Zostawił samochód przy stawie i poszedł na spacer, bardzo się dziwił, gdy wrócił — samochodu nie było. Auto stoczyło się do stawu i utknęło na głębokości około 7 metrów. Pomogli strażacy, którzy wyciągnęli z wody zatopionego Forda.
Prawdopodobnie nie tak wyobrażał sobie koniec roku kierowca Forda, który w Sylwestra przyjechał samochodem w okolice Żarowa nad wodę. Samochód zostawił przy zbiorniku wodnym „Andrzej” (byłe wyrobisko, gdzie wydobywano kaolin) i poszedł na spacer. Prawdopodobnie nie zaciągnął hamulca ręcznego i auto stoczyło się do wody.
Z relacji świadków wynika, że pojazd został pozostawiony bez nadzoru, po czym stoczył się ze skarpy i zatonął w wodach zbiornika — informują świdniccy strażacy, którzy w niedzielę (31.12) przed godziną 15:00 otrzymali zgłoszenie o zatopionym samochodzie.
Straż pożarna podjęła próbę zlokalizowania pojazdu, jak się okazało, nie było to takie proste — widoczność pod wodą była mocno utrudniona, więc przerwano akcję, by powrócić do niej w nowy rok.
1 stycznia działania zostały wznowione. Specjalistyczne grupy ratownictwa wodno-nurkowego z Legnicy i Wrocławia przybyły na miejsce. Dzięki użyciu sonaru zlokalizowano samochód na głębokości około 7 metrów — informuje świdnicka Straż Pożarna.
Z pomocą łodzi, specjalnego balonu wypornościowego i wyciągarki samochód został wyciągnięty na brzeg.
W akcji uczestniczyły zastępy z JRG PSP w Świdnicy, jednostki z OSP oraz specjalistyczne grupy wodno-nurkowe.
opr. adm
foto: KPP Straży Pożarnej w Świdnicy
redakcja@walbrzych24.com
Komentarze