sciany-beda-tu-nowoczesne-mieszkania-komunalne/ Ale ponieważ to artykuł, więc znowu powiesz że ktoś "snuje narrację", to tutaj masz wykaz zabytków Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków: https://wosoz.ibip.wroc.pl/public/?id=92696 Musisz kliknąć na "dawne woj. wałbrzyskie", następnie "powiat wałbrzyski", otworzy się tabela w excelu, tam na "m.Wałbrzych" i będziesz miał wykaz wałbrzyskich zabytków, m.inn. budynki przy Kościelnej, w tym 6a. Co do komisarza, to on ma takie same prawa jak wcześniej (przed ustanowieniem zarządu komisarycznego) rada czy organ wykonawczy, czyli wójt, burmistrz, prezydent, więc oczywiście też może dokonywać cięć w wydatkach i podnosić opłaty. Jednak do ustanowienia takiego zarządu to bardzo daleka droga. Zapewniam, że Wałbrzychowi nie grozi niewypłacalność. Jeżeli poczytasz analizy dotyczące zadłużenia jednostek samorządowych, to owszem - Wałbrzych plasuje się wysoko wśród zadłużonych gmin, ale przy wypłacalności nie jest tak istotny poziom zadłużenia, tylko zdolność jego obsługi (przykład Ostrowic). A ta zdolność w większych jednostkach jest wysoka z uwagi na wysoki poziom dochodów własnych, więc dla średnich i większych miast z założenia ryzyko w tym zakresie jest bardzo niskie. Zupełnie inna jest sytuacja w małych gminach, gdzie poziom dochodów jest niski - wówczas zaangażowanie w jakąś większą inwestycję finansowaną kredytami może okazać się ryzykowne. A najgorsza sytuacja w tym zakresie jest w powiatach - i to nawet tych zupełnie niezadłużonych. Wynika to z tego, że powiaty nie mają praktycznie żadnych dochodów własnych, o których przeznaczeniu mogłyby samodzielnie decydować. Bo w powiatach dochody "znaczone" czyli dotacje i subwencje, które muszą być wydane na określony cel, stanowią ok 90% wszystkich dochodów powiatu. Każde nieprzewidziane zdarzenie, czy chybiony kredyt może spowodować katastrofę finansową. Więc paradoksalnie, choć może w to trudno uwierzyć, większe zagrożenie niewypłacalności istnieje z założenia w powiecie wałbrzyskim, niż w mieście Wałbrzychu. Możemy oczywiście różnie oceniać efektywność i skuteczność zarządzania w tych jednostkach, ale od strony finansowej tak to właśnie wygląda
Jest po prostu tak, że "Śródmieście Wałbrzycha znajduje się pod ścisłą ochroną konserwatorską.". Oznacza to, że w Śródmieściu nie wolno budować budynków które nie wpisują się w architektoniczny charakter i zmieniać układu ulic. Nie oznacza to, że ta kamienica jest zabytkiem który podlega ścisłej ochronie. Powtarzam więc, że organizowanie remontów w taki sposób aby koszt był około 2 razy większy niż wartość uzyskanej "substancji mieszkaniowej" jest klasycznym szemranym przetargiem sposobem realizowania "programu" który określany jest słowami "Wasze są ulice. Nasze kamienice.". Innym (dodatkowym) mechanizmem realizowania tego "programu" jest zadłużanie w taki sposób aby trzeba było pożyczać na spłatę poprzednich kredytów lub sprzedawać wszystko "co na drzewo nie ucieka" za tyle ile "rynek zaoferuje" czyli za sumy dużo niższe nic realna wartość sprzedawanych nieruchomości. Ewentualnie, za podnoszenie wszelkiego rodzaju opłat czyli przerzucanie kosztów na barki mieszkańców miasta. Najnowszym (równocześnie klasycznym) tego przykładem jest "pomysł" wybudowania w Wałbrzychu wieży widokowej. Nie będzie ona przynosić żadnych zysków tylko systematyczne koszty. - Jest to tym śmieszniejsze, że ze względu na swoje położenie Wałbrzych ma wiele naturalnych "punktów widokowych". Podsumowując. Uważam, że realizowany przez naszego PO-kręconego prezydenta "program" powoduje poważne (negatywne) skutki dla miasta lub raczej dla jego mieszkańców. I nie dziwi mnie, że jest grupa aktywnych obrońców tego "programu". Jest on przecież (klasyczny) mechanizmem transferowanie publicznych pieniędzy do kieszeni pewne (małej" grupy ludzi którą ja nazywam wałbrzyskim kółkiem wzajemnej adoracji finansowej.
Cieszę się bardzo, że wreszcie znalazł się ktoś kompetentny, kto wytłumaczy wszem i wobec, co jest zabytkiem a co nie jest. Zlikwidować trzeba tych wszystkich wykształciuchów konserwatorów, ich urzędy a wykazy zabytków spalić na stosie... Ponieważ wiedziałem, że jesteś nieprzemakalny i żadne argumenty cię nie przekonają, bo ty wiesz przecież najlepiej i żadna wiedza źródłowa nie jest ci do tej twojej "mądrości" potrzebna, to poza sformułowaniem z artykułu podałem również na wszelki wypadek wykaz konkretnych zabytków wpisanych na listę Woj. Urzędu Ochr. Zabytków. I jest tam jak wół napisane, że kamienica przy ul. Kościelnej 6a w Wałbrzychu jest zabytkiem. A że Śródmieście jako układ architektoniczny jest również objęte ochroną, to inna sprawa. Zwolnij czasami hamulec umysłowy i nie bierz dosłownie słów swojego idola, że "nikt nam nie wmówi że czarne jest czarne a białe jest białe"...
Nie. Ta kamienica nie jest zabytkiem. Jest tylko częścią zabytkowego układu architektonicznego. To jest bardzo istotna różnica. Wracając do sprawy (ewentualnej) publicznej rozmowy na temat tego co się w Wałbrzychu dzieje to proszę pomóc temu panu dziennikarzowi aby miał przygotowane odpowiednie dokument (opinię konserwatora, itd.) aby udowodnić to co pan pisze.
Ponoć wykształcenie czy praktykę masz jakieś zbliżone do informatyki, więc posługiwanie się komputerem nie powinno ci sprawiać wielkich trudności. Więc wejdź proszę na podaną stronę WUOZ, gdzie masz WYKAZ zabytków całego woj. dolnośląskiego i w tym wykazie prowadzonym przez Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków dla m.Wałbrzycha pod poz. 732 masz "dom mieszkalny ul. Kościelna 6a". To jak, czarne jest białe, czy odwrotnie?
Jerzy Jacek Pilchowski (11 marca 2023 11:50)
Cytuję użytkownika: Bubu
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: Bubu
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: Bubu
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: TZ
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: TZ
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: Prince Harry
Cytuję użytkownika: Księgowy
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: Ha
Cytuję użytkownika: ?
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: ?
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Ta rozmowa jest tutaj opublikowana dwa razy. Kopiuję więc to co już napisałem: Faktycznie, Wałbrzych nie jest jeszcze oficjalnie zbankrutowanym miastem. I pewnie jeszcze prze jakiś czas nie będzie. Mamy przecież ciągle do sprzedania różne obiekty, z Zamkiem Książ i ratuszem na czele. Ewentualnie, będziemy te obiekty mogli dać jako zastaw pod następne pożyczki. - Zgodnie z zasadą: "Wasze są ulice. Nasze kamienice.". Dodatkowo. Dziennikarz który prowadzi te rozmowy apeluje na końcu aby zgłaszać osoby z którymi mógł by porozmawiać. Zgłaszam więc swoją kandydaturę. Trochę dla "jaj" i trochę na poważnie. Jestem po prostu bardzo ciekawy czy odważy się rozmawiać z osobą która nie będzie mówić to co jest "dopuszczalne".
Myślę, że jak będą szukać osoby, która miała możliwość wyjechać do USA po stanie wojennym, to na pewno pana zaproszą, bo mogą nikogo innego nie znaleźć.
To co mogę opowiedzieć na temat sposobu w jaki amerykańskie władze władze zarządzają miastami też jest bardzo ciekawe. - To też wywołało by wściekłość Cara gdyż było by to pośrednią krytyką tego co on tu robi.
Nikt pana nie pyta jak były zarządzane miasta w USA w latach 80, wszystkich interesuje jak dostał pan paszport w tych czasach?
Do osoby posługującej się nikiem "?" I nie tylko. Co by nie mówić o p. Pilichowskim i jego poglądach, to Chłop ma na tyle odwagi, by nie ukrywać się tak jak my pod nikami, a każdy swój komentarz opatruje swoimi danymi osobowymi. Pewnie nikt z nas by nie stanął z Nim do rozmowy twarzą w twarz, więc to już o czymś świadczy.
Dziękuję za ten komentarz. Jest tak, że ja rozumiem ludzi którzy nie chcą się własnym nazwiskiem podpisywać. Szczególnie wtedy gdy piszą coś krytycznego pod adresem miłościwie nam panującego Cara i jego ferajny. Macki wałbrzyskiego "układu" oplatają bowiem całe miasto i ludzie się po prostu boją. Tego, że ich lub ich rodziny spotkają takie lub inne represje. Z tym wiąże się sprawa obsesyjno-maniakalnego wracania do tego, że przez prawie 30 lat mieszkałem w Ameryce. Jestem "nietykalny" gdyż mam amerykańską emeryturę. Dodatkowo, stać mnie na dobrego (warszawskiego) adwokata więc nie można mi wytoczyć procesu o "obrazę majestatu". Grożono mi tym ale się z tego szczerze śmiałem. Pisze bowiem nie tylko komentarze ale również różne teksty na różne. - Gdyby wytoczono mi taki proces to była by to dla mnie wspaniała okazja aby pisać serię reportaży z sali sądowej i "rozsławić" Cara na całą Polskę. Grozi i się więc (od czasu do czasu) tym, że "dostanę po mordzie". To było by łatwe gdyż jestem już starym dziadkiem. Problem polega na tym, ze mam taki "głupi" charakter, że groźby spływają po mnie jak woda po kaczce. Pisze się wiec (co chwila) różnego rodzaju sugestie, że byłem esbeckim kapusiem, że straszyłem górników czołgami, itd. Czasami odpowiadam na to sugestią aby np., redakcja tego portalu zrobiła na mój temat tak zwaną kwarendę w IPN-ie. Nikt się do tego jednak nie rwie gdyż wiadomo, że zostało to już przy różnych okazjach zrobione. - Aby dostać Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski oraz Krzyż Wolności i Solidarności taka kwarenda jest robiona z urzędu. Dodatkowo, w wydanej przez IPN książce "Po stronie dobra" jest duży rozdział w którym opisałem moje KOR-owskie przygody. Mam już też wstępną umowę z IPN-em w sprawie wydania moich wspomnień. - Publikacje IPN-u są traktowane jako prace źródłowe więc są sprawdzane pod względem zgodności z innymi źródłami oraz wiarygodności autora. P.S. Kończąc. Jest też tak (jakoś śmiesznie), że "nie lubią" mnie również moi koledzy z PiS-u. Naciskam bowiem na nich aby PIERWSZYM PUNKTEM programu lokalnego PiS-u był postulat przeprowadzenia dokładnego audytu wałbrzyskiego budżetu. Tak ogólnie to większość z nich się ze mną w tej sprawie zgadza ale "nie ma chętnych" by to oficjalnie ogłosić. Wiadomo bowiem, że gdyby to zrobili to Car wpadnie w histerie i lokalny "układ" stanie się nieobliczalny.
Plichowski, znasz moje zdanie na twój temat, ale gdyby udało wam się PiSowcom przeprowadzić audyt finansów miejskich i doprowadzić do przesłuchania Cara tak jak przesłuchano wójta Hausmanna w Walimiu, to cofnął bym publicznie to co na twój temat sądzę. Powątpiewam czy uda się tego dokonać, bo jestem przekonany że PO i PiS to dwie strony jednego medalu, jeden układ mafijny żyjący w symbiozie jako pasożyt na ciele Polaków.
Uwazam, ze Pilchowski to taka krowa co duzo ryczy, a jak przychodzi cos powazniejszego to siup do Ameryki - taki gadajacy stronniczy narrator-zadymiarz. Odnosnie podpisywania sie swoim imieniem... akurat na tej stroniej to nic nie znaczy. I zgadzam sie w 100%, ze "PO i PiS to dwie strony jednego medalu, jeden układ mafijny żyjący w symbiozie jako pasożyt na ciele Polaków".
"Zadymiarzem" to ja pewnie w jakimś sensie jestem. Lub może raczej "rozganiaczem" zasłony dymnej za którą Car i jego ferajna stara się ukryć szemrane przetargi w sprawach ... - nie wyliczam gdyż zajęło by to zbyt dużo miejsca. Tego rodzaju sprawy (i ich ocenę) należy jednak rozstrzygać indywidualnie. To znaczy każdy ma prawo sam ocenić to co jest napisane lub powiedziane. Tak więc, ja po prostu proponuję aby pan Marek Szeles zaprosił mnie na rozmowę. Zakładam, że się ze mną nei będzie zgadzał i będzie mi mógł zadawać pytania i usłyszeć moje odpowiedzi. Będzie więc miał szansę aby udowodnić, że ... - E! Wygląda na to, że pan Szeles zrobi (na myśl o takiej konfrontacji" w majteczki. Oni (ta cała szelemejowa ferajna) wszyscy są bowiem tacy sami jak pan dr Szelemej. Jak trzeba np., op... salową w szpitalu albo szeregową urzędniczkę w ratuszu to on jest wielki "bohater" ale jak ktoś powie coś "nie tak" to chowają się pod stołem.
Kiedyś (na innym forum) już to próbowałem wyjaśniać, ale widać - bez skutku. Jak ktoś ułożył sobie w głowie spiskową teorię dziejów, to ciężko poradzić. O szemranych przetargach mówisz waść od lat, ale nie mając zielonego pojęcia o tej materii. Od 94 roku w Polsce obowiązują przepisy (wielokrotnie zmieniane) o zamówieniach publicznych, które praktycznie uniemożliwiają po stronie zamawiających jakiekolwiek kombinacje, o ile stosują oni przepisy ustawy. Ta sfera jest ponadto dość szczegółowo kontrolowana przez RIO, NIK, a w wałbrzyskim ratuszu również przez CBA. I żadna z tych instytucji nie znalazła nic "szemranego" w tym zakresie. Jeżeli masz jakiś przykład (a pewnie masz, bo wyliczanie "zajęłoby zbyt dużo miejsca") to bardzo proszę - podaj go, choć jeden. Podobnie rzecz ma się z "audytem wałbrzyskiego budżetu". Kto miałby go przeprowadzić i w jaki sposób? Budżet ten jest przecież regularnie prześwietlany przez wymienione wcześniej instytucje i nic strasznego z tego nie wynika...
Tak. Już od kilku lat krytykuję w ostry sposób PO-kręconą "politykę finansową" uprawianą przez Szełemeja. I jak pan pewnie zauważył, ilość komentatorów (na różnych forach) którzy piszą teraz o tym w podobny sposób rośnie lawinowo. Powodem jest to, że w sprawie "szemranych przetargów" Wałbrzych jest już na bardzo wysokim poziomie "abstrakcji". Przechodząc do AUDYTU. Jak wszyscy wiemy, różnego rodzaju przepisy są tak pogmatwane, że władze samorządowe mają PEŁNĄ WOLNOŚC w bardzo głupim ale, zgodnym z prawem, wydawaniu publicznych pieniędzy oraz takim przygotowaniu przetargów, że wygrywają je "właściwi ludzie". Tak więc dokładnie przeprowadzony audyt wcale nie musi oznaczać, że ktoś stanie przed sądem. Oznaczało by to jednak, że wydatki z budżetu miasta zostały by w "czytelny" dla wszystkich sposób "posortowane". To spowodowało by moim zdaniem sytuację w której ludzie "chwycili by się za głowy" gdyż dotarła by do nich prawda o stanie finansów miasta. P.S. Paradoks tej sytuacji polega na tym, że PiS wcale się do przeprowadzenia takiego audytu nie spieszy. Mogło by to bowiem oznaczać oficjalne uznanie tego, że Wałbrzych zbankrutował. W efekcie, rząd PiS-u musiał by tu przysłać komisarza i przejąć na siebie obowiązek wyprowadzenia miasta ze spirali zadłużenia. OK. Gdyby chodziło tylko o Wałbrzych to pewnie by się tak stało ale w podobnej sytuacji jest bardzo wiele rządzonych przez PO-wskich "neo-liberałów" miast. Podsumowując. Czym dłużej mieszkańcy będą tolerowali ludzi takich jak Szelemej tym bardziej bolesne dla nich będzie wyplątywanie się z tego co on narobił. W tym czasie (w czasie gdy świadomość sytuacji w jakiej jest miasto) jego już tu pewnie nie będzie. - Będą oczywiście dalej stały domy w takim lub innym "Jabłowie" i w tych domach cwaniacy będą popijali i śmiali się głośno z tych którzy dali się wykiwać.
OK, to spróbujmy od początku: może znasz jakiś sposób na "ustawienie przetargu"? Podaj proszę przykład wałbrzyski - postaramy się go przeanalizować (bo dostęp do dokumentów przetargowych jest - trzeba tylko wiedzieć jak szukać). Ja zajmuję się zawodowo tą problematyką od wielu lat i powiem szczerze, że nie znam skutecznego sposobu, jak zamawiający mógłby "ustawić" przetarg. Podpowiedz proszę. Co do finansów miasta, to też nie trzeba wielkiego audytu, by mieć wiedzę na temat jego zadłużenia, ale do bankructwa to baaardzo daleka droga. Zadłużenie jest faktycznie bardzo wysokie (większość samorządów w Polsce ma wysokie - i nie jest to uzależnione od opcji politycznej sprawujących władzę) bo wynosi z tego co pamiętam ok. 90% rocznego budżetu. Ale jest to zadłużenie miasta, które ma stałe, coroczne i pewne dochody, z których w ciągu 2-3 lat jest w stanie spłacić całość zadłużenia. Wiązałoby się to oczywiście ze stagnacją i oszczędnościami - np. zamrożeniem inwestycji. OK, To porównajmy teraz to z sytuacją przeciętnego Kowalskiego, który bierze kredyt na mieszkanie - powiedzmy 0,5 miliona zł na 25 lat z oprocentowaniem 10%. Rata kredytu wynosi ok 4,5 tys. zł miesięcznie. Załóżmy, że Kowalski zarabia bardzo dobrze - 10 tys. brutto, netto ok. 6,5 tys, czyli ma realny dochód ok. 80 tys. rocznie. To ile razy jego zadłużenie przekracza roczny dochód, który nie jest pewny (zwolnienie czy zmiana pracy, choroba itp) Odpowiedź brzmi: dług wynosi 650% rocznych dochodów. Czy powiemy, że Kowalski jest bankrutem już w chwili zakupu mieszkania?
W takim razie proszę przeanalizować przetarg na remont kamienicy (o ile pamiętam przy ulicy Kościelnej) wtóry pochłonął tyle forsy, że za jedno jednopokojowe mieszkanie wychodzi 460 tysięcy złotych. No cóż. Jestem oczywiście na przegranej pozycji gdyż z pańskiej analizy wyjdzie pewnie, że wszystko było zrobione i rozliczone prawidłowo. Jednym słowem: Przegrałem! Pozwolę sobie jednak zmienić trochę "punkt widzenia" i zapytać za ile by pan takie mieszkanie na wolnym rynku kupił? Wyjdzie (chyba - czyli z pewnością) wtedy tak, że będzie to jednak dużo mniej niż te 460 tysięcy. I co wtedy? Czy w takiej sytuacji wolno mi będzie twierdzić, że ten przetarg jest SZEMRANY - choć formalnie "nie ma się do czego przyczepić". Sprawa zadłużenia. Ocenia się, że pożyczki przekraczające w sumie 60% rocznych przychodów są NIESPŁACALNE lub NIEOPŁACALNE. To znaczy można je spłacić ale wymaga to aby oszczędzać na jedzeniu, lekarstwach lub innych (NIEZBĘDNYCH) wydatkach. Normalny człowiek wie, że takich rzeczy się nie robi. UM Wałbrzych (konkretnie miłościwie nam panujący Car) tak jednak postępuje. Jaki jest tego powód? To proste. Nie on będzie to zadłużenie spłacał. Długi miasta są bowiem specyficzne. Za ich spłacanie odpowiada budżet miasta oraz mieszkańcy. Tak więc gdy budżet miasta jest niewypłacalny to (zgodnie z prawem) spłacanie spada na mieszkańców. Oznacza to, że UM musi wtedy wydawać mniej niż powinien. Można np., obciąć zarobki pracownikom UM lub (ewentualnie i to i tamto) podnosić opłaty czyli sięgnąć do kieszeni mieszkańców. Dzięki temu, Wałbrzych (realnie) nie zbankrutuje nawet wtedy gdy Car, w swojej nieograniczone łaskawości, pożyczy jeszcze (dodatkowo) tyle, że zadłużenie miasta skoczy do 190% rocznych przychodów. W takiej sytuacji, mieszkańcy będą po prostu biedniejsi. Poza tym, to trafiła pan "w sam środek dziesiątki" przywołując przykład Kowalskiego który jest "w malinach" gdy chce kupić mieszkanie. W Ameryce, przeciętny członek klasy średniej może kupić dom za około 200-300% swoich rocznych zarobków. To znaczy swoich zarobków co powoduje, że może je wydać (przez 2-3 lata) w całości i żyć za to co zarabia jego żona. W Polsce stosunek zarobków (przeciętnego członka klasy średniej) do ceny mieszkania (pomijając dom) jest taka jaka jest. Rachunki nabierają więc, jak pan słusznie zauważył, ABSURDALNEGO charakteru. W takiej sytuacji, radze wszystkim aby natychmiast rozpoczęli strajk żądając podwyżki o np., 200%. - Oczywiście wiem, że jestem "niepoważny" choć sprawa jest poważna.
Chłopie, co ty bredzisz? Nieszczęście forów internetowych polega na tym, że bezkarnie można pleść bzdury z wiarą że nikt tego nie zakwestionuje. "Gdy budżet miasta jest niewypłacalny, to spłacanie zgodnie z prawem spada na mieszkańców"??? Większej bzdury dawno nie słyszałem!!! Gdzieś ty widział takie prawo??? Bo polskie prawo, po pierwsze - nie przewiduje bankructwa/upadłości gminy, po drugie - w przypadku niewypłacalności gminy, ostatecznym gwarantem zobowiązań zaciąganych przez samorządy jest Skarb Państwa. Jedyny przypadek takiej niewypłacalności miał miejsce w gminie Ostrowice, której zadłużenie przekraczało 4 roczne budżety. I problemem nie była tu wielkość tego zadłużenia, ale brak możliwości jego obsługi. A było to wynikiem tego, że zadłużano się w tzw. parabankach, które owszem - udzielały pożyczek, ale na procent kilkukrotnie większy niż przy kredytach bankowych. A jeżeli chodzi o budynek przy Kościelnej, to jest postawienie problemu "na głowie", że mieszkania "kosztowały" więcej niż zakup takiego mieszkania na wolnym rynku. To tak jakby szacować, ile kosztował remont jakiegoś zabytkowego kościółka, a powstało tylko jedno niewielkie biuro (zakrystia). Bo trzeba to powiedzieć, że budynek przy Kościelnej to zabytek, czy nam się to podoba czy nie, w związku z czym nie można go było zburzyć tylko obowiązkiem gminy było o niego zadbać, nie doprowadzić do zawalenia, więc wyremontować. Przy okazji tego remontu zmieniono zupełnie przeznaczenie budynku (uzyskując niejako przy okazji kilka mieszkań), zagospodarowano teren wokół i ciągi komunikacyjne, zastosowano proekologiczne rozwiązania (fotowoltaika, pompy ciepła, solary, odzyskiwanie wód opadowych). Do tego przedsięwzięcia dołożył się z resztą Skarb Państwa, bo Bank Gospodarstwa Krajowego dorzucił 2 mln zł, a gmina dopłaciła 1,2 mln. Szukaj dalej "dziury w całym", bo w przypadku remontu (rewitalizacji) zabytków koszty są zawsze wyższe niż budowa od podstaw nowego obiektu wg nowych technologii - i tak jest na całym świecie.
Czyli twierdzi pan, że jeżeli UM przestaje być wypłacalny i zarządzanie takim miastem przejmuje komisarz to nie ma on prawa dokonywać cięć w wydatkach i podnosić opłaty? W takiej sytuacji, czyli przekazania miasta pod zarząd komisarza, jest to dowód na to, że miasto DE FACTO zbankrutowało. Idąc dalej. Nie pomyślałem o tym, że budynek na kościelnej jest jak pan twierdzi zabytkiem. Czy może pan to potwierdzić wskazując odpowiedni link? Wydaje mi się to bowiem dziwne aby konserwator zabytków pozwolił np., na to aby na podłogi kładziono panele, itd. Tak więc ośmielam się uważać, że "snuje pan narrację".
Narrację to ty snujesz od lat, na dodatek jednowymiarową... Tutaj masz o "ścisłej ochronie konserwatorskiej" śródmieścia Wałbrzycha: https://dziennik.walbrzych.pl/z-kamienicy-przy-koscielnej-zostaly-same-sciany-beda-tu-nowoczesne-mieszkania-komunalne/ Ale ponieważ to artykuł, więc znowu powiesz że ktoś "snuje narrację", to tutaj masz wykaz zabytków Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków: https://wosoz.ibip.wroc.pl/public/?id=92696 Musisz kliknąć na "dawne woj. wałbrzyskie", następnie "powiat wałbrzyski", otworzy się tabela w excelu, tam na "m.Wałbrzych" i będziesz miał wykaz wałbrzyskich zabytków, m.inn. budynki przy Kościelnej, w tym 6a. Co do komisarza, to on ma takie same prawa jak wcześniej (przed ustanowieniem zarządu komisarycznego) rada czy organ wykonawczy, czyli wójt, burmistrz, prezydent, więc oczywiście też może dokonywać cięć w wydatkach i podnosić opłaty. Jednak do ustanowienia takiego zarządu to bardzo daleka droga. Zapewniam, że Wałbrzychowi nie grozi niewypłacalność. Jeżeli poczytasz analizy dotyczące zadłużenia jednostek samorządowych, to owszem - Wałbrzych plasuje się wysoko wśród zadłużonych gmin, ale przy wypłacalności nie jest tak istotny poziom zadłużenia, tylko zdolność jego obsługi (przykład Ostrowic). A ta zdolność w większych jednostkach jest wysoka z uwagi na wysoki poziom dochodów własnych, więc dla średnich i większych miast z założenia ryzyko w tym zakresie jest bardzo niskie. Zupełnie inna jest sytuacja w małych gminach, gdzie poziom dochodów jest niski - wówczas zaangażowanie w jakąś większą inwestycję finansowaną kredytami może okazać się ryzykowne. A najgorsza sytuacja w tym zakresie jest w powiatach - i to nawet tych zupełnie niezadłużonych. Wynika to z tego, że powiaty nie mają praktycznie żadnych dochodów własnych, o których przeznaczeniu mogłyby samodzielnie decydować. Bo w powiatach dochody "znaczone" czyli dotacje i subwencje, które muszą być wydane na określony cel, stanowią ok 90% wszystkich dochodów powiatu. Każde nieprzewidziane zdarzenie, czy chybiony kredyt może spowodować katastrofę finansową. Więc paradoksalnie, choć może w to trudno uwierzyć, większe zagrożenie niewypłacalności istnieje z założenia w powiecie wałbrzyskim, niż w mieście Wałbrzychu. Możemy oczywiście różnie oceniać efektywność i skuteczność zarządzania w tych jednostkach, ale od strony finansowej tak to właśnie wygląda
Jest po prostu tak, że "Śródmieście Wałbrzycha znajduje się pod ścisłą ochroną konserwatorską.". Oznacza to, że w Śródmieściu nie wolno budować budynków które nie wpisują się w architektoniczny charakter i zmieniać układu ulic. Nie oznacza to, że ta kamienica jest zabytkiem który podlega ścisłej ochronie. Powtarzam więc, że organizowanie remontów w taki sposób aby koszt był około 2 razy większy niż wartość uzyskanej "substancji mieszkaniowej" jest klasycznym szemranym przetargiem sposobem realizowania "programu" który określany jest słowami "Wasze są ulice. Nasze kamienice.". Innym (dodatkowym) mechanizmem realizowania tego "programu" jest zadłużanie w taki sposób aby trzeba było pożyczać na spłatę poprzednich kredytów lub sprzedawać wszystko "co na drzewo nie ucieka" za tyle ile "rynek zaoferuje" czyli za sumy dużo niższe nic realna wartość sprzedawanych nieruchomości. Ewentualnie, za podnoszenie wszelkiego rodzaju opłat czyli przerzucanie kosztów na barki mieszkańców miasta. Najnowszym (równocześnie klasycznym) tego przykładem jest "pomysł" wybudowania w Wałbrzychu wieży widokowej. Nie będzie ona przynosić żadnych zysków tylko systematyczne koszty. - Jest to tym śmieszniejsze, że ze względu na swoje położenie Wałbrzych ma wiele naturalnych "punktów widokowych". Podsumowując. Uważam, że realizowany przez naszego PO-kręconego prezydenta "program" powoduje poważne (negatywne) skutki dla miasta lub raczej dla jego mieszkańców. I nie dziwi mnie, że jest grupa aktywnych obrońców tego "programu". Jest on przecież (klasyczny) mechanizmem transferowanie publicznych pieniędzy do kieszeni pewne (małej" grupy ludzi którą ja nazywam wałbrzyskim kółkiem wzajemnej adoracji finansowej.
Cieszę się bardzo, że wreszcie znalazł się ktoś kompetentny, kto wytłumaczy wszem i wobec, co jest zabytkiem a co nie jest. Zlikwidować trzeba tych wszystkich wykształciuchów konserwatorów, ich urzędy a wykazy zabytków spalić na stosie... Ponieważ wiedziałem, że jesteś nieprzemakalny i żadne argumenty cię nie przekonają, bo ty wiesz przecież najlepiej i żadna wiedza źródłowa nie jest ci do tej twojej "mądrości" potrzebna, to poza sformułowaniem z artykułu podałem również na wszelki wypadek wykaz konkretnych zabytków wpisanych na listę Woj. Urzędu Ochr. Zabytków. I jest tam jak wół napisane, że kamienica przy ul. Kościelnej 6a w Wałbrzychu jest zabytkiem. A że Śródmieście jako układ architektoniczny jest również objęte ochroną, to inna sprawa. Zwolnij czasami hamulec umysłowy i nie bierz dosłownie słów swojego idola, że "nikt nam nie wmówi że czarne jest czarne a białe jest białe"...
Nie. Ta kamienica nie jest zabytkiem. Jest tylko częścią zabytkowego układu architektonicznego. To jest bardzo istotna różnica. Wracając do sprawy (ewentualnej) publicznej rozmowy na temat tego co się w Wałbrzychu dzieje to proszę pomóc temu panu dziennikarzowi aby miał przygotowane odpowiednie dokument (opinię konserwatora, itd.) aby udowodnić to co pan pisze.
Bubu (11 marca 2023 11:38)
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: Bubu
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: Bubu
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: TZ
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: TZ
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: Prince Harry
Cytuję użytkownika: Księgowy
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: Ha
Cytuję użytkownika: ?
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: ?
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Ta rozmowa jest tutaj opublikowana dwa razy. Kopiuję więc to co już napisałem: Faktycznie, Wałbrzych nie jest jeszcze oficjalnie zbankrutowanym miastem. I pewnie jeszcze prze jakiś czas nie będzie. Mamy przecież ciągle do sprzedania różne obiekty, z Zamkiem Książ i ratuszem na czele. Ewentualnie, będziemy te obiekty mogli dać jako zastaw pod następne pożyczki. - Zgodnie z zasadą: "Wasze są ulice. Nasze kamienice.". Dodatkowo. Dziennikarz który prowadzi te rozmowy apeluje na końcu aby zgłaszać osoby z którymi mógł by porozmawiać. Zgłaszam więc swoją kandydaturę. Trochę dla "jaj" i trochę na poważnie. Jestem po prostu bardzo ciekawy czy odważy się rozmawiać z osobą która nie będzie mówić to co jest "dopuszczalne".
Myślę, że jak będą szukać osoby, która miała możliwość wyjechać do USA po stanie wojennym, to na pewno pana zaproszą, bo mogą nikogo innego nie znaleźć.
To co mogę opowiedzieć na temat sposobu w jaki amerykańskie władze władze zarządzają miastami też jest bardzo ciekawe. - To też wywołało by wściekłość Cara gdyż było by to pośrednią krytyką tego co on tu robi.
Nikt pana nie pyta jak były zarządzane miasta w USA w latach 80, wszystkich interesuje jak dostał pan paszport w tych czasach?
Do osoby posługującej się nikiem "?" I nie tylko. Co by nie mówić o p. Pilichowskim i jego poglądach, to Chłop ma na tyle odwagi, by nie ukrywać się tak jak my pod nikami, a każdy swój komentarz opatruje swoimi danymi osobowymi. Pewnie nikt z nas by nie stanął z Nim do rozmowy twarzą w twarz, więc to już o czymś świadczy.
Dziękuję za ten komentarz. Jest tak, że ja rozumiem ludzi którzy nie chcą się własnym nazwiskiem podpisywać. Szczególnie wtedy gdy piszą coś krytycznego pod adresem miłościwie nam panującego Cara i jego ferajny. Macki wałbrzyskiego "układu" oplatają bowiem całe miasto i ludzie się po prostu boją. Tego, że ich lub ich rodziny spotkają takie lub inne represje. Z tym wiąże się sprawa obsesyjno-maniakalnego wracania do tego, że przez prawie 30 lat mieszkałem w Ameryce. Jestem "nietykalny" gdyż mam amerykańską emeryturę. Dodatkowo, stać mnie na dobrego (warszawskiego) adwokata więc nie można mi wytoczyć procesu o "obrazę majestatu". Grożono mi tym ale się z tego szczerze śmiałem. Pisze bowiem nie tylko komentarze ale również różne teksty na różne. - Gdyby wytoczono mi taki proces to była by to dla mnie wspaniała okazja aby pisać serię reportaży z sali sądowej i "rozsławić" Cara na całą Polskę. Grozi i się więc (od czasu do czasu) tym, że "dostanę po mordzie". To było by łatwe gdyż jestem już starym dziadkiem. Problem polega na tym, ze mam taki "głupi" charakter, że groźby spływają po mnie jak woda po kaczce. Pisze się wiec (co chwila) różnego rodzaju sugestie, że byłem esbeckim kapusiem, że straszyłem górników czołgami, itd. Czasami odpowiadam na to sugestią aby np., redakcja tego portalu zrobiła na mój temat tak zwaną kwarendę w IPN-ie. Nikt się do tego jednak nie rwie gdyż wiadomo, że zostało to już przy różnych okazjach zrobione. - Aby dostać Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski oraz Krzyż Wolności i Solidarności taka kwarenda jest robiona z urzędu. Dodatkowo, w wydanej przez IPN książce "Po stronie dobra" jest duży rozdział w którym opisałem moje KOR-owskie przygody. Mam już też wstępną umowę z IPN-em w sprawie wydania moich wspomnień. - Publikacje IPN-u są traktowane jako prace źródłowe więc są sprawdzane pod względem zgodności z innymi źródłami oraz wiarygodności autora. P.S. Kończąc. Jest też tak (jakoś śmiesznie), że "nie lubią" mnie również moi koledzy z PiS-u. Naciskam bowiem na nich aby PIERWSZYM PUNKTEM programu lokalnego PiS-u był postulat przeprowadzenia dokładnego audytu wałbrzyskiego budżetu. Tak ogólnie to większość z nich się ze mną w tej sprawie zgadza ale "nie ma chętnych" by to oficjalnie ogłosić. Wiadomo bowiem, że gdyby to zrobili to Car wpadnie w histerie i lokalny "układ" stanie się nieobliczalny.
Plichowski, znasz moje zdanie na twój temat, ale gdyby udało wam się PiSowcom przeprowadzić audyt finansów miejskich i doprowadzić do przesłuchania Cara tak jak przesłuchano wójta Hausmanna w Walimiu, to cofnął bym publicznie to co na twój temat sądzę. Powątpiewam czy uda się tego dokonać, bo jestem przekonany że PO i PiS to dwie strony jednego medalu, jeden układ mafijny żyjący w symbiozie jako pasożyt na ciele Polaków.
Uwazam, ze Pilchowski to taka krowa co duzo ryczy, a jak przychodzi cos powazniejszego to siup do Ameryki - taki gadajacy stronniczy narrator-zadymiarz. Odnosnie podpisywania sie swoim imieniem... akurat na tej stroniej to nic nie znaczy. I zgadzam sie w 100%, ze "PO i PiS to dwie strony jednego medalu, jeden układ mafijny żyjący w symbiozie jako pasożyt na ciele Polaków".
"Zadymiarzem" to ja pewnie w jakimś sensie jestem. Lub może raczej "rozganiaczem" zasłony dymnej za którą Car i jego ferajna stara się ukryć szemrane przetargi w sprawach ... - nie wyliczam gdyż zajęło by to zbyt dużo miejsca. Tego rodzaju sprawy (i ich ocenę) należy jednak rozstrzygać indywidualnie. To znaczy każdy ma prawo sam ocenić to co jest napisane lub powiedziane. Tak więc, ja po prostu proponuję aby pan Marek Szeles zaprosił mnie na rozmowę. Zakładam, że się ze mną nei będzie zgadzał i będzie mi mógł zadawać pytania i usłyszeć moje odpowiedzi. Będzie więc miał szansę aby udowodnić, że ... - E! Wygląda na to, że pan Szeles zrobi (na myśl o takiej konfrontacji" w majteczki. Oni (ta cała szelemejowa ferajna) wszyscy są bowiem tacy sami jak pan dr Szelemej. Jak trzeba np., op... salową w szpitalu albo szeregową urzędniczkę w ratuszu to on jest wielki "bohater" ale jak ktoś powie coś "nie tak" to chowają się pod stołem.
Kiedyś (na innym forum) już to próbowałem wyjaśniać, ale widać - bez skutku. Jak ktoś ułożył sobie w głowie spiskową teorię dziejów, to ciężko poradzić. O szemranych przetargach mówisz waść od lat, ale nie mając zielonego pojęcia o tej materii. Od 94 roku w Polsce obowiązują przepisy (wielokrotnie zmieniane) o zamówieniach publicznych, które praktycznie uniemożliwiają po stronie zamawiających jakiekolwiek kombinacje, o ile stosują oni przepisy ustawy. Ta sfera jest ponadto dość szczegółowo kontrolowana przez RIO, NIK, a w wałbrzyskim ratuszu również przez CBA. I żadna z tych instytucji nie znalazła nic "szemranego" w tym zakresie. Jeżeli masz jakiś przykład (a pewnie masz, bo wyliczanie "zajęłoby zbyt dużo miejsca") to bardzo proszę - podaj go, choć jeden. Podobnie rzecz ma się z "audytem wałbrzyskiego budżetu". Kto miałby go przeprowadzić i w jaki sposób? Budżet ten jest przecież regularnie prześwietlany przez wymienione wcześniej instytucje i nic strasznego z tego nie wynika...
Tak. Już od kilku lat krytykuję w ostry sposób PO-kręconą "politykę finansową" uprawianą przez Szełemeja. I jak pan pewnie zauważył, ilość komentatorów (na różnych forach) którzy piszą teraz o tym w podobny sposób rośnie lawinowo. Powodem jest to, że w sprawie "szemranych przetargów" Wałbrzych jest już na bardzo wysokim poziomie "abstrakcji". Przechodząc do AUDYTU. Jak wszyscy wiemy, różnego rodzaju przepisy są tak pogmatwane, że władze samorządowe mają PEŁNĄ WOLNOŚC w bardzo głupim ale, zgodnym z prawem, wydawaniu publicznych pieniędzy oraz takim przygotowaniu przetargów, że wygrywają je "właściwi ludzie". Tak więc dokładnie przeprowadzony audyt wcale nie musi oznaczać, że ktoś stanie przed sądem. Oznaczało by to jednak, że wydatki z budżetu miasta zostały by w "czytelny" dla wszystkich sposób "posortowane". To spowodowało by moim zdaniem sytuację w której ludzie "chwycili by się za głowy" gdyż dotarła by do nich prawda o stanie finansów miasta. P.S. Paradoks tej sytuacji polega na tym, że PiS wcale się do przeprowadzenia takiego audytu nie spieszy. Mogło by to bowiem oznaczać oficjalne uznanie tego, że Wałbrzych zbankrutował. W efekcie, rząd PiS-u musiał by tu przysłać komisarza i przejąć na siebie obowiązek wyprowadzenia miasta ze spirali zadłużenia. OK. Gdyby chodziło tylko o Wałbrzych to pewnie by się tak stało ale w podobnej sytuacji jest bardzo wiele rządzonych przez PO-wskich "neo-liberałów" miast. Podsumowując. Czym dłużej mieszkańcy będą tolerowali ludzi takich jak Szelemej tym bardziej bolesne dla nich będzie wyplątywanie się z tego co on narobił. W tym czasie (w czasie gdy świadomość sytuacji w jakiej jest miasto) jego już tu pewnie nie będzie. - Będą oczywiście dalej stały domy w takim lub innym "Jabłowie" i w tych domach cwaniacy będą popijali i śmiali się głośno z tych którzy dali się wykiwać.
OK, to spróbujmy od początku: może znasz jakiś sposób na "ustawienie przetargu"? Podaj proszę przykład wałbrzyski - postaramy się go przeanalizować (bo dostęp do dokumentów przetargowych jest - trzeba tylko wiedzieć jak szukać). Ja zajmuję się zawodowo tą problematyką od wielu lat i powiem szczerze, że nie znam skutecznego sposobu, jak zamawiający mógłby "ustawić" przetarg. Podpowiedz proszę. Co do finansów miasta, to też nie trzeba wielkiego audytu, by mieć wiedzę na temat jego zadłużenia, ale do bankructwa to baaardzo daleka droga. Zadłużenie jest faktycznie bardzo wysokie (większość samorządów w Polsce ma wysokie - i nie jest to uzależnione od opcji politycznej sprawujących władzę) bo wynosi z tego co pamiętam ok. 90% rocznego budżetu. Ale jest to zadłużenie miasta, które ma stałe, coroczne i pewne dochody, z których w ciągu 2-3 lat jest w stanie spłacić całość zadłużenia. Wiązałoby się to oczywiście ze stagnacją i oszczędnościami - np. zamrożeniem inwestycji. OK, To porównajmy teraz to z sytuacją przeciętnego Kowalskiego, który bierze kredyt na mieszkanie - powiedzmy 0,5 miliona zł na 25 lat z oprocentowaniem 10%. Rata kredytu wynosi ok 4,5 tys. zł miesięcznie. Załóżmy, że Kowalski zarabia bardzo dobrze - 10 tys. brutto, netto ok. 6,5 tys, czyli ma realny dochód ok. 80 tys. rocznie. To ile razy jego zadłużenie przekracza roczny dochód, który nie jest pewny (zwolnienie czy zmiana pracy, choroba itp) Odpowiedź brzmi: dług wynosi 650% rocznych dochodów. Czy powiemy, że Kowalski jest bankrutem już w chwili zakupu mieszkania?
W takim razie proszę przeanalizować przetarg na remont kamienicy (o ile pamiętam przy ulicy Kościelnej) wtóry pochłonął tyle forsy, że za jedno jednopokojowe mieszkanie wychodzi 460 tysięcy złotych. No cóż. Jestem oczywiście na przegranej pozycji gdyż z pańskiej analizy wyjdzie pewnie, że wszystko było zrobione i rozliczone prawidłowo. Jednym słowem: Przegrałem! Pozwolę sobie jednak zmienić trochę "punkt widzenia" i zapytać za ile by pan takie mieszkanie na wolnym rynku kupił? Wyjdzie (chyba - czyli z pewnością) wtedy tak, że będzie to jednak dużo mniej niż te 460 tysięcy. I co wtedy? Czy w takiej sytuacji wolno mi będzie twierdzić, że ten przetarg jest SZEMRANY - choć formalnie "nie ma się do czego przyczepić". Sprawa zadłużenia. Ocenia się, że pożyczki przekraczające w sumie 60% rocznych przychodów są NIESPŁACALNE lub NIEOPŁACALNE. To znaczy można je spłacić ale wymaga to aby oszczędzać na jedzeniu, lekarstwach lub innych (NIEZBĘDNYCH) wydatkach. Normalny człowiek wie, że takich rzeczy się nie robi. UM Wałbrzych (konkretnie miłościwie nam panujący Car) tak jednak postępuje. Jaki jest tego powód? To proste. Nie on będzie to zadłużenie spłacał. Długi miasta są bowiem specyficzne. Za ich spłacanie odpowiada budżet miasta oraz mieszkańcy. Tak więc gdy budżet miasta jest niewypłacalny to (zgodnie z prawem) spłacanie spada na mieszkańców. Oznacza to, że UM musi wtedy wydawać mniej niż powinien. Można np., obciąć zarobki pracownikom UM lub (ewentualnie i to i tamto) podnosić opłaty czyli sięgnąć do kieszeni mieszkańców. Dzięki temu, Wałbrzych (realnie) nie zbankrutuje nawet wtedy gdy Car, w swojej nieograniczone łaskawości, pożyczy jeszcze (dodatkowo) tyle, że zadłużenie miasta skoczy do 190% rocznych przychodów. W takiej sytuacji, mieszkańcy będą po prostu biedniejsi. Poza tym, to trafiła pan "w sam środek dziesiątki" przywołując przykład Kowalskiego który jest "w malinach" gdy chce kupić mieszkanie. W Ameryce, przeciętny członek klasy średniej może kupić dom za około 200-300% swoich rocznych zarobków. To znaczy swoich zarobków co powoduje, że może je wydać (przez 2-3 lata) w całości i żyć za to co zarabia jego żona. W Polsce stosunek zarobków (przeciętnego członka klasy średniej) do ceny mieszkania (pomijając dom) jest taka jaka jest. Rachunki nabierają więc, jak pan słusznie zauważył, ABSURDALNEGO charakteru. W takiej sytuacji, radze wszystkim aby natychmiast rozpoczęli strajk żądając podwyżki o np., 200%. - Oczywiście wiem, że jestem "niepoważny" choć sprawa jest poważna.
Chłopie, co ty bredzisz? Nieszczęście forów internetowych polega na tym, że bezkarnie można pleść bzdury z wiarą że nikt tego nie zakwestionuje. "Gdy budżet miasta jest niewypłacalny, to spłacanie zgodnie z prawem spada na mieszkańców"??? Większej bzdury dawno nie słyszałem!!! Gdzieś ty widział takie prawo??? Bo polskie prawo, po pierwsze - nie przewiduje bankructwa/upadłości gminy, po drugie - w przypadku niewypłacalności gminy, ostatecznym gwarantem zobowiązań zaciąganych przez samorządy jest Skarb Państwa. Jedyny przypadek takiej niewypłacalności miał miejsce w gminie Ostrowice, której zadłużenie przekraczało 4 roczne budżety. I problemem nie była tu wielkość tego zadłużenia, ale brak możliwości jego obsługi. A było to wynikiem tego, że zadłużano się w tzw. parabankach, które owszem - udzielały pożyczek, ale na procent kilkukrotnie większy niż przy kredytach bankowych. A jeżeli chodzi o budynek przy Kościelnej, to jest postawienie problemu "na głowie", że mieszkania "kosztowały" więcej niż zakup takiego mieszkania na wolnym rynku. To tak jakby szacować, ile kosztował remont jakiegoś zabytkowego kościółka, a powstało tylko jedno niewielkie biuro (zakrystia). Bo trzeba to powiedzieć, że budynek przy Kościelnej to zabytek, czy nam się to podoba czy nie, w związku z czym nie można go było zburzyć tylko obowiązkiem gminy było o niego zadbać, nie doprowadzić do zawalenia, więc wyremontować. Przy okazji tego remontu zmieniono zupełnie przeznaczenie budynku (uzyskując niejako przy okazji kilka mieszkań), zagospodarowano teren wokół i ciągi komunikacyjne, zastosowano proekologiczne rozwiązania (fotowoltaika, pompy ciepła, solary, odzyskiwanie wód opadowych). Do tego przedsięwzięcia dołożył się z resztą Skarb Państwa, bo Bank Gospodarstwa Krajowego dorzucił 2 mln zł, a gmina dopłaciła 1,2 mln. Szukaj dalej "dziury w całym", bo w przypadku remontu (rewitalizacji) zabytków koszty są zawsze wyższe niż budowa od podstaw nowego obiektu wg nowych technologii - i tak jest na całym świecie.
Czyli twierdzi pan, że jeżeli UM przestaje być wypłacalny i zarządzanie takim miastem przejmuje komisarz to nie ma on prawa dokonywać cięć w wydatkach i podnosić opłaty? W takiej sytuacji, czyli przekazania miasta pod zarząd komisarza, jest to dowód na to, że miasto DE FACTO zbankrutowało. Idąc dalej. Nie pomyślałem o tym, że budynek na kościelnej jest jak pan twierdzi zabytkiem. Czy może pan to potwierdzić wskazując odpowiedni link? Wydaje mi się to bowiem dziwne aby konserwator zabytków pozwolił np., na to aby na podłogi kładziono panele, itd. Tak więc ośmielam się uważać, że "snuje pan narrację".
Narrację to ty snujesz od lat, na dodatek jednowymiarową... Tutaj masz o "ścisłej ochronie konserwatorskiej" śródmieścia Wałbrzycha: https://dziennik.walbrzych.pl/z-kamienicy-przy-koscielnej-zostaly-same-sciany-beda-tu-nowoczesne-mieszkania-komunalne/ Ale ponieważ to artykuł, więc znowu powiesz że ktoś "snuje narrację", to tutaj masz wykaz zabytków Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków: https://wosoz.ibip.wroc.pl/public/?id=92696 Musisz kliknąć na "dawne woj. wałbrzyskie", następnie "powiat wałbrzyski", otworzy się tabela w excelu, tam na "m.Wałbrzych" i będziesz miał wykaz wałbrzyskich zabytków, m.inn. budynki przy Kościelnej, w tym 6a. Co do komisarza, to on ma takie same prawa jak wcześniej (przed ustanowieniem zarządu komisarycznego) rada czy organ wykonawczy, czyli wójt, burmistrz, prezydent, więc oczywiście też może dokonywać cięć w wydatkach i podnosić opłaty. Jednak do ustanowienia takiego zarządu to bardzo daleka droga. Zapewniam, że Wałbrzychowi nie grozi niewypłacalność. Jeżeli poczytasz analizy dotyczące zadłużenia jednostek samorządowych, to owszem - Wałbrzych plasuje się wysoko wśród zadłużonych gmin, ale przy wypłacalności nie jest tak istotny poziom zadłużenia, tylko zdolność jego obsługi (przykład Ostrowic). A ta zdolność w większych jednostkach jest wysoka z uwagi na wysoki poziom dochodów własnych, więc dla średnich i większych miast z założenia ryzyko w tym zakresie jest bardzo niskie. Zupełnie inna jest sytuacja w małych gminach, gdzie poziom dochodów jest niski - wówczas zaangażowanie w jakąś większą inwestycję finansowaną kredytami może okazać się ryzykowne. A najgorsza sytuacja w tym zakresie jest w powiatach - i to nawet tych zupełnie niezadłużonych. Wynika to z tego, że powiaty nie mają praktycznie żadnych dochodów własnych, o których przeznaczeniu mogłyby samodzielnie decydować. Bo w powiatach dochody "znaczone" czyli dotacje i subwencje, które muszą być wydane na określony cel, stanowią ok 90% wszystkich dochodów powiatu. Każde nieprzewidziane zdarzenie, czy chybiony kredyt może spowodować katastrofę finansową. Więc paradoksalnie, choć może w to trudno uwierzyć, większe zagrożenie niewypłacalności istnieje z założenia w powiecie wałbrzyskim, niż w mieście Wałbrzychu. Możemy oczywiście różnie oceniać efektywność i skuteczność zarządzania w tych jednostkach, ale od strony finansowej tak to właśnie wygląda
Jest po prostu tak, że "Śródmieście Wałbrzycha znajduje się pod ścisłą ochroną konserwatorską.". Oznacza to, że w Śródmieściu nie wolno budować budynków które nie wpisują się w architektoniczny charakter i zmieniać układu ulic. Nie oznacza to, że ta kamienica jest zabytkiem który podlega ścisłej ochronie. Powtarzam więc, że organizowanie remontów w taki sposób aby koszt był około 2 razy większy niż wartość uzyskanej "substancji mieszkaniowej" jest klasycznym szemranym przetargiem sposobem realizowania "programu" który określany jest słowami "Wasze są ulice. Nasze kamienice.". Innym (dodatkowym) mechanizmem realizowania tego "programu" jest zadłużanie w taki sposób aby trzeba było pożyczać na spłatę poprzednich kredytów lub sprzedawać wszystko "co na drzewo nie ucieka" za tyle ile "rynek zaoferuje" czyli za sumy dużo niższe nic realna wartość sprzedawanych nieruchomości. Ewentualnie, za podnoszenie wszelkiego rodzaju opłat czyli przerzucanie kosztów na barki mieszkańców miasta. Najnowszym (równocześnie klasycznym) tego przykładem jest "pomysł" wybudowania w Wałbrzychu wieży widokowej. Nie będzie ona przynosić żadnych zysków tylko systematyczne koszty. - Jest to tym śmieszniejsze, że ze względu na swoje położenie Wałbrzych ma wiele naturalnych "punktów widokowych". Podsumowując. Uważam, że realizowany przez naszego PO-kręconego prezydenta "program" powoduje poważne (negatywne) skutki dla miasta lub raczej dla jego mieszkańców. I nie dziwi mnie, że jest grupa aktywnych obrońców tego "programu". Jest on przecież (klasyczny) mechanizmem transferowanie publicznych pieniędzy do kieszeni pewne (małej" grupy ludzi którą ja nazywam wałbrzyskim kółkiem wzajemnej adoracji finansowej.
Cieszę się bardzo, że wreszcie znalazł się ktoś kompetentny, kto wytłumaczy wszem i wobec, co jest zabytkiem a co nie jest. Zlikwidować trzeba tych wszystkich wykształciuchów konserwatorów, ich urzędy a wykazy zabytków spalić na stosie... Ponieważ wiedziałem, że jesteś nieprzemakalny i żadne argumenty cię nie przekonają, bo ty wiesz przecież najlepiej i żadna wiedza źródłowa nie jest ci do tej twojej "mądrości" potrzebna, to poza sformułowaniem z artykułu podałem również na wszelki wypadek wykaz konkretnych zabytków wpisanych na listę Woj. Urzędu Ochr. Zabytków. I jest tam jak wół napisane, że kamienica przy ul. Kościelnej 6a w Wałbrzychu jest zabytkiem. A że Śródmieście jako układ architektoniczny jest również objęte ochroną, to inna sprawa. Zwolnij czasami hamulec umysłowy i nie bierz dosłownie słów swojego idola, że "nikt nam nie wmówi że czarne jest czarne a białe jest białe"...
Jerzy Jacek Pilchowski (11 marca 2023 11:04)
Ups! Oferując moje uczestnictwo w publicznej rozmowie, w TV Wałbrzych, na temat tego co się w Wałbrzychu dzieje "nasiusiałem" jak widać do mrowiska. Tym razem (dla odmiany) do walki o dobre imię miłościwie nam panującej sitwy poderwało się jak widać grupa ludzi którzy z przyczyn finansowych lub ideologicznych lubią sposób w jaki UM wydaje publiczne pieniądze. Przy okazji widać zmianę na lepsze - to znaczy zamiast "zwyczajowych" obelg ludzie ci próbują pisać w sposób spokojny i merytoryczny. Ta rozmowa ma jednak raczej małą "nośność społeczną". Z ich punktu widzenia było by (chyba) dużo lepiej gdyby większa grupa wałbrzyszan mogła zobaczyć, że "gadam głupoty". Apeluję więc do moich szanownych rozmówców aby zaapelowali do tego pana dziennikarza aby zaprosił mnie (jednak) do studia i udowodnił w ten sposób, że "prawdziwa cnota krytyk się nie boi". P.S. Oczywiście wątpię w to, że tak się stanie gdyż IQ tego pana pozwala mu na bycie prowincjonalnym dziennikarzem ale nie pozwala mu chyba jednak na prowadzenie rozmowy w trakcie której nie wiadomo jaka będzie odpowiedź na jego "pytania z tezą".
Jerzy Jacek Pilchowski (11 marca 2023 10:49)
Cytuję użytkownika: Bubu
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: Bubu
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: TZ
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: TZ
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: Prince Harry
Cytuję użytkownika: Księgowy
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: Ha
Cytuję użytkownika: ?
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: ?
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Ta rozmowa jest tutaj opublikowana dwa razy. Kopiuję więc to co już napisałem: Faktycznie, Wałbrzych nie jest jeszcze oficjalnie zbankrutowanym miastem. I pewnie jeszcze prze jakiś czas nie będzie. Mamy przecież ciągle do sprzedania różne obiekty, z Zamkiem Książ i ratuszem na czele. Ewentualnie, będziemy te obiekty mogli dać jako zastaw pod następne pożyczki. - Zgodnie z zasadą: "Wasze są ulice. Nasze kamienice.". Dodatkowo. Dziennikarz który prowadzi te rozmowy apeluje na końcu aby zgłaszać osoby z którymi mógł by porozmawiać. Zgłaszam więc swoją kandydaturę. Trochę dla "jaj" i trochę na poważnie. Jestem po prostu bardzo ciekawy czy odważy się rozmawiać z osobą która nie będzie mówić to co jest "dopuszczalne".
Myślę, że jak będą szukać osoby, która miała możliwość wyjechać do USA po stanie wojennym, to na pewno pana zaproszą, bo mogą nikogo innego nie znaleźć.
To co mogę opowiedzieć na temat sposobu w jaki amerykańskie władze władze zarządzają miastami też jest bardzo ciekawe. - To też wywołało by wściekłość Cara gdyż było by to pośrednią krytyką tego co on tu robi.
Nikt pana nie pyta jak były zarządzane miasta w USA w latach 80, wszystkich interesuje jak dostał pan paszport w tych czasach?
Do osoby posługującej się nikiem "?" I nie tylko. Co by nie mówić o p. Pilichowskim i jego poglądach, to Chłop ma na tyle odwagi, by nie ukrywać się tak jak my pod nikami, a każdy swój komentarz opatruje swoimi danymi osobowymi. Pewnie nikt z nas by nie stanął z Nim do rozmowy twarzą w twarz, więc to już o czymś świadczy.
Dziękuję za ten komentarz. Jest tak, że ja rozumiem ludzi którzy nie chcą się własnym nazwiskiem podpisywać. Szczególnie wtedy gdy piszą coś krytycznego pod adresem miłościwie nam panującego Cara i jego ferajny. Macki wałbrzyskiego "układu" oplatają bowiem całe miasto i ludzie się po prostu boją. Tego, że ich lub ich rodziny spotkają takie lub inne represje. Z tym wiąże się sprawa obsesyjno-maniakalnego wracania do tego, że przez prawie 30 lat mieszkałem w Ameryce. Jestem "nietykalny" gdyż mam amerykańską emeryturę. Dodatkowo, stać mnie na dobrego (warszawskiego) adwokata więc nie można mi wytoczyć procesu o "obrazę majestatu". Grożono mi tym ale się z tego szczerze śmiałem. Pisze bowiem nie tylko komentarze ale również różne teksty na różne. - Gdyby wytoczono mi taki proces to była by to dla mnie wspaniała okazja aby pisać serię reportaży z sali sądowej i "rozsławić" Cara na całą Polskę. Grozi i się więc (od czasu do czasu) tym, że "dostanę po mordzie". To było by łatwe gdyż jestem już starym dziadkiem. Problem polega na tym, ze mam taki "głupi" charakter, że groźby spływają po mnie jak woda po kaczce. Pisze się wiec (co chwila) różnego rodzaju sugestie, że byłem esbeckim kapusiem, że straszyłem górników czołgami, itd. Czasami odpowiadam na to sugestią aby np., redakcja tego portalu zrobiła na mój temat tak zwaną kwarendę w IPN-ie. Nikt się do tego jednak nie rwie gdyż wiadomo, że zostało to już przy różnych okazjach zrobione. - Aby dostać Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski oraz Krzyż Wolności i Solidarności taka kwarenda jest robiona z urzędu. Dodatkowo, w wydanej przez IPN książce "Po stronie dobra" jest duży rozdział w którym opisałem moje KOR-owskie przygody. Mam już też wstępną umowę z IPN-em w sprawie wydania moich wspomnień. - Publikacje IPN-u są traktowane jako prace źródłowe więc są sprawdzane pod względem zgodności z innymi źródłami oraz wiarygodności autora. P.S. Kończąc. Jest też tak (jakoś śmiesznie), że "nie lubią" mnie również moi koledzy z PiS-u. Naciskam bowiem na nich aby PIERWSZYM PUNKTEM programu lokalnego PiS-u był postulat przeprowadzenia dokładnego audytu wałbrzyskiego budżetu. Tak ogólnie to większość z nich się ze mną w tej sprawie zgadza ale "nie ma chętnych" by to oficjalnie ogłosić. Wiadomo bowiem, że gdyby to zrobili to Car wpadnie w histerie i lokalny "układ" stanie się nieobliczalny.
Plichowski, znasz moje zdanie na twój temat, ale gdyby udało wam się PiSowcom przeprowadzić audyt finansów miejskich i doprowadzić do przesłuchania Cara tak jak przesłuchano wójta Hausmanna w Walimiu, to cofnął bym publicznie to co na twój temat sądzę. Powątpiewam czy uda się tego dokonać, bo jestem przekonany że PO i PiS to dwie strony jednego medalu, jeden układ mafijny żyjący w symbiozie jako pasożyt na ciele Polaków.
Uwazam, ze Pilchowski to taka krowa co duzo ryczy, a jak przychodzi cos powazniejszego to siup do Ameryki - taki gadajacy stronniczy narrator-zadymiarz. Odnosnie podpisywania sie swoim imieniem... akurat na tej stroniej to nic nie znaczy. I zgadzam sie w 100%, ze "PO i PiS to dwie strony jednego medalu, jeden układ mafijny żyjący w symbiozie jako pasożyt na ciele Polaków".
"Zadymiarzem" to ja pewnie w jakimś sensie jestem. Lub może raczej "rozganiaczem" zasłony dymnej za którą Car i jego ferajna stara się ukryć szemrane przetargi w sprawach ... - nie wyliczam gdyż zajęło by to zbyt dużo miejsca. Tego rodzaju sprawy (i ich ocenę) należy jednak rozstrzygać indywidualnie. To znaczy każdy ma prawo sam ocenić to co jest napisane lub powiedziane. Tak więc, ja po prostu proponuję aby pan Marek Szeles zaprosił mnie na rozmowę. Zakładam, że się ze mną nei będzie zgadzał i będzie mi mógł zadawać pytania i usłyszeć moje odpowiedzi. Będzie więc miał szansę aby udowodnić, że ... - E! Wygląda na to, że pan Szeles zrobi (na myśl o takiej konfrontacji" w majteczki. Oni (ta cała szelemejowa ferajna) wszyscy są bowiem tacy sami jak pan dr Szelemej. Jak trzeba np., op... salową w szpitalu albo szeregową urzędniczkę w ratuszu to on jest wielki "bohater" ale jak ktoś powie coś "nie tak" to chowają się pod stołem.
Kiedyś (na innym forum) już to próbowałem wyjaśniać, ale widać - bez skutku. Jak ktoś ułożył sobie w głowie spiskową teorię dziejów, to ciężko poradzić. O szemranych przetargach mówisz waść od lat, ale nie mając zielonego pojęcia o tej materii. Od 94 roku w Polsce obowiązują przepisy (wielokrotnie zmieniane) o zamówieniach publicznych, które praktycznie uniemożliwiają po stronie zamawiających jakiekolwiek kombinacje, o ile stosują oni przepisy ustawy. Ta sfera jest ponadto dość szczegółowo kontrolowana przez RIO, NIK, a w wałbrzyskim ratuszu również przez CBA. I żadna z tych instytucji nie znalazła nic "szemranego" w tym zakresie. Jeżeli masz jakiś przykład (a pewnie masz, bo wyliczanie "zajęłoby zbyt dużo miejsca") to bardzo proszę - podaj go, choć jeden. Podobnie rzecz ma się z "audytem wałbrzyskiego budżetu". Kto miałby go przeprowadzić i w jaki sposób? Budżet ten jest przecież regularnie prześwietlany przez wymienione wcześniej instytucje i nic strasznego z tego nie wynika...
Tak. Już od kilku lat krytykuję w ostry sposób PO-kręconą "politykę finansową" uprawianą przez Szełemeja. I jak pan pewnie zauważył, ilość komentatorów (na różnych forach) którzy piszą teraz o tym w podobny sposób rośnie lawinowo. Powodem jest to, że w sprawie "szemranych przetargów" Wałbrzych jest już na bardzo wysokim poziomie "abstrakcji". Przechodząc do AUDYTU. Jak wszyscy wiemy, różnego rodzaju przepisy są tak pogmatwane, że władze samorządowe mają PEŁNĄ WOLNOŚC w bardzo głupim ale, zgodnym z prawem, wydawaniu publicznych pieniędzy oraz takim przygotowaniu przetargów, że wygrywają je "właściwi ludzie". Tak więc dokładnie przeprowadzony audyt wcale nie musi oznaczać, że ktoś stanie przed sądem. Oznaczało by to jednak, że wydatki z budżetu miasta zostały by w "czytelny" dla wszystkich sposób "posortowane". To spowodowało by moim zdaniem sytuację w której ludzie "chwycili by się za głowy" gdyż dotarła by do nich prawda o stanie finansów miasta. P.S. Paradoks tej sytuacji polega na tym, że PiS wcale się do przeprowadzenia takiego audytu nie spieszy. Mogło by to bowiem oznaczać oficjalne uznanie tego, że Wałbrzych zbankrutował. W efekcie, rząd PiS-u musiał by tu przysłać komisarza i przejąć na siebie obowiązek wyprowadzenia miasta ze spirali zadłużenia. OK. Gdyby chodziło tylko o Wałbrzych to pewnie by się tak stało ale w podobnej sytuacji jest bardzo wiele rządzonych przez PO-wskich "neo-liberałów" miast. Podsumowując. Czym dłużej mieszkańcy będą tolerowali ludzi takich jak Szelemej tym bardziej bolesne dla nich będzie wyplątywanie się z tego co on narobił. W tym czasie (w czasie gdy świadomość sytuacji w jakiej jest miasto) jego już tu pewnie nie będzie. - Będą oczywiście dalej stały domy w takim lub innym "Jabłowie" i w tych domach cwaniacy będą popijali i śmiali się głośno z tych którzy dali się wykiwać.
OK, to spróbujmy od początku: może znasz jakiś sposób na "ustawienie przetargu"? Podaj proszę przykład wałbrzyski - postaramy się go przeanalizować (bo dostęp do dokumentów przetargowych jest - trzeba tylko wiedzieć jak szukać). Ja zajmuję się zawodowo tą problematyką od wielu lat i powiem szczerze, że nie znam skutecznego sposobu, jak zamawiający mógłby "ustawić" przetarg. Podpowiedz proszę. Co do finansów miasta, to też nie trzeba wielkiego audytu, by mieć wiedzę na temat jego zadłużenia, ale do bankructwa to baaardzo daleka droga. Zadłużenie jest faktycznie bardzo wysokie (większość samorządów w Polsce ma wysokie - i nie jest to uzależnione od opcji politycznej sprawujących władzę) bo wynosi z tego co pamiętam ok. 90% rocznego budżetu. Ale jest to zadłużenie miasta, które ma stałe, coroczne i pewne dochody, z których w ciągu 2-3 lat jest w stanie spłacić całość zadłużenia. Wiązałoby się to oczywiście ze stagnacją i oszczędnościami - np. zamrożeniem inwestycji. OK, To porównajmy teraz to z sytuacją przeciętnego Kowalskiego, który bierze kredyt na mieszkanie - powiedzmy 0,5 miliona zł na 25 lat z oprocentowaniem 10%. Rata kredytu wynosi ok 4,5 tys. zł miesięcznie. Załóżmy, że Kowalski zarabia bardzo dobrze - 10 tys. brutto, netto ok. 6,5 tys, czyli ma realny dochód ok. 80 tys. rocznie. To ile razy jego zadłużenie przekracza roczny dochód, który nie jest pewny (zwolnienie czy zmiana pracy, choroba itp) Odpowiedź brzmi: dług wynosi 650% rocznych dochodów. Czy powiemy, że Kowalski jest bankrutem już w chwili zakupu mieszkania?
W takim razie proszę przeanalizować przetarg na remont kamienicy (o ile pamiętam przy ulicy Kościelnej) wtóry pochłonął tyle forsy, że za jedno jednopokojowe mieszkanie wychodzi 460 tysięcy złotych. No cóż. Jestem oczywiście na przegranej pozycji gdyż z pańskiej analizy wyjdzie pewnie, że wszystko było zrobione i rozliczone prawidłowo. Jednym słowem: Przegrałem! Pozwolę sobie jednak zmienić trochę "punkt widzenia" i zapytać za ile by pan takie mieszkanie na wolnym rynku kupił? Wyjdzie (chyba - czyli z pewnością) wtedy tak, że będzie to jednak dużo mniej niż te 460 tysięcy. I co wtedy? Czy w takiej sytuacji wolno mi będzie twierdzić, że ten przetarg jest SZEMRANY - choć formalnie "nie ma się do czego przyczepić". Sprawa zadłużenia. Ocenia się, że pożyczki przekraczające w sumie 60% rocznych przychodów są NIESPŁACALNE lub NIEOPŁACALNE. To znaczy można je spłacić ale wymaga to aby oszczędzać na jedzeniu, lekarstwach lub innych (NIEZBĘDNYCH) wydatkach. Normalny człowiek wie, że takich rzeczy się nie robi. UM Wałbrzych (konkretnie miłościwie nam panujący Car) tak jednak postępuje. Jaki jest tego powód? To proste. Nie on będzie to zadłużenie spłacał. Długi miasta są bowiem specyficzne. Za ich spłacanie odpowiada budżet miasta oraz mieszkańcy. Tak więc gdy budżet miasta jest niewypłacalny to (zgodnie z prawem) spłacanie spada na mieszkańców. Oznacza to, że UM musi wtedy wydawać mniej niż powinien. Można np., obciąć zarobki pracownikom UM lub (ewentualnie i to i tamto) podnosić opłaty czyli sięgnąć do kieszeni mieszkańców. Dzięki temu, Wałbrzych (realnie) nie zbankrutuje nawet wtedy gdy Car, w swojej nieograniczone łaskawości, pożyczy jeszcze (dodatkowo) tyle, że zadłużenie miasta skoczy do 190% rocznych przychodów. W takiej sytuacji, mieszkańcy będą po prostu biedniejsi. Poza tym, to trafiła pan "w sam środek dziesiątki" przywołując przykład Kowalskiego który jest "w malinach" gdy chce kupić mieszkanie. W Ameryce, przeciętny członek klasy średniej może kupić dom za około 200-300% swoich rocznych zarobków. To znaczy swoich zarobków co powoduje, że może je wydać (przez 2-3 lata) w całości i żyć za to co zarabia jego żona. W Polsce stosunek zarobków (przeciętnego członka klasy średniej) do ceny mieszkania (pomijając dom) jest taka jaka jest. Rachunki nabierają więc, jak pan słusznie zauważył, ABSURDALNEGO charakteru. W takiej sytuacji, radze wszystkim aby natychmiast rozpoczęli strajk żądając podwyżki o np., 200%. - Oczywiście wiem, że jestem "niepoważny" choć sprawa jest poważna.
Chłopie, co ty bredzisz? Nieszczęście forów internetowych polega na tym, że bezkarnie można pleść bzdury z wiarą że nikt tego nie zakwestionuje. "Gdy budżet miasta jest niewypłacalny, to spłacanie zgodnie z prawem spada na mieszkańców"??? Większej bzdury dawno nie słyszałem!!! Gdzieś ty widział takie prawo??? Bo polskie prawo, po pierwsze - nie przewiduje bankructwa/upadłości gminy, po drugie - w przypadku niewypłacalności gminy, ostatecznym gwarantem zobowiązań zaciąganych przez samorządy jest Skarb Państwa. Jedyny przypadek takiej niewypłacalności miał miejsce w gminie Ostrowice, której zadłużenie przekraczało 4 roczne budżety. I problemem nie była tu wielkość tego zadłużenia, ale brak możliwości jego obsługi. A było to wynikiem tego, że zadłużano się w tzw. parabankach, które owszem - udzielały pożyczek, ale na procent kilkukrotnie większy niż przy kredytach bankowych. A jeżeli chodzi o budynek przy Kościelnej, to jest postawienie problemu "na głowie", że mieszkania "kosztowały" więcej niż zakup takiego mieszkania na wolnym rynku. To tak jakby szacować, ile kosztował remont jakiegoś zabytkowego kościółka, a powstało tylko jedno niewielkie biuro (zakrystia). Bo trzeba to powiedzieć, że budynek przy Kościelnej to zabytek, czy nam się to podoba czy nie, w związku z czym nie można go było zburzyć tylko obowiązkiem gminy było o niego zadbać, nie doprowadzić do zawalenia, więc wyremontować. Przy okazji tego remontu zmieniono zupełnie przeznaczenie budynku (uzyskując niejako przy okazji kilka mieszkań), zagospodarowano teren wokół i ciągi komunikacyjne, zastosowano proekologiczne rozwiązania (fotowoltaika, pompy ciepła, solary, odzyskiwanie wód opadowych). Do tego przedsięwzięcia dołożył się z resztą Skarb Państwa, bo Bank Gospodarstwa Krajowego dorzucił 2 mln zł, a gmina dopłaciła 1,2 mln. Szukaj dalej "dziury w całym", bo w przypadku remontu (rewitalizacji) zabytków koszty są zawsze wyższe niż budowa od podstaw nowego obiektu wg nowych technologii - i tak jest na całym świecie.
Czyli twierdzi pan, że jeżeli UM przestaje być wypłacalny i zarządzanie takim miastem przejmuje komisarz to nie ma on prawa dokonywać cięć w wydatkach i podnosić opłaty? W takiej sytuacji, czyli przekazania miasta pod zarząd komisarza, jest to dowód na to, że miasto DE FACTO zbankrutowało. Idąc dalej. Nie pomyślałem o tym, że budynek na kościelnej jest jak pan twierdzi zabytkiem. Czy może pan to potwierdzić wskazując odpowiedni link? Wydaje mi się to bowiem dziwne aby konserwator zabytków pozwolił np., na to aby na podłogi kładziono panele, itd. Tak więc ośmielam się uważać, że "snuje pan narrację".
Narrację to ty snujesz od lat, na dodatek jednowymiarową... Tutaj masz o "ścisłej ochronie konserwatorskiej" śródmieścia Wałbrzycha: https://dziennik.walbrzych.pl/z-kamienicy-przy-koscielnej-zostaly-same-sciany-beda-tu-nowoczesne-mieszkania-komunalne/ Ale ponieważ to artykuł, więc znowu powiesz że ktoś "snuje narrację", to tutaj masz wykaz zabytków Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków: https://wosoz.ibip.wroc.pl/public/?id=92696 Musisz kliknąć na "dawne woj. wałbrzyskie", następnie "powiat wałbrzyski", otworzy się tabela w excelu, tam na "m.Wałbrzych" i będziesz miał wykaz wałbrzyskich zabytków, m.inn. budynki przy Kościelnej, w tym 6a. Co do komisarza, to on ma takie same prawa jak wcześniej (przed ustanowieniem zarządu komisarycznego) rada czy organ wykonawczy, czyli wójt, burmistrz, prezydent, więc oczywiście też może dokonywać cięć w wydatkach i podnosić opłaty. Jednak do ustanowienia takiego zarządu to bardzo daleka droga. Zapewniam, że Wałbrzychowi nie grozi niewypłacalność. Jeżeli poczytasz analizy dotyczące zadłużenia jednostek samorządowych, to owszem - Wałbrzych plasuje się wysoko wśród zadłużonych gmin, ale przy wypłacalności nie jest tak istotny poziom zadłużenia, tylko zdolność jego obsługi (przykład Ostrowic). A ta zdolność w większych jednostkach jest wysoka z uwagi na wysoki poziom dochodów własnych, więc dla średnich i większych miast z założenia ryzyko w tym zakresie jest bardzo niskie. Zupełnie inna jest sytuacja w małych gminach, gdzie poziom dochodów jest niski - wówczas zaangażowanie w jakąś większą inwestycję finansowaną kredytami może okazać się ryzykowne. A najgorsza sytuacja w tym zakresie jest w powiatach - i to nawet tych zupełnie niezadłużonych. Wynika to z tego, że powiaty nie mają praktycznie żadnych dochodów własnych, o których przeznaczeniu mogłyby samodzielnie decydować. Bo w powiatach dochody "znaczone" czyli dotacje i subwencje, które muszą być wydane na określony cel, stanowią ok 90% wszystkich dochodów powiatu. Każde nieprzewidziane zdarzenie, czy chybiony kredyt może spowodować katastrofę finansową. Więc paradoksalnie, choć może w to trudno uwierzyć, większe zagrożenie niewypłacalności istnieje z założenia w powiecie wałbrzyskim, niż w mieście Wałbrzychu. Możemy oczywiście różnie oceniać efektywność i skuteczność zarządzania w tych jednostkach, ale od strony finansowej tak to właśnie wygląda
Jest po prostu tak, że "Śródmieście Wałbrzycha znajduje się pod ścisłą ochroną konserwatorską.". Oznacza to, że w Śródmieściu nie wolno budować budynków które nie wpisują się w architektoniczny charakter i zmieniać układu ulic. Nie oznacza to, że ta kamienica jest zabytkiem który podlega ścisłej ochronie. Powtarzam więc, że organizowanie remontów w taki sposób aby koszt był około 2 razy większy niż wartość uzyskanej "substancji mieszkaniowej" jest klasycznym szemranym przetargiem sposobem realizowania "programu" który określany jest słowami "Wasze są ulice. Nasze kamienice.". Innym (dodatkowym) mechanizmem realizowania tego "programu" jest zadłużanie w taki sposób aby trzeba było pożyczać na spłatę poprzednich kredytów lub sprzedawać wszystko "co na drzewo nie ucieka" za tyle ile "rynek zaoferuje" czyli za sumy dużo niższe nic realna wartość sprzedawanych nieruchomości. Ewentualnie, za podnoszenie wszelkiego rodzaju opłat czyli przerzucanie kosztów na barki mieszkańców miasta. Najnowszym (równocześnie klasycznym) tego przykładem jest "pomysł" wybudowania w Wałbrzychu wieży widokowej. Nie będzie ona przynosić żadnych zysków tylko systematyczne koszty. - Jest to tym śmieszniejsze, że ze względu na swoje położenie Wałbrzych ma wiele naturalnych "punktów widokowych". Podsumowując. Uważam, że realizowany przez naszego PO-kręconego prezydenta "program" powoduje poważne (negatywne) skutki dla miasta lub raczej dla jego mieszkańców. I nie dziwi mnie, że jest grupa aktywnych obrońców tego "programu". Jest on przecież (klasyczny) mechanizmem transferowanie publicznych pieniędzy do kieszeni pewne (małej" grupy ludzi którą ja nazywam wałbrzyskim kółkiem wzajemnej adoracji finansowej.
Bubu (11 marca 2023 9:07)
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: Bubu
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: TZ
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: TZ
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: Prince Harry
Cytuję użytkownika: Księgowy
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: Ha
Cytuję użytkownika: ?
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: ?
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Ta rozmowa jest tutaj opublikowana dwa razy. Kopiuję więc to co już napisałem: Faktycznie, Wałbrzych nie jest jeszcze oficjalnie zbankrutowanym miastem. I pewnie jeszcze prze jakiś czas nie będzie. Mamy przecież ciągle do sprzedania różne obiekty, z Zamkiem Książ i ratuszem na czele. Ewentualnie, będziemy te obiekty mogli dać jako zastaw pod następne pożyczki. - Zgodnie z zasadą: "Wasze są ulice. Nasze kamienice.". Dodatkowo. Dziennikarz który prowadzi te rozmowy apeluje na końcu aby zgłaszać osoby z którymi mógł by porozmawiać. Zgłaszam więc swoją kandydaturę. Trochę dla "jaj" i trochę na poważnie. Jestem po prostu bardzo ciekawy czy odważy się rozmawiać z osobą która nie będzie mówić to co jest "dopuszczalne".
Myślę, że jak będą szukać osoby, która miała możliwość wyjechać do USA po stanie wojennym, to na pewno pana zaproszą, bo mogą nikogo innego nie znaleźć.
To co mogę opowiedzieć na temat sposobu w jaki amerykańskie władze władze zarządzają miastami też jest bardzo ciekawe. - To też wywołało by wściekłość Cara gdyż było by to pośrednią krytyką tego co on tu robi.
Nikt pana nie pyta jak były zarządzane miasta w USA w latach 80, wszystkich interesuje jak dostał pan paszport w tych czasach?
Do osoby posługującej się nikiem "?" I nie tylko. Co by nie mówić o p. Pilichowskim i jego poglądach, to Chłop ma na tyle odwagi, by nie ukrywać się tak jak my pod nikami, a każdy swój komentarz opatruje swoimi danymi osobowymi. Pewnie nikt z nas by nie stanął z Nim do rozmowy twarzą w twarz, więc to już o czymś świadczy.
Dziękuję za ten komentarz. Jest tak, że ja rozumiem ludzi którzy nie chcą się własnym nazwiskiem podpisywać. Szczególnie wtedy gdy piszą coś krytycznego pod adresem miłościwie nam panującego Cara i jego ferajny. Macki wałbrzyskiego "układu" oplatają bowiem całe miasto i ludzie się po prostu boją. Tego, że ich lub ich rodziny spotkają takie lub inne represje. Z tym wiąże się sprawa obsesyjno-maniakalnego wracania do tego, że przez prawie 30 lat mieszkałem w Ameryce. Jestem "nietykalny" gdyż mam amerykańską emeryturę. Dodatkowo, stać mnie na dobrego (warszawskiego) adwokata więc nie można mi wytoczyć procesu o "obrazę majestatu". Grożono mi tym ale się z tego szczerze śmiałem. Pisze bowiem nie tylko komentarze ale również różne teksty na różne. - Gdyby wytoczono mi taki proces to była by to dla mnie wspaniała okazja aby pisać serię reportaży z sali sądowej i "rozsławić" Cara na całą Polskę. Grozi i się więc (od czasu do czasu) tym, że "dostanę po mordzie". To było by łatwe gdyż jestem już starym dziadkiem. Problem polega na tym, ze mam taki "głupi" charakter, że groźby spływają po mnie jak woda po kaczce. Pisze się wiec (co chwila) różnego rodzaju sugestie, że byłem esbeckim kapusiem, że straszyłem górników czołgami, itd. Czasami odpowiadam na to sugestią aby np., redakcja tego portalu zrobiła na mój temat tak zwaną kwarendę w IPN-ie. Nikt się do tego jednak nie rwie gdyż wiadomo, że zostało to już przy różnych okazjach zrobione. - Aby dostać Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski oraz Krzyż Wolności i Solidarności taka kwarenda jest robiona z urzędu. Dodatkowo, w wydanej przez IPN książce "Po stronie dobra" jest duży rozdział w którym opisałem moje KOR-owskie przygody. Mam już też wstępną umowę z IPN-em w sprawie wydania moich wspomnień. - Publikacje IPN-u są traktowane jako prace źródłowe więc są sprawdzane pod względem zgodności z innymi źródłami oraz wiarygodności autora. P.S. Kończąc. Jest też tak (jakoś śmiesznie), że "nie lubią" mnie również moi koledzy z PiS-u. Naciskam bowiem na nich aby PIERWSZYM PUNKTEM programu lokalnego PiS-u był postulat przeprowadzenia dokładnego audytu wałbrzyskiego budżetu. Tak ogólnie to większość z nich się ze mną w tej sprawie zgadza ale "nie ma chętnych" by to oficjalnie ogłosić. Wiadomo bowiem, że gdyby to zrobili to Car wpadnie w histerie i lokalny "układ" stanie się nieobliczalny.
Plichowski, znasz moje zdanie na twój temat, ale gdyby udało wam się PiSowcom przeprowadzić audyt finansów miejskich i doprowadzić do przesłuchania Cara tak jak przesłuchano wójta Hausmanna w Walimiu, to cofnął bym publicznie to co na twój temat sądzę. Powątpiewam czy uda się tego dokonać, bo jestem przekonany że PO i PiS to dwie strony jednego medalu, jeden układ mafijny żyjący w symbiozie jako pasożyt na ciele Polaków.
Uwazam, ze Pilchowski to taka krowa co duzo ryczy, a jak przychodzi cos powazniejszego to siup do Ameryki - taki gadajacy stronniczy narrator-zadymiarz. Odnosnie podpisywania sie swoim imieniem... akurat na tej stroniej to nic nie znaczy. I zgadzam sie w 100%, ze "PO i PiS to dwie strony jednego medalu, jeden układ mafijny żyjący w symbiozie jako pasożyt na ciele Polaków".
"Zadymiarzem" to ja pewnie w jakimś sensie jestem. Lub może raczej "rozganiaczem" zasłony dymnej za którą Car i jego ferajna stara się ukryć szemrane przetargi w sprawach ... - nie wyliczam gdyż zajęło by to zbyt dużo miejsca. Tego rodzaju sprawy (i ich ocenę) należy jednak rozstrzygać indywidualnie. To znaczy każdy ma prawo sam ocenić to co jest napisane lub powiedziane. Tak więc, ja po prostu proponuję aby pan Marek Szeles zaprosił mnie na rozmowę. Zakładam, że się ze mną nei będzie zgadzał i będzie mi mógł zadawać pytania i usłyszeć moje odpowiedzi. Będzie więc miał szansę aby udowodnić, że ... - E! Wygląda na to, że pan Szeles zrobi (na myśl o takiej konfrontacji" w majteczki. Oni (ta cała szelemejowa ferajna) wszyscy są bowiem tacy sami jak pan dr Szelemej. Jak trzeba np., op... salową w szpitalu albo szeregową urzędniczkę w ratuszu to on jest wielki "bohater" ale jak ktoś powie coś "nie tak" to chowają się pod stołem.
Kiedyś (na innym forum) już to próbowałem wyjaśniać, ale widać - bez skutku. Jak ktoś ułożył sobie w głowie spiskową teorię dziejów, to ciężko poradzić. O szemranych przetargach mówisz waść od lat, ale nie mając zielonego pojęcia o tej materii. Od 94 roku w Polsce obowiązują przepisy (wielokrotnie zmieniane) o zamówieniach publicznych, które praktycznie uniemożliwiają po stronie zamawiających jakiekolwiek kombinacje, o ile stosują oni przepisy ustawy. Ta sfera jest ponadto dość szczegółowo kontrolowana przez RIO, NIK, a w wałbrzyskim ratuszu również przez CBA. I żadna z tych instytucji nie znalazła nic "szemranego" w tym zakresie. Jeżeli masz jakiś przykład (a pewnie masz, bo wyliczanie "zajęłoby zbyt dużo miejsca") to bardzo proszę - podaj go, choć jeden. Podobnie rzecz ma się z "audytem wałbrzyskiego budżetu". Kto miałby go przeprowadzić i w jaki sposób? Budżet ten jest przecież regularnie prześwietlany przez wymienione wcześniej instytucje i nic strasznego z tego nie wynika...
Tak. Już od kilku lat krytykuję w ostry sposób PO-kręconą "politykę finansową" uprawianą przez Szełemeja. I jak pan pewnie zauważył, ilość komentatorów (na różnych forach) którzy piszą teraz o tym w podobny sposób rośnie lawinowo. Powodem jest to, że w sprawie "szemranych przetargów" Wałbrzych jest już na bardzo wysokim poziomie "abstrakcji". Przechodząc do AUDYTU. Jak wszyscy wiemy, różnego rodzaju przepisy są tak pogmatwane, że władze samorządowe mają PEŁNĄ WOLNOŚC w bardzo głupim ale, zgodnym z prawem, wydawaniu publicznych pieniędzy oraz takim przygotowaniu przetargów, że wygrywają je "właściwi ludzie". Tak więc dokładnie przeprowadzony audyt wcale nie musi oznaczać, że ktoś stanie przed sądem. Oznaczało by to jednak, że wydatki z budżetu miasta zostały by w "czytelny" dla wszystkich sposób "posortowane". To spowodowało by moim zdaniem sytuację w której ludzie "chwycili by się za głowy" gdyż dotarła by do nich prawda o stanie finansów miasta. P.S. Paradoks tej sytuacji polega na tym, że PiS wcale się do przeprowadzenia takiego audytu nie spieszy. Mogło by to bowiem oznaczać oficjalne uznanie tego, że Wałbrzych zbankrutował. W efekcie, rząd PiS-u musiał by tu przysłać komisarza i przejąć na siebie obowiązek wyprowadzenia miasta ze spirali zadłużenia. OK. Gdyby chodziło tylko o Wałbrzych to pewnie by się tak stało ale w podobnej sytuacji jest bardzo wiele rządzonych przez PO-wskich "neo-liberałów" miast. Podsumowując. Czym dłużej mieszkańcy będą tolerowali ludzi takich jak Szelemej tym bardziej bolesne dla nich będzie wyplątywanie się z tego co on narobił. W tym czasie (w czasie gdy świadomość sytuacji w jakiej jest miasto) jego już tu pewnie nie będzie. - Będą oczywiście dalej stały domy w takim lub innym "Jabłowie" i w tych domach cwaniacy będą popijali i śmiali się głośno z tych którzy dali się wykiwać.
OK, to spróbujmy od początku: może znasz jakiś sposób na "ustawienie przetargu"? Podaj proszę przykład wałbrzyski - postaramy się go przeanalizować (bo dostęp do dokumentów przetargowych jest - trzeba tylko wiedzieć jak szukać). Ja zajmuję się zawodowo tą problematyką od wielu lat i powiem szczerze, że nie znam skutecznego sposobu, jak zamawiający mógłby "ustawić" przetarg. Podpowiedz proszę. Co do finansów miasta, to też nie trzeba wielkiego audytu, by mieć wiedzę na temat jego zadłużenia, ale do bankructwa to baaardzo daleka droga. Zadłużenie jest faktycznie bardzo wysokie (większość samorządów w Polsce ma wysokie - i nie jest to uzależnione od opcji politycznej sprawujących władzę) bo wynosi z tego co pamiętam ok. 90% rocznego budżetu. Ale jest to zadłużenie miasta, które ma stałe, coroczne i pewne dochody, z których w ciągu 2-3 lat jest w stanie spłacić całość zadłużenia. Wiązałoby się to oczywiście ze stagnacją i oszczędnościami - np. zamrożeniem inwestycji. OK, To porównajmy teraz to z sytuacją przeciętnego Kowalskiego, który bierze kredyt na mieszkanie - powiedzmy 0,5 miliona zł na 25 lat z oprocentowaniem 10%. Rata kredytu wynosi ok 4,5 tys. zł miesięcznie. Załóżmy, że Kowalski zarabia bardzo dobrze - 10 tys. brutto, netto ok. 6,5 tys, czyli ma realny dochód ok. 80 tys. rocznie. To ile razy jego zadłużenie przekracza roczny dochód, który nie jest pewny (zwolnienie czy zmiana pracy, choroba itp) Odpowiedź brzmi: dług wynosi 650% rocznych dochodów. Czy powiemy, że Kowalski jest bankrutem już w chwili zakupu mieszkania?
W takim razie proszę przeanalizować przetarg na remont kamienicy (o ile pamiętam przy ulicy Kościelnej) wtóry pochłonął tyle forsy, że za jedno jednopokojowe mieszkanie wychodzi 460 tysięcy złotych. No cóż. Jestem oczywiście na przegranej pozycji gdyż z pańskiej analizy wyjdzie pewnie, że wszystko było zrobione i rozliczone prawidłowo. Jednym słowem: Przegrałem! Pozwolę sobie jednak zmienić trochę "punkt widzenia" i zapytać za ile by pan takie mieszkanie na wolnym rynku kupił? Wyjdzie (chyba - czyli z pewnością) wtedy tak, że będzie to jednak dużo mniej niż te 460 tysięcy. I co wtedy? Czy w takiej sytuacji wolno mi będzie twierdzić, że ten przetarg jest SZEMRANY - choć formalnie "nie ma się do czego przyczepić". Sprawa zadłużenia. Ocenia się, że pożyczki przekraczające w sumie 60% rocznych przychodów są NIESPŁACALNE lub NIEOPŁACALNE. To znaczy można je spłacić ale wymaga to aby oszczędzać na jedzeniu, lekarstwach lub innych (NIEZBĘDNYCH) wydatkach. Normalny człowiek wie, że takich rzeczy się nie robi. UM Wałbrzych (konkretnie miłościwie nam panujący Car) tak jednak postępuje. Jaki jest tego powód? To proste. Nie on będzie to zadłużenie spłacał. Długi miasta są bowiem specyficzne. Za ich spłacanie odpowiada budżet miasta oraz mieszkańcy. Tak więc gdy budżet miasta jest niewypłacalny to (zgodnie z prawem) spłacanie spada na mieszkańców. Oznacza to, że UM musi wtedy wydawać mniej niż powinien. Można np., obciąć zarobki pracownikom UM lub (ewentualnie i to i tamto) podnosić opłaty czyli sięgnąć do kieszeni mieszkańców. Dzięki temu, Wałbrzych (realnie) nie zbankrutuje nawet wtedy gdy Car, w swojej nieograniczone łaskawości, pożyczy jeszcze (dodatkowo) tyle, że zadłużenie miasta skoczy do 190% rocznych przychodów. W takiej sytuacji, mieszkańcy będą po prostu biedniejsi. Poza tym, to trafiła pan "w sam środek dziesiątki" przywołując przykład Kowalskiego który jest "w malinach" gdy chce kupić mieszkanie. W Ameryce, przeciętny członek klasy średniej może kupić dom za około 200-300% swoich rocznych zarobków. To znaczy swoich zarobków co powoduje, że może je wydać (przez 2-3 lata) w całości i żyć za to co zarabia jego żona. W Polsce stosunek zarobków (przeciętnego członka klasy średniej) do ceny mieszkania (pomijając dom) jest taka jaka jest. Rachunki nabierają więc, jak pan słusznie zauważył, ABSURDALNEGO charakteru. W takiej sytuacji, radze wszystkim aby natychmiast rozpoczęli strajk żądając podwyżki o np., 200%. - Oczywiście wiem, że jestem "niepoważny" choć sprawa jest poważna.
Chłopie, co ty bredzisz? Nieszczęście forów internetowych polega na tym, że bezkarnie można pleść bzdury z wiarą że nikt tego nie zakwestionuje. "Gdy budżet miasta jest niewypłacalny, to spłacanie zgodnie z prawem spada na mieszkańców"??? Większej bzdury dawno nie słyszałem!!! Gdzieś ty widział takie prawo??? Bo polskie prawo, po pierwsze - nie przewiduje bankructwa/upadłości gminy, po drugie - w przypadku niewypłacalności gminy, ostatecznym gwarantem zobowiązań zaciąganych przez samorządy jest Skarb Państwa. Jedyny przypadek takiej niewypłacalności miał miejsce w gminie Ostrowice, której zadłużenie przekraczało 4 roczne budżety. I problemem nie była tu wielkość tego zadłużenia, ale brak możliwości jego obsługi. A było to wynikiem tego, że zadłużano się w tzw. parabankach, które owszem - udzielały pożyczek, ale na procent kilkukrotnie większy niż przy kredytach bankowych. A jeżeli chodzi o budynek przy Kościelnej, to jest postawienie problemu "na głowie", że mieszkania "kosztowały" więcej niż zakup takiego mieszkania na wolnym rynku. To tak jakby szacować, ile kosztował remont jakiegoś zabytkowego kościółka, a powstało tylko jedno niewielkie biuro (zakrystia). Bo trzeba to powiedzieć, że budynek przy Kościelnej to zabytek, czy nam się to podoba czy nie, w związku z czym nie można go było zburzyć tylko obowiązkiem gminy było o niego zadbać, nie doprowadzić do zawalenia, więc wyremontować. Przy okazji tego remontu zmieniono zupełnie przeznaczenie budynku (uzyskując niejako przy okazji kilka mieszkań), zagospodarowano teren wokół i ciągi komunikacyjne, zastosowano proekologiczne rozwiązania (fotowoltaika, pompy ciepła, solary, odzyskiwanie wód opadowych). Do tego przedsięwzięcia dołożył się z resztą Skarb Państwa, bo Bank Gospodarstwa Krajowego dorzucił 2 mln zł, a gmina dopłaciła 1,2 mln. Szukaj dalej "dziury w całym", bo w przypadku remontu (rewitalizacji) zabytków koszty są zawsze wyższe niż budowa od podstaw nowego obiektu wg nowych technologii - i tak jest na całym świecie.
Czyli twierdzi pan, że jeżeli UM przestaje być wypłacalny i zarządzanie takim miastem przejmuje komisarz to nie ma on prawa dokonywać cięć w wydatkach i podnosić opłaty? W takiej sytuacji, czyli przekazania miasta pod zarząd komisarza, jest to dowód na to, że miasto DE FACTO zbankrutowało. Idąc dalej. Nie pomyślałem o tym, że budynek na kościelnej jest jak pan twierdzi zabytkiem. Czy może pan to potwierdzić wskazując odpowiedni link? Wydaje mi się to bowiem dziwne aby konserwator zabytków pozwolił np., na to aby na podłogi kładziono panele, itd. Tak więc ośmielam się uważać, że "snuje pan narrację".
Narrację to ty snujesz od lat, na dodatek jednowymiarową... Tutaj masz o "ścisłej ochronie konserwatorskiej" śródmieścia Wałbrzycha: https://dziennik.walbrzych.pl/z-kamienicy-przy-koscielnej-zostaly-same-sciany-beda-tu-nowoczesne-mieszkania-komunalne/ Ale ponieważ to artykuł, więc znowu powiesz że ktoś "snuje narrację", to tutaj masz wykaz zabytków Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków: https://wosoz.ibip.wroc.pl/public/?id=92696 Musisz kliknąć na "dawne woj. wałbrzyskie", następnie "powiat wałbrzyski", otworzy się tabela w excelu, tam na "m.Wałbrzych" i będziesz miał wykaz wałbrzyskich zabytków, m.inn. budynki przy Kościelnej, w tym 6a. Co do komisarza, to on ma takie same prawa jak wcześniej (przed ustanowieniem zarządu komisarycznego) rada czy organ wykonawczy, czyli wójt, burmistrz, prezydent, więc oczywiście też może dokonywać cięć w wydatkach i podnosić opłaty. Jednak do ustanowienia takiego zarządu to bardzo daleka droga. Zapewniam, że Wałbrzychowi nie grozi niewypłacalność. Jeżeli poczytasz analizy dotyczące zadłużenia jednostek samorządowych, to owszem - Wałbrzych plasuje się wysoko wśród zadłużonych gmin, ale przy wypłacalności nie jest tak istotny poziom zadłużenia, tylko zdolność jego obsługi (przykład Ostrowic). A ta zdolność w większych jednostkach jest wysoka z uwagi na wysoki poziom dochodów własnych, więc dla średnich i większych miast z założenia ryzyko w tym zakresie jest bardzo niskie. Zupełnie inna jest sytuacja w małych gminach, gdzie poziom dochodów jest niski - wówczas zaangażowanie w jakąś większą inwestycję finansowaną kredytami może okazać się ryzykowne. A najgorsza sytuacja w tym zakresie jest w powiatach - i to nawet tych zupełnie niezadłużonych. Wynika to z tego, że powiaty nie mają praktycznie żadnych dochodów własnych, o których przeznaczeniu mogłyby samodzielnie decydować. Bo w powiatach dochody "znaczone" czyli dotacje i subwencje, które muszą być wydane na określony cel, stanowią ok 90% wszystkich dochodów powiatu. Każde nieprzewidziane zdarzenie, czy chybiony kredyt może spowodować katastrofę finansową. Więc paradoksalnie, choć może w to trudno uwierzyć, większe zagrożenie niewypłacalności istnieje z założenia w powiecie wałbrzyskim, niż w mieście Wałbrzychu. Możemy oczywiście różnie oceniać efektywność i skuteczność zarządzania w tych jednostkach, ale od strony finansowej tak to właśnie wygląda
Jerzy Jacek Pilchowski (10 marca 2023 21:59)
Cytuję użytkownika: Bubu
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: TZ
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: TZ
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: Prince Harry
Cytuję użytkownika: Księgowy
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: Ha
Cytuję użytkownika: ?
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Cytuję użytkownika: ?
Cytuję użytkownika: Jerzy Jacek Pilchowski
Ta rozmowa jest tutaj opublikowana dwa razy. Kopiuję więc to co już napisałem: Faktycznie, Wałbrzych nie jest jeszcze oficjalnie zbankrutowanym miastem. I pewnie jeszcze prze jakiś czas nie będzie. Mamy przecież ciągle do sprzedania różne obiekty, z Zamkiem Książ i ratuszem na czele. Ewentualnie, będziemy te obiekty mogli dać jako zastaw pod następne pożyczki. - Zgodnie z zasadą: "Wasze są ulice. Nasze kamienice.". Dodatkowo. Dziennikarz który prowadzi te rozmowy apeluje na końcu aby zgłaszać osoby z którymi mógł by porozmawiać. Zgłaszam więc swoją kandydaturę. Trochę dla "jaj" i trochę na poważnie. Jestem po prostu bardzo ciekawy czy odważy się rozmawiać z osobą która nie będzie mówić to co jest "dopuszczalne".
Myślę, że jak będą szukać osoby, która miała możliwość wyjechać do USA po stanie wojennym, to na pewno pana zaproszą, bo mogą nikogo innego nie znaleźć.
To co mogę opowiedzieć na temat sposobu w jaki amerykańskie władze władze zarządzają miastami też jest bardzo ciekawe. - To też wywołało by wściekłość Cara gdyż było by to pośrednią krytyką tego co on tu robi.
Nikt pana nie pyta jak były zarządzane miasta w USA w latach 80, wszystkich interesuje jak dostał pan paszport w tych czasach?
Do osoby posługującej się nikiem "?" I nie tylko. Co by nie mówić o p. Pilichowskim i jego poglądach, to Chłop ma na tyle odwagi, by nie ukrywać się tak jak my pod nikami, a każdy swój komentarz opatruje swoimi danymi osobowymi. Pewnie nikt z nas by nie stanął z Nim do rozmowy twarzą w twarz, więc to już o czymś świadczy.
Dziękuję za ten komentarz. Jest tak, że ja rozumiem ludzi którzy nie chcą się własnym nazwiskiem podpisywać. Szczególnie wtedy gdy piszą coś krytycznego pod adresem miłościwie nam panującego Cara i jego ferajny. Macki wałbrzyskiego "układu" oplatają bowiem całe miasto i ludzie się po prostu boją. Tego, że ich lub ich rodziny spotkają takie lub inne represje. Z tym wiąże się sprawa obsesyjno-maniakalnego wracania do tego, że przez prawie 30 lat mieszkałem w Ameryce. Jestem "nietykalny" gdyż mam amerykańską emeryturę. Dodatkowo, stać mnie na dobrego (warszawskiego) adwokata więc nie można mi wytoczyć procesu o "obrazę majestatu". Grożono mi tym ale się z tego szczerze śmiałem. Pisze bowiem nie tylko komentarze ale również różne teksty na różne. - Gdyby wytoczono mi taki proces to była by to dla mnie wspaniała okazja aby pisać serię reportaży z sali sądowej i "rozsławić" Cara na całą Polskę. Grozi i się więc (od czasu do czasu) tym, że "dostanę po mordzie". To było by łatwe gdyż jestem już starym dziadkiem. Problem polega na tym, ze mam taki "głupi" charakter, że groźby spływają po mnie jak woda po kaczce. Pisze się wiec (co chwila) różnego rodzaju sugestie, że byłem esbeckim kapusiem, że straszyłem górników czołgami, itd. Czasami odpowiadam na to sugestią aby np., redakcja tego portalu zrobiła na mój temat tak zwaną kwarendę w IPN-ie. Nikt się do tego jednak nie rwie gdyż wiadomo, że zostało to już przy różnych okazjach zrobione. - Aby dostać Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski oraz Krzyż Wolności i Solidarności taka kwarenda jest robiona z urzędu. Dodatkowo, w wydanej przez IPN książce "Po stronie dobra" jest duży rozdział w którym opisałem moje KOR-owskie przygody. Mam już też wstępną umowę z IPN-em w sprawie wydania moich wspomnień. - Publikacje IPN-u są traktowane jako prace źródłowe więc są sprawdzane pod względem zgodności z innymi źródłami oraz wiarygodności autora. P.S. Kończąc. Jest też tak (jakoś śmiesznie), że "nie lubią" mnie również moi koledzy z PiS-u. Naciskam bowiem na nich aby PIERWSZYM PUNKTEM programu lokalnego PiS-u był postulat przeprowadzenia dokładnego audytu wałbrzyskiego budżetu. Tak ogólnie to większość z nich się ze mną w tej sprawie zgadza ale "nie ma chętnych" by to oficjalnie ogłosić. Wiadomo bowiem, że gdyby to zrobili to Car wpadnie w histerie i lokalny "układ" stanie się nieobliczalny.
Plichowski, znasz moje zdanie na twój temat, ale gdyby udało wam się PiSowcom przeprowadzić audyt finansów miejskich i doprowadzić do przesłuchania Cara tak jak przesłuchano wójta Hausmanna w Walimiu, to cofnął bym publicznie to co na twój temat sądzę. Powątpiewam czy uda się tego dokonać, bo jestem przekonany że PO i PiS to dwie strony jednego medalu, jeden układ mafijny żyjący w symbiozie jako pasożyt na ciele Polaków.
Uwazam, ze Pilchowski to taka krowa co duzo ryczy, a jak przychodzi cos powazniejszego to siup do Ameryki - taki gadajacy stronniczy narrator-zadymiarz. Odnosnie podpisywania sie swoim imieniem... akurat na tej stroniej to nic nie znaczy. I zgadzam sie w 100%, ze "PO i PiS to dwie strony jednego medalu, jeden układ mafijny żyjący w symbiozie jako pasożyt na ciele Polaków".
"Zadymiarzem" to ja pewnie w jakimś sensie jestem. Lub może raczej "rozganiaczem" zasłony dymnej za którą Car i jego ferajna stara się ukryć szemrane przetargi w sprawach ... - nie wyliczam gdyż zajęło by to zbyt dużo miejsca. Tego rodzaju sprawy (i ich ocenę) należy jednak rozstrzygać indywidualnie. To znaczy każdy ma prawo sam ocenić to co jest napisane lub powiedziane. Tak więc, ja po prostu proponuję aby pan Marek Szeles zaprosił mnie na rozmowę. Zakładam, że się ze mną nei będzie zgadzał i będzie mi mógł zadawać pytania i usłyszeć moje odpowiedzi. Będzie więc miał szansę aby udowodnić, że ... - E! Wygląda na to, że pan Szeles zrobi (na myśl o takiej konfrontacji" w majteczki. Oni (ta cała szelemejowa ferajna) wszyscy są bowiem tacy sami jak pan dr Szelemej. Jak trzeba np., op... salową w szpitalu albo szeregową urzędniczkę w ratuszu to on jest wielki "bohater" ale jak ktoś powie coś "nie tak" to chowają się pod stołem.
Kiedyś (na innym forum) już to próbowałem wyjaśniać, ale widać - bez skutku. Jak ktoś ułożył sobie w głowie spiskową teorię dziejów, to ciężko poradzić. O szemranych przetargach mówisz waść od lat, ale nie mając zielonego pojęcia o tej materii. Od 94 roku w Polsce obowiązują przepisy (wielokrotnie zmieniane) o zamówieniach publicznych, które praktycznie uniemożliwiają po stronie zamawiających jakiekolwiek kombinacje, o ile stosują oni przepisy ustawy. Ta sfera jest ponadto dość szczegółowo kontrolowana przez RIO, NIK, a w wałbrzyskim ratuszu również przez CBA. I żadna z tych instytucji nie znalazła nic "szemranego" w tym zakresie. Jeżeli masz jakiś przykład (a pewnie masz, bo wyliczanie "zajęłoby zbyt dużo miejsca") to bardzo proszę - podaj go, choć jeden. Podobnie rzecz ma się z "audytem wałbrzyskiego budżetu". Kto miałby go przeprowadzić i w jaki sposób? Budżet ten jest przecież regularnie prześwietlany przez wymienione wcześniej instytucje i nic strasznego z tego nie wynika...
Tak. Już od kilku lat krytykuję w ostry sposób PO-kręconą "politykę finansową" uprawianą przez Szełemeja. I jak pan pewnie zauważył, ilość komentatorów (na różnych forach) którzy piszą teraz o tym w podobny sposób rośnie lawinowo. Powodem jest to, że w sprawie "szemranych przetargów" Wałbrzych jest już na bardzo wysokim poziomie "abstrakcji". Przechodząc do AUDYTU. Jak wszyscy wiemy, różnego rodzaju przepisy są tak pogmatwane, że władze samorządowe mają PEŁNĄ WOLNOŚC w bardzo głupim ale, zgodnym z prawem, wydawaniu publicznych pieniędzy oraz takim przygotowaniu przetargów, że wygrywają je "właściwi ludzie". Tak więc dokładnie przeprowadzony audyt wcale nie musi oznaczać, że ktoś stanie przed sądem. Oznaczało by to jednak, że wydatki z budżetu miasta zostały by w "czytelny" dla wszystkich sposób "posortowane". To spowodowało by moim zdaniem sytuację w której ludzie "chwycili by się za głowy" gdyż dotarła by do nich prawda o stanie finansów miasta. P.S. Paradoks tej sytuacji polega na tym, że PiS wcale się do przeprowadzenia takiego audytu nie spieszy. Mogło by to bowiem oznaczać oficjalne uznanie tego, że Wałbrzych zbankrutował. W efekcie, rząd PiS-u musiał by tu przysłać komisarza i przejąć na siebie obowiązek wyprowadzenia miasta ze spirali zadłużenia. OK. Gdyby chodziło tylko o Wałbrzych to pewnie by się tak stało ale w podobnej sytuacji jest bardzo wiele rządzonych przez PO-wskich "neo-liberałów" miast. Podsumowując. Czym dłużej mieszkańcy będą tolerowali ludzi takich jak Szelemej tym bardziej bolesne dla nich będzie wyplątywanie się z tego co on narobił. W tym czasie (w czasie gdy świadomość sytuacji w jakiej jest miasto) jego już tu pewnie nie będzie. - Będą oczywiście dalej stały domy w takim lub innym "Jabłowie" i w tych domach cwaniacy będą popijali i śmiali się głośno z tych którzy dali się wykiwać.
OK, to spróbujmy od początku: może znasz jakiś sposób na "ustawienie przetargu"? Podaj proszę przykład wałbrzyski - postaramy się go przeanalizować (bo dostęp do dokumentów przetargowych jest - trzeba tylko wiedzieć jak szukać). Ja zajmuję się zawodowo tą problematyką od wielu lat i powiem szczerze, że nie znam skutecznego sposobu, jak zamawiający mógłby "ustawić" przetarg. Podpowiedz proszę. Co do finansów miasta, to też nie trzeba wielkiego audytu, by mieć wiedzę na temat jego zadłużenia, ale do bankructwa to baaardzo daleka droga. Zadłużenie jest faktycznie bardzo wysokie (większość samorządów w Polsce ma wysokie - i nie jest to uzależnione od opcji politycznej sprawujących władzę) bo wynosi z tego co pamiętam ok. 90% rocznego budżetu. Ale jest to zadłużenie miasta, które ma stałe, coroczne i pewne dochody, z których w ciągu 2-3 lat jest w stanie spłacić całość zadłużenia. Wiązałoby się to oczywiście ze stagnacją i oszczędnościami - np. zamrożeniem inwestycji. OK, To porównajmy teraz to z sytuacją przeciętnego Kowalskiego, który bierze kredyt na mieszkanie - powiedzmy 0,5 miliona zł na 25 lat z oprocentowaniem 10%. Rata kredytu wynosi ok 4,5 tys. zł miesięcznie. Załóżmy, że Kowalski zarabia bardzo dobrze - 10 tys. brutto, netto ok. 6,5 tys, czyli ma realny dochód ok. 80 tys. rocznie. To ile razy jego zadłużenie przekracza roczny dochód, który nie jest pewny (zwolnienie czy zmiana pracy, choroba itp) Odpowiedź brzmi: dług wynosi 650% rocznych dochodów. Czy powiemy, że Kowalski jest bankrutem już w chwili zakupu mieszkania?
W takim razie proszę przeanalizować przetarg na remont kamienicy (o ile pamiętam przy ulicy Kościelnej) wtóry pochłonął tyle forsy, że za jedno jednopokojowe mieszkanie wychodzi 460 tysięcy złotych. No cóż. Jestem oczywiście na przegranej pozycji gdyż z pańskiej analizy wyjdzie pewnie, że wszystko było zrobione i rozliczone prawidłowo. Jednym słowem: Przegrałem! Pozwolę sobie jednak zmienić trochę "punkt widzenia" i zapytać za ile by pan takie mieszkanie na wolnym rynku kupił? Wyjdzie (chyba - czyli z pewnością) wtedy tak, że będzie to jednak dużo mniej niż te 460 tysięcy. I co wtedy? Czy w takiej sytuacji wolno mi będzie twierdzić, że ten przetarg jest SZEMRANY - choć formalnie "nie ma się do czego przyczepić". Sprawa zadłużenia. Ocenia się, że pożyczki przekraczające w sumie 60% rocznych przychodów są NIESPŁACALNE lub NIEOPŁACALNE. To znaczy można je spłacić ale wymaga to aby oszczędzać na jedzeniu, lekarstwach lub innych (NIEZBĘDNYCH) wydatkach. Normalny człowiek wie, że takich rzeczy się nie robi. UM Wałbrzych (konkretnie miłościwie nam panujący Car) tak jednak postępuje. Jaki jest tego powód? To proste. Nie on będzie to zadłużenie spłacał. Długi miasta są bowiem specyficzne. Za ich spłacanie odpowiada budżet miasta oraz mieszkańcy. Tak więc gdy budżet miasta jest niewypłacalny to (zgodnie z prawem) spłacanie spada na mieszkańców. Oznacza to, że UM musi wtedy wydawać mniej niż powinien. Można np., obciąć zarobki pracownikom UM lub (ewentualnie i to i tamto) podnosić opłaty czyli sięgnąć do kieszeni mieszkańców. Dzięki temu, Wałbrzych (realnie) nie zbankrutuje nawet wtedy gdy Car, w swojej nieograniczone łaskawości, pożyczy jeszcze (dodatkowo) tyle, że zadłużenie miasta skoczy do 190% rocznych przychodów. W takiej sytuacji, mieszkańcy będą po prostu biedniejsi. Poza tym, to trafiła pan "w sam środek dziesiątki" przywołując przykład Kowalskiego który jest "w malinach" gdy chce kupić mieszkanie. W Ameryce, przeciętny członek klasy średniej może kupić dom za około 200-300% swoich rocznych zarobków. To znaczy swoich zarobków co powoduje, że może je wydać (przez 2-3 lata) w całości i żyć za to co zarabia jego żona. W Polsce stosunek zarobków (przeciętnego członka klasy średniej) do ceny mieszkania (pomijając dom) jest taka jaka jest. Rachunki nabierają więc, jak pan słusznie zauważył, ABSURDALNEGO charakteru. W takiej sytuacji, radze wszystkim aby natychmiast rozpoczęli strajk żądając podwyżki o np., 200%. - Oczywiście wiem, że jestem "niepoważny" choć sprawa jest poważna.
Chłopie, co ty bredzisz? Nieszczęście forów internetowych polega na tym, że bezkarnie można pleść bzdury z wiarą że nikt tego nie zakwestionuje. "Gdy budżet miasta jest niewypłacalny, to spłacanie zgodnie z prawem spada na mieszkańców"??? Większej bzdury dawno nie słyszałem!!! Gdzieś ty widział takie prawo??? Bo polskie prawo, po pierwsze - nie przewiduje bankructwa/upadłości gminy, po drugie - w przypadku niewypłacalności gminy, ostatecznym gwarantem zobowiązań zaciąganych przez samorządy jest Skarb Państwa. Jedyny przypadek takiej niewypłacalności miał miejsce w gminie Ostrowice, której zadłużenie przekraczało 4 roczne budżety. I problemem nie była tu wielkość tego zadłużenia, ale brak możliwości jego obsługi. A było to wynikiem tego, że zadłużano się w tzw. parabankach, które owszem - udzielały pożyczek, ale na procent kilkukrotnie większy niż przy kredytach bankowych. A jeżeli chodzi o budynek przy Kościelnej, to jest postawienie problemu "na głowie", że mieszkania "kosztowały" więcej niż zakup takiego mieszkania na wolnym rynku. To tak jakby szacować, ile kosztował remont jakiegoś zabytkowego kościółka, a powstało tylko jedno niewielkie biuro (zakrystia). Bo trzeba to powiedzieć, że budynek przy Kościelnej to zabytek, czy nam się to podoba czy nie, w związku z czym nie można go było zburzyć tylko obowiązkiem gminy było o niego zadbać, nie doprowadzić do zawalenia, więc wyremontować. Przy okazji tego remontu zmieniono zupełnie przeznaczenie budynku (uzyskując niejako przy okazji kilka mieszkań), zagospodarowano teren wokół i ciągi komunikacyjne, zastosowano proekologiczne rozwiązania (fotowoltaika, pompy ciepła, solary, odzyskiwanie wód opadowych). Do tego przedsięwzięcia dołożył się z resztą Skarb Państwa, bo Bank Gospodarstwa Krajowego dorzucił 2 mln zł, a gmina dopłaciła 1,2 mln. Szukaj dalej "dziury w całym", bo w przypadku remontu (rewitalizacji) zabytków koszty są zawsze wyższe niż budowa od podstaw nowego obiektu wg nowych technologii - i tak jest na całym świecie.
Czyli twierdzi pan, że jeżeli UM przestaje być wypłacalny i zarządzanie takim miastem przejmuje komisarz to nie ma on prawa dokonywać cięć w wydatkach i podnosić opłaty? W takiej sytuacji, czyli przekazania miasta pod zarząd komisarza, jest to dowód na to, że miasto DE FACTO zbankrutowało. Idąc dalej. Nie pomyślałem o tym, że budynek na kościelnej jest jak pan twierdzi zabytkiem. Czy może pan to potwierdzić wskazując odpowiedni link? Wydaje mi się to bowiem dziwne aby konserwator zabytków pozwolił np., na to aby na podłogi kładziono panele, itd. Tak więc ośmielam się uważać, że "snuje pan narrację".
Więcej komentarzy

Dodaj komentarz

rozmowa  |   zadluzenie  |   miasto  |   budzet  |   obywatelski  |   kredyty  |   wtv  |   w24  |   informacje  |   wydarzenia  |   news  |  

Nowe Miasto będzie miało piękne podwórka

Dlaczego gra w kulki - często z młodzieżą - i uwielbia przebywać w...

Niebezpieczna przesyłka - zamknięto Dworzec Miasto

Wałbrzych 24 aktualności


Wałbrzych 24 to wiodący portal informacyjny w mieście i regionie. Najważniejsze są dla nas informacje z Wałbrzycha, ale również piszemy o tym, co dzieje się w sąsiednich gminach takich jak  Świdnica, Boguszów - Gorce, Mieroszów, Szczawno Zdrój, Świebodzice, Głuszyca, czy Walim. Oprócz przekazywanych przez Wałbrzych 24 wiadomości, znajdziesz tu również wiele fotogalerii, rozmowy z zaproszonymi gośćmi, publicystykę czy informacje o wydarzeniach, imprezach i koncertach, które odbywają się w mieście czy okolicy.

Na stronie głównej Wałbrzych 24 znajdziecie aktualności czyli najnowsze informacje z miasta, jednak zachęcamy też do zaglądanie do innych kategorii - rozrywki, sportu, 112 czy do zakładki Po Sąsiedzku, gdzie znajdziecie wiadomości z okolicznych gmin.

Uprościliśmy też nawigację strony, by była bardziej intuicyjna, co ma ułatwić czytelnikom znalezienie szukanych informacji i jeszcze sprawniejsze poruszanie się po naszej stronie.

Wałbrzych najnowsze wiadomości


Często najnowsze wiadomości Wałbrzych tworzone są wspólnie z Wami - naszymi czytelnikami, za co serdecznie dziękujemy. Zachęcamy do przesyłania do nas informacji i zdjęć na adres: redakcja@walbrzych24.com.

Dzięki takiej współpracy jesteśmy w stanie szybko reagować i przekazywać Wam najnowsze informacje, pisać o realnych problemach miasta i mieszkańców. Zachęcamy też do śledzenia naszych social mediów - Facebook Wałbrzych 24, Facebook Telewizja Wałbrzych i kont na Instagramie.

Zachęcamy też do komentowania bieżących informacji z Wałbrzycha i okolic. Pod artykułami macie możliwość wyrażenia własnej opinii w komentarzach do czego gorąco zachęcamy.

Rozwiń
Do góry
Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie.
Zaakceptuj Zamknij