Wszystko wskazuje na to, że skarb znaleziony w kamienicy przy ul. Kuracyjnej w Wałbrzychu zostanie w naszym mieście.
- To będzie bardzo ważny punkt budowania tożsamości historycznej naszego miasta — mówi prezydent Wałbrzycha, Roman Szełemej.
- Wiele wskazuje, że zgodnie z naszymi intencjami, cały ten komplet przedmiotów, materiałów, pozostaje w Wałbrzychu. Oznacza to, że wzbogacimy się o znaczący przyczynek do wzbogacenia naszej wiedzy o losach wałbrzyszan w czasach II wojny światowej. Mówię to przed oficjalnymi potwierdzeniami — mówi prezydent Roman Szełemej.
Skarb odnaleziono w połowie listopada w kamienicy przy ul. Kuracyjnej w dzielnicy Stary Zdrój. Odkryli go robotnicy podczas remontu. W zamurowanej piwnicy znaleziono skrzynie, walizki, książki, dokumenty, porcelanę i przedmioty codziennego użytku. Pochodzą sprzed 80 lat.
W zalutowanych skrzyniach, które przed otwarciem zbadali pirotechnicy, znajdowały się
gazety, książki i przedmioty wskazujące, że ich właściciele byli zwolennikami Adolfa Hitlera. Depozyt nie należał do jednej rodziny, a schowali go w jednym miejscu sąsiedzi. W znalezionych rzeczach był portret Fuhrera, flaga Trzeciej Rzeszy i dokumenty.
- Wszystko wskazuje na to, że Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego razem z konserwatorem zabytków zdecyduje o pozostawieniu, jeśli nie wszystkiego to prawie wszystkiego, w naszej dyspozycji. Być może jakieś pojedyncze elementy o charakterze historycznym w postaci dokumentów zostaną przejęte przez instytucje do tego uprawnione, ale będą to naprawdę niewielkie elementy - mówi prezydent Wałbrzycha.
Jest pomysł na ''drzwi do Waldenburga''
O tym, że przedmioty z depozytu powinny zostać w naszym, nie ulega wątpliwości. Porcelana, ubrania, dokumenty i książki mogłyby stanowić ciekawą atrakcję turystyczną.
- W czym problem, aby stworzyć pokój i odtworzyć lata trzydzieste w oryginale. Ktoś by wchodził, otwierał oryginalnym kluczem drzwi z tabliczką, na której jest niemieckie nazwisko np. Koppfe. Wchodzimy, a tu pokój dziecięcy – w nim kolejka, która jeździ. Wchodzimy do kuchni, a tam jest oryginalny stół, a na nim obrus, serwety i karafka z kryształu. Możemy otworzyć szafę, a z niej wyciągnąć fartuszek. Możemy otworzyć szafkę w przedpokoju, a w niej będą buty w prawidłach. Możemy wszystko zrobić. - mówi pasjonat historii, Łukasz Kazek.
- Być może to znalezisko przyczyni się do przyspieszenia naszej strategii budowania osobnego zbioru dokumentów, historycznych artefaktów, które dokumentować będą losy wałbrzyszan w okresie wojennym i powojennym. Mówimy tu o ruchach migracyjnych, napływu nowych mieszkańców Wałbrzycha po wojnie, również migracji mieszkańców Wałbrzycha. - mówi prezydent Roman Szełemej
.
Stworzenia takiej przestrzeni muzealnej, historycznej wydaje się coraz bardziej realne.
- Wystąpiłem z inicjatywą, którą przekazaliśmy do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, inicjatywą stworzenia placówki na terenie miasta, prawdopodobnie Starej Kopalni — mówi prezydent. - To będzie bardzo ważny punk budowania tożsamości historycznej naszego miasta.
Komentarze