Żyją wśród śmieci i szczurów, a ich dzieci nie mają się gdzie bawić, bo może im coś spaść na głowę. Tak wygląda rzeczywistość mieszkańców budynku 285 przy ulicy Niepodległości. Straż miejska zna sytuację, ale nie wie kto podrzuca śmieci i kto odpowiada za tragiczny stan rzeczy
- Budynek przy ul.Niepodległosci 285 jest pod stałą kontrolą dzielnicowych. Nieczystości znoszone są przez okolicznych mieszkańców. Rozmowy z lokatorami oraz osobami sprzątającymi nie doprowadziły do ustalenia sprawców zanieczyszczeń. Z uzyskanych informacji wynika, że BOK Podgórze prowadzi czynności związane z wyburzeniem komórek i uporządkowaniem terenu. - informuje Straż Miejska
Mieszkańcy chcą, by miasto zrobiło porządek, bo budynek jest w zarządzie MZB, ale póki co się nie doczekali. W tym czasie ktoś ciągle podrzuca im odpady.
Mieszkańcy od 3 lat zmagają się z dużym problemem. Ktoś notorycznie podrzuca graty i odpady na ich podwórko. Jakby tego było mało – zawaliły się stare, drewniane komórki, które stwarzają zagrożenie dla bawiących się na podwórku dzieci. Sam budynek mieszkalny również jest w opłakanym stanie. W zrujnowanej piwnicy lokalna młodzież pije alkohol i pali papierosy, a w bramie nie ma domofonu. Budynek jest w zarządzie MZB. Mieszkańcy apelują o pomoc.
- Od trzech lat sprzątam tu tylko ja. Mam dziewięcioro dzieci, w tym jedno niepełnosprawne. Sprzątam podwórka, zamiatam. Robię wszystko, co możliwe. Niektórzy lokatorzy są wściekli na mnie, bo wyrzucam spakowane worki do śmietnika po drugiej stronie ulicy. Z piwnicy „tacham” po 7 worów. Na podwórko ogarnęłam ile mogłam. Starsi sąsiedzi nie będą tego robić. Biegają szczury, nikt nie kosi. Jak sąsiad nie skosi, to dla dzieci nie ma miejsca. - mówi mieszkanka budynku na Niepodległości 285.
- W marcu składaliśmy pismo do BOK, które miało iść do prezydenta. Od tamtej pory nie mamy żadnego odzewu. W piśmie było wyszczególnione, co się dzieje. Było wszystko udokumentowane Były robione zdjęcia. Wszyscy lokatorzy w budynku się podpisali. Od marca nie mamy żadnego odzewu. - dodaje kolejna mieszkanka budynku na Niepodległości 285.
Jak zaczął się problem?
- Najpierw zawaliły się komórki z sąsiednich bloków. Więc wszystkie śmieci wysypane są tu. Zobaczyli, że tutaj jest śmietnik. Nieraz w nocy słyszę, jak ktoś tu chodzi po podwórku. Przyniosą, podrzucą specjalnie. Jest rozwalony mur, to ile to przerzucić? Później sąsiadka chodzi, zbiera i sprząta. Myśleliśmy, że ktoś przyjedzie i nam to pozbiera. Sąsiadka popakowała w worki i tak zostało. Nie będziemy tego wyrzucać do innych pojemników, bo jeszcze inni powiedzą, że my wyrzucamy swoje śmieci. Nie można już tak żyć. Ostatnio zauważono szczury. Drzwi są otwarte. Sąsiadka ostatnio miała mysz w domu. Mysz, to mysz, gdzieś tam z pola może przyjść, ale jak zaczną wchodzić szczury na zimę? - mówi mieszkanka budynku na Niepodległości 285.
redakcja@walbrzych24.com
Komentarze