W sierpniu u Darka zdiagnozowano niedrobnokomórkowy nowotwór płuc typu NOS, a rak zdążył już rozprzestrzenić się do węzłów chłonnych. Stan zdrowia z dnia na dzień się pogarsza. Nowotwór zaatakował także kości. Nadal potrzebna jest pomoc.
O historii Darka pisaliśmy TUTAJ. Od tamtego czasu jednak wiele się zmieniło.
Z początkiem stycznia tego roku wszystko miało się wyjaśnić co ze stanem zdrowia Darka. Czy wiadomo dziś coś więcej?
03 stycznia podczas planowanego przyjęcia na oddział onkologii, mąż miał wykonany tomograf komputerowy jak jego organizm zareagował na immunoterapię. 05 stycznia przyszły wyniki. Okazało się, że jest gorzej niż było. Leczenie kryzotynibem nie przyniosło żadnych efektów, guz w płucach się powiększył a nowotwór rozsiał się atakując dodatkowo kości. Ten nie do opisania ból trwający od listopada aż do stycznia w okolicach karku był spowodowany pękaniem kręgosłupa (dokładniej krążka obrotowego pomiędzy kręgami kręgosłupa) a nie bólami zwyrodnieniowymi, przewianiem czy też krzywym spaniem - jak wszyscy myśleliśmy.
Co się wydarzyło później?
Natychmiast podjęto decyzję o operacji polegającej na zespoleniu krążków C1, C2 i C3 by nie dopuścić do porażenia lub nagłej śmierci poprzez przerwanie rdzenia kręgowego. Operacja odbyła się 10 stycznia i na szczęście - pomimo ogromnego niebezpieczeństwa - udało się zespolić krążki, by zabezpieczyć rdzeń kręgowy. Guz tam pozostał. Zostanie zastosowana radioterapia, jak tylko całkowicie wygoi się rana, przy jednoczesnym wdrożeniu leczenia lekiem trzeciej generacji - alektynibem.
Jak się czuje Darek?
Cierpi. Leki nie zadziałały. Od sierpnia - odkąd usłyszeliśmy diagnozę - stoimy w tym samym miejscu - a w zasadzie cofamy się - bo przecież nowotwór cały czas się rozwija. Ilość przyjmowanych leków przeciwbólowych mogłoby niejednego przerazić. Bywają momenty, że morfina wcale nie działa, wtedy musimy kombinować z innymi lekami za zakładkę w oczekiwaniu na chwilę ulgi. Musimy dotrwać do tego dnia, gdy Jego organizm odpowie na leczenie alektynibem. Darek bardzo chce żyć. Jest w tym wszystkim bardzo dzielny, wytrwały i przede wszystkim cierpliwy - pomimo bólu. Dużo się modlimy. Nie znajduję słów by opisać, co przeżywamy wspólnie każdego dnia. Mamy swoje powiedzonka: "to był dobry dzień, bo okienko bez bólu było długie" albo odwrotnie, "to nie był dobry dzień". Ale wierzymy z całych sił, że organizm Darka teraz odpowie na leczenie i każdy kolejny dzień będzie lepszy od poprzedniego.
Uzbieraliście na razie jedną trzecią ze zbiórki.
Tak. Nie mieliśmy czasu podziękować każdemu z osobna za udzielone wsparcie od momentu uruchomienia zrzutki. Dziękujemy wszystkim. Plany niestety się zmieniły. Wszyscy mieliśmy nadzieję, że dotychczasowe leczenie zadziała. Trzymaliśmy się od końca lata, przez całą jesień i zimę aż do 03 stycznia wszystkich wytycznych, terminów, godzin przyjmowania leków i tych wszystkich wyrzeczeń, z którymi musieliśmy się z dnia na dzień zmierzyć w związku z chorobą nowotworową Darka. Niestety leczenie nie zadziałało, wszystkie nasze plany związane z konsultacjami i wyjazdami oraz leczeniem wspomagającym zostały odłożone w czasie bo nikt się nie spodziewał takiego obrotu spraw, że krótko mówiąc – pęknie mu kręgosłup. Nie tylko my byliśmy w szoku - lekarze także tym bardziej, że przerzut jest także w udzie i w barku, ale najważniejszy jest teraz kręgosłup. Po operacji zespolenia krążków Darek musi dojść do siebie, więc nawet nie ma mowy o dłuższych podróżach. Na konsultacje przyjdzie czas później. Na razie walczymy o każdy samodzielny krok bez bólu. I tak dzień za dniem.
To znaczy?
Zdrowy człowiek nie zastanawia się, jaki to komfort przespać całą noc, obudzić się wypoczętym i o własnych siłach wstać, by zrobić sobie kawę czy wykonać jakąś inną prozaiczną czynność. My musieliśmy dosłownie z dnia na dzień po diagnozie i operacji wszystko przeorganizować i pozmieniać - począwszy od przemeblowania całego mieszkania, by wygospodarować miejsce na łóżko rehabilitacyjne - po całe wyposażenie pokoju, by Darek pomimo bólu i chwil załamania mógł choć trochę normalnie funkcjonować. Nie spodziewaliśmy się takiej sytuacji, nie byliśmy na to gotowi, nikt nie był, liczyliśmy na inne wyniki tomografii komputerowej. Ale skoro rzeczywistość okazała się inna - walczymy dalej. Nie ma dla mnie pieniędzy, których bym nie zdobyła by pomóc Darkowi szybciej wyzdrowieć. Nie ma takich pieniędzy i to na każdym etapie choroby, gdzie każdy dzień jest dużym wyzwaniem. Podchodzimy do choroby zadaniowo, nic nie planujemy naprzód bo jak się okazało - to nie działa. Dziś trzeba załatwić to. Dziś trzeba kupić to. Dziś trzeba zjeść to. Dziś to trzeba koniecznie dokupić. I tak dzień za dniem. Zadaniowo. Gdy pod koniec grudnia uruchomiłam tą zbiórkę – nie zdawałam sobie sprawy z tego, że nasze potrzeby z dnia na dzień wzrosną tak nieoczekiwanie, dlatego dziękujemy wszystkim za dotychczasową pomoc, za wsparcie, za modlitwę, za dobre słowo i ciepłe myśli w naszą stronę. Ponawiam prośbę o każdą wolną złotówkę i jednocześnie proszę Was razem z mężem: nie bagatelizujcie swojego zdrowia. Darek nie miał żadnych objawów. Doceniajcie każdy dzień bez bólu i w zdrowiu.
opr.plr
foto: użyczone
redakcja@walbrzych24.com
Komentarze